Słodkie słowo BUNT

11 czerwca. Kontrakty z ministerstwem obrony mają do 1 lipca podpisać wszyscy członkowie rosyjskich „formacji ochotniczych”, walczący w Ukrainie. Taki rozkaz podpisał minister obrony Siergiej Szojgu. Dotyczyć to ma również Grupy Wagnera. I co? I Jewgienij Prigożyn powiedział, że żadnych kontraktów z panem ministrem jego bojowi najemnicy podpisywać nie będą. Powiedzieć, że to ciekawa sytuacja, to nic nie powiedzieć.

W dokumencie opublikowanym na stronie resortu obrony jest mowa o tym, że krok ten pozwoli „formacjom ochotniczym” (co za enigmatyczne i romantyczne sformułowanie!) zyskać status prawny, stworzy jednolite regulacje co do zaopatrzenia oraz wykonywania powierzonych zadań. Rosyjskie prawodawstwo nie przewiduje istnienia prywatnych firm wojskowych (Grupa Wagnera de facto działa poza polem prawnym).

Edykt ministra to spóźniona próba zapanowania nad chaosem prawnym, i nie tylko prawnym, jeśli chodzi o istnienie kilku rodzajów formacji, które pozostają poza sferą odpowiedzialności ministerstwa obrony i poza jego rozkazami. Pozwoliwszy Prigożynowi i innym prywatnym firmom wojskowym na wysyłanie żołdaków w piekło wojny, rosyjskie władze de facto złamały swój żelazny monopol na przemoc. Gdy okazało się, że struktury podległe ministerstwu obrony nie radzą sobie na froncie, na arenę wpuszczono quasi-wojsko, najemników różnej maści, w tym powyciąganych z łagrów kryminalistów. Wagnerowcy zanotowali na swoim koncie kilka sukcesów (jak np. rozdmuchane do granic możliwości przez propagandę wzięcie Bachmutu) i na tym Prigożyn próbuje budować swoją pozycję na scenie politycznej. Od miesięcy krytykuje ministra obrony i szefa sztabu generalnego, od tygodni niemal codziennie nagrywa wystąpienia, w których odsądza wyżej wymienionych od czci i wiary (używa przy tym języka ogólnie uznawanego za nieparlamentarny). Na dictum ministra obrony Prigożyn odpowiedział drwiącym śmiechem. „Rozkazy Szojgu dotyczą ludzi i jednostek, które podlegają ministerstwu obrony. Natomiast Grupa Wagnera nie podlega. Dlatego żadnych kontraktów podpisywać nie będzie”. Zdaniem Prigożyna, ani minister, ani jego pożal się Boże generałowie nie nadają się do wydawania rozkazów komukolwiek. „Grupa Wagnera absolutnie i całkowicie podporządkowana jest interesom Federacji Rosyjskiej i głównodowodzącemu [Putinowi]”. Jedynym wymienionym przez herszta wagnerowców dowódcą wojskowym z ministerstwa obrony, z którym warto rozmawiać, jest generał Surowikin (pisałam o nim w rubryce „Rosyjska ruletka”: https://www.tygodnikpowszechny.pl/kremlowska-propaganda-nazywa-go-general-armagedon-kim-jest-siergiej-surowikin-179795). Z nim i tylko z nim da się realnie i skutecznie współpracować, mówi Prigożyn. Reszta to barachło. A pod komendę durnych generałów Prigożyn swoich sokołów nie zamierza oddawać.

I co teraz? Wezmą się za łby? Ci, co noszą mundury w imieniu państwa, i ci, co noszą mundury w imieniu… hmm, właśnie, oni też noszą mundury czy kamuflaże w imieniu państwa, tyle że państwo się do nich oficjalnie przyznaje. Bo załatwiają sprawy państwa (a w każdym razie sprawy powierzane przez najwyższe szczeble władzy) po cichu, bez papierów i bez gadania – krwawo, sprawnie i za określone pieniądze. I tam, gdzie władza ich po cichu pośle (Syria, Libia, Republika Środkowoafrykańska i in.).

Pozostający w dziwnym zawieszeniu Igor Girkin vel Striełkow (który notabene podobnie jak Prigożyn na okrągło krytykuje armię i jej dowódców za nieudolność w Ukrainie) uznał słowa Prigożyna za zapowiedź buntu.

Igor Ejdman (https://t.me/igoreidman/793) tak to widzi: rozkaz Szojgu „to jeszcze jeden krok w stronę konfliktu sił pod komendą ministerstwa obrony i bandy Wagnera na czele z Prigożynem. Po 1 lipca wagnerowcy znajdą się poza prawem, okażą się jakimiś dresiarzami z bronią, której nosić – bez zawarcia kontraktu z ministerstwem obrony – nie będą mieli prawa. Co dalej? Dalej ministerstwo obrony będzie miało obowiązek ich rozbroić i internować, w każdym razie do chwili podpisania kontraktów. Można założyć, że po Prigożyna wyślą grupę speców z GRU. A jego oprawcom każą wyjść z baz bez broni. Prawdopodobnie zacznie się realna dintojra, z której zwycięsko w pierwszym etapie wyjdzie dobrze przygotowana i zmotywowana Grupa Wagnera”.

Na razie oba pociągi pancerne – ten ministerstwa obrony i ten Prigożyna – są na kursie kolizyjnym i pędzą na siebie z coraz większą prędkością.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *