16 października. Czwartkowy wieczór. Moskwa, siedziba stowarzyszenia Memoriał. Pokaz filmu Agnieszki Holland „Obywatel Jones” o Hołodomorze i zakłamywaniu tragedii. Współorganizatorem było Centrum Kultury Polskiej w Moskwie. Impreza kameralna, cicha i spokojna.
– Doskonale wiecie, że pokazy zagranicznych filmów mogą się odbyć tylko za zgodą rosyjskiego MSZ w porozumieniu z odpowiednimi instancjami kraju partnerskiego – pisze Memoriał na swoim profilu facebookowym. – Pokaz się rozpoczął i oto nagle na scenę wtargnęło 30-35 napastników, mieli zasłonięte twarze. Zaczęli krzyczeć „mordą na podłogę”, „agenci zagraniczni”, „won na Zachód” i tym podobne. Widzowie się przestraszyli, myśleli, że to terroryści. Wezwaliśmy policję. Policja jechała piętnaście minut. Na pięć minut przed jej przybyciem napastnicy postanowili nagle wyjść. Próbowaliśmy ich zatrzymać, żeby policja miała okazję ustalić personalia. Udało się zatrzymać pięć osób: dwie osoby z kamerami z napisami TV NTW i trzy bez znaków szczególnych. Policja nie miała pewności, kogo zatrzymywać: nas czy napastników. Na komisariat pojechało sześć osób: troje naszych i trzech napastników. Tymczasem do naszej siedziby przyszła kolejna grupa policjantów. Zamknęli nas, jak gdybyśmy byli zakładnikami. Nikogo nie wypuszczali, nie wpuścili dziennikarzy. Zarekwirowali nagrania z kamer wideo.
Drzwi pomieszczenia, w którym zostali posadzeni po zajściu uczestnicy seansu, zostały przez policję zamknięte kajdankami. Cóż za wymowny symbol!
Przewodniczący Memoriału Jan Raczyński został wezwany na policję do złożenia zeznań. Zapowiedziano, że ma się odbyć kontrola.
Memoriał został wpisany do rejestru „zagranicznych agentów” w 2016 r. Wielokrotnie próbował w sądzie podać w wątpliwość uzasadnienie decyzji władz. Bez skutku. Memoriał położył wielkie zasługi w odkłamywaniu historii, badaniu zbrodni stalinowskich, przywracaniu godności ofiarom totalitaryzmu; wyciągnął na światło dzienne tysiące zbrodni reżimu, historycy Memoriału mają bezcenne zasługi w badaniu zbrodni katyńskiej. Zdaniem rosyjskich władz, to działalność polityczna, na dodatek finansowana przez USA.
Ostatnio przyklejanie organizacjom, mediom, a nawet osobom fizycznym łatki „zagranicznego agenta” stało się w putinowskiej Rosji metodą walki z niepokornymi. W polu zainteresowania władz znalazła się nie tylko opozycja, ale także zamieszczające krytyczne wobec Kremla publikacje portale internetowe (wczoraj na liście znalazły się Rosbalt i Republic), obrońcy praw człowieka (Lew Ponomariow), a nawet poeci (Tatiana Woltska). [Pisałam o szerzeniu się tej praktyki na blogu http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2021/08/23/rosna-szeregi-zagranicznych-agentow/].
Memoriał od dawna jest na celowniku, bo opowiada historię prawdziwą, podczas gdy Kreml tworzy własną wersję historii, pełnej chluby, nieomylnej, będącej podstawą tronu. Wszelkie próby wykazania, że Stalin był zbrodniarzem, że pakt Ribbentrop-Mołotow przyczynił się do rozpętania wojny, że ZSRR napadł na Polskę we wrześniu 1939 r. do spółki ze swym sojusznikiem, hitlerowskimi Niemcami, są nazywane „niedopuszczalnymi próbami podważenia wyników II wojny światowej”. Memoriał jest nieustannie napominany i obkładany wysokimi grzywnami.
Komentator rosyjskiej redakcji Deutsche Welle Iwan Prieobrażenski napisał w komentarzu: „Atak na Memoriał otwiera nowy etap w stosunkach władz i społeczeństwa obywatelskiego. Teraz status agenta zagranicznego może stać się podstawą do napaści na obywatela”.