Jednodniowy pucz Prigożyna

24 czerwca. Przywódca Grupy Wagnera od kilku tygodni podgrzewał atmosferę w konflikcie z ministrem obrony Siergiejem Szojgu i szefem Sztabu Generalnego Walerijem Gierasimowem. Aż wreszcie wypowiedział posłuszeństwo władzom Rosji po tym, jak ministerstwo obrony zasygnalizowało zamiar podporządkowania swojej komendzie wszystkich walczących na froncie ukraińskim formacji, w tym Grupy Wagnera (pisałam o tym na blogu 11 czerwca http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2023/06/11/slodkie-slowo-bunt/). Prigożyn zagrał va banque: wziął pod kontrolę Rostów nad Donem i zapowiedział „marsz sprawiedliwości” na Moskwę, zażądał zmian personalnych w ministerstwie obrony i w ogóle uzdrowienia życia politycznego w kraju.

Gdy oddziały wagnerowców były dwieście kilometrów od Moskwy, Prigożyn ni z tego niż owego oświadczył, że zawraca. O tym najdziwniejszym jednodniowym puczu napisałam na stronie Tygodnika Powszechnego w tekście „Pucz wagnerowców się zatrzymał, czy to już koniec?” (https://www.tygodnikpowszechny.pl/pucz-wagnerowcow-sie-zatrzymal-czy-to-juz-koniec-183797), teraz tylko uzupełnienie i aktualizacja (stan na 24 czerwca, godzina 23.30).I kilka pytań, na które nie mam gotowej odpowiedzi.

Scenariusz wydarzeń ostatniej doby napisany został według najlepszych zasad hollywoodzkich thrillerów politycznych – były zwroty akcji i zamiana ról dobry-zły. Prigożyn maszerował na Moskwę, która już od wczorajszego wieczora przygotowywała się na wkroczenie buntowników. Mer zwrócił się z apelem do mieszkańców, aby nie opuszczali domów. Po ulicach jeździły transportery opancerzone. Pod kontrolę wzięto najważniejsze obiekty państwowe. Odwołano bale absolwentów, co wywołało szloch młodzieży. Chodziły słuchy o wprowadzeniu godziny policyjnej.

Zastanawia, jak łatwo grupa uzbrojonych ludzi weszła jak w masło w głąb terytorium Rosji. Prigożyn opanował milionowy Rostów, bez oporu ze strony regularnej armii, policji, FSB i Rosgwardii zajął kluczowe punkty w mieście. Ludność zachowała się spokojnie, wręcz przyjaźnie. Mieszkańcy strzelali sobie selfiki z wagnerowcami, a gdy ci wycofywali się na rozkaz Prigożyna wieczorem 24 czerwca, na odchodne bili im brawo. Co to oznacza? Czyżby Prigożyn obnażył tak prostym sposobem rozpaczliwą niewydolność władzy w terenie, a przy okazji frustrację mundurowych, oczekiwania ludności? Dokąd sięga władza Putina, skoro kilka, może kilkanaście tysięcy uzbrojonych ludzi w kilka godzin jest w stanie podważyć kontrolę władz w tak dużym ośrodku miejskim jak Rostów? I maszerować kilkaset kilometrów w stronę stolicy, nie napotykając de facto oporu.

Teraz kilka słów o sposobie zażegnania największego kryzysu władzy Putina przez cały okres jego rządów. Prigożyn rzucił wyzwanie nie tylko ministerstwu obrony (które od dawna lżył za niekompetencję), ale także Kremlowi po tym, jak w wystąpieniu telewizyjnym Putin nazwał go zdrajcą. Sfrustrowany brakiem awansu w strukturach władzy po bohaterskim odbiciu Bachmutu przez wagnerowców Prigożyn nie chciał początkowo wchodzić w bezpośrednią pieriepałkę z najwyższym bossem. Chciał się z nim dogadać. Zakulisowe rozmowy z Prigożynem trwały przez całą dobę. Do udziału w nich przyznał się m.in. białoruski uzurpator Alaksandr Łukaszenka (o którym przez cały dzień chodziły słuchy, że zwiał do Turcji jak wielu członków putinowskiego establishmentu). Jako drugą personę, która przekonać miała Prigożyna do zakończenia puczu, źródła w mediach społecznościowych wskazują Aleksieja Diumina, gubernatora obwodu tulskiego. To ciekawa postać – generał, były ochroniarz Putina, osoba wielce zaufana. Od wielu lat w dywagacjach o tym, kto może zostać następcą Putina, Diumin nieodmiennie zajmuje poczesne miejsce jako ważny, jeśli nie najważniejszy pretendent.

Rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow potwierdził, że głównym negocjatorem był Łukaszenka, „który zna się z Prigożynem od dwudziestu lat”. Druga część komunikatu jest jeszcze bardziej zadziwiająca: sprawa karna wszczęta wobec Prigożyna (nawoływanie do zbrojnego buntu przeciwko władzom) ma zostać umorzona, a sam delikwent ma znaleźć schronienie na Białorusi. Czy naprawdę państwo, które skazuje na kilkuletnie wyroki łagru ludzi, piszących w Facebooku o zbrodniach w Buczy, puści płazem zbrojny pucz i Prigożyn wyląduje na bezpiecznym gruncie pod opieką swojego wąsatego przyjaciela? O co tu chodzi? Putin do tej pory demonstrował w wielu wypadkach, że najbardziej wkurza go nielojalność, że nie wybacza zdrajcom. Przecież tych, którzy chcieli wyjść z systemu i sprzeniewierzyli się mafijnym zasadom, jakim hołduje Putin, ścigał nawet za granicą z polonem i nowiczokiem. A tu raptem taka pobłażliwość wobec człowieka, który wzniecił bunt. Otwarcie, na oczach całego świata. I który pokazał światu zadziwiającą bezradność sławetnych struktur pionowych władzy – tego szkieletu putinizmu.

Zdaniem analityka OSW, Marka Menkiszaka, „samo dopuszczenie do otwartego buntu jest faktem bez precedensu w 23-letnim okresie rządów Putina i świadczy o oznakach rozprzężenia i erozji w systemie władzy”. Pucz nie rozpłynie się we mgle i będzie miał dalekosiężne skutki, co „sprzyjać będzie demoralizacji i postępującemu rozprzężeniu w szeregach elity rządzącej, szczególnie w przypadku sukcesów Ukraińców na froncie, tym bardziej że Prigożyn stał się wyrazicielem poglądów znacznej części „ultrapatriotycznego” zaplecza elit kremlowskich” (https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2023-06-24/bunt-prigozyna-kryzys-putinizmu-stan-na-godz-700).

Teraz jeszcze jedna ważna okoliczność: w trakcie walk wagnerowcy zestrzelili co najmniej trzy śmigłowce i jeden samolot, zginęło 13 lotników. To największe straty osobowe rosyjskiego lotnictwa w ciągu jednej doby od początku wojny w Ukrainie. Dobre sobie.

Kolejne pytanie: gdzie jest minister obrony? Co robił tego krytycznego dnia? Prigożyn kategorycznie żądał jego dymisji za niepowodzenia na froncie. Czy ten punkt stawał w negocjacjach? Czy los Szojgu został przesądzony? W mediach społecznościowych krążą spekulacje, że dymisja Szojgu leży na biurku Putina.

Jak pisze w Telegramie politolog Iwan Prieobrażenski, różnych wersji jest mnóstwo, np.: Szojgu został aresztowany, a Diumin zostanie ministrem obrony. Część wagnerowców ma podpisać kontrakty z ministerstwem obrony, a część odejdzie z Prigożynem. Potanin (jeden z najbogatszych oligarchów) w Turcji. Rotenbergowie (zaufani biznesmeni z bliskiego kręgu Putina) też opuścili Rosję, Córka Szojgu uciekła. No i główne pytanie: czy Putin stracił część władzy, gdy inni gracze dogadywali się za jego plecami?

Chmura pytań wisi nad tym szalonym dniem. Ciąg dalszy nastąpi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *