3 lipca. Minęło dziesięć dni od buntu Prigożyna. Chwilowy bohater czołówek prasy całego świata zniknął z radarów. Dziś po raz pierwszy od dni tej zadymy opublikował w Telegramie krótkie wystąpienie. I także dziś po raz pierwszy wypowiedział się o buncie ludzkim głosem minister obrony Siergiej Szojgu.
„Dziś nam [tak powiedział: nam] jak nigdy potrzebne jest wasze poparcie. Dziękuję wam za to. Chciałbym, abyście rozumieli, iż nasz marsz sprawiedliwości miał na celu walkę ze zdrajcami i mobilizację naszego społeczeństwa. Sądzę, że wiele z tego nam się udało. Jestem przekonany, że w najbliższym czasie zobaczycie nasze kolejne zwycięstwa na froncie” – mówił dziś Jewgienij Prigożyn, zwracając się do zwolenników w imieniu jakiejś nieokreślonej wspólnoty. Czy miał na myśli nowe zwycięstwa wagnerowców? Trudno powiedzieć, wszakże wagnerowców najprawdopodobniej rozpędzono. Ich status jest nieokreślony. I w Rosji, i na Białorusi, gdzie być może jakiś niewielki kontyngent zostanie przytulony przez Łukaszenkę. A może ta białoruska perspektywa to tylko niezobowiązująca ściema na czas targów o przyszłość najemników.
Nagranie trafiło dziś do sieci, zostało opublikowane przez kanał Grey Zone na Telegramie (medium „ultrapatriotyczne”). Nie ma w nim nawet cienia aluzji, gdzie przebywa Prigożyn, gdzie i kiedy powstał materiał. Nadal nic nie wiemy o statusie watażki, o jego planach, szansach. Możemy się domyślać, że jeszcze żyje.
Możemy się też domyślać, że żyje minister Szojgu, choć jego stuprocentowa nieobecność podczas buntu prowokowała do domysłów, że zszedł ze sceny (w przenośni czy nawet dosłownie). Telewidzowie mieli sposobność zobaczyć go na Kremlu na naradzie z Putinem nazajutrz po ogłoszeniu, że buntu nie ma i wszystko wraca do normy (pisałam o tym w tekście „Putin się przestraszył” w mojej autorskiej rubryce Rosyjska ruletka https://www.tygodnikpowszechny.pl/putin-sie-przestraszyl-183840). Wtedy jednak nie zabierał głosu, siedział z marsową miną, zamiatał oczami wyfroterowaną na błysk podłogę. Dziś miał na temat buntu niewiele do powiedzenia: „Te plany wzięły w łeb przede wszystkim dlatego, że kadra Sił Zbrojnych dotrzymała wierności przysiędze. Prowokacja nie miała wpływu na działanie wojsk. Żołnierze mężnie i z pełnym oddaniem wykonywali powierzone zadania”. Łgarstwo na łgarstwie. Kadra w najlepszym razie wstrzymała oddech i gryząc palce lub popcorn przyglądała się, co z tej awantury wyniknie. W wielu jednostkach odbyło się coś w rodzaju cichego strajku włoskiego. Z dzisiejszych słów Szojgu można wyciągnąć wniosek, że wierchuszka chce zaszpachlować sytuację, przynajmniej po wierzchu. Czy to dobry sposób na odbudowanie autorytetu władz, który legł z gruzach? Ekipy ratownicze w postaci propagandystów próbują przetrząsać pobojowisko, jakie powstało po przejściu marszu sprawiedliwości i firmowo odwracać kota ogonem, zakłamywać, zmyślając niebywałe interpretacje. Jaki to będzie miało skutek? Czy znów zadziała słynna rosyjska inercja? O postawie Putina po buncie napiszę oddzielnie. Dziś tylko jeszcze kilka słów o „wagnerach”.
W mediach pojawiły się enuncjacje, że wstrzymano rekrutację do Grupy Wagnera. Podobno tylko na miesiąc, ale kto wie, co będzie się działo za miesiąc. Jeżeli celem Putina jest na tym etapie pozbawienie Prigożyna wszelkich źródeł dochodów w Rosji, to Grupa Wagnera albo zostanie całkowicie zwinięta, albo przez kogoś przechwycona. Przez kogo? Nie wiadomo. Może część najemników podpisze, zgodnie z sugestią Szojgu, kontrakty z ministerstwem obrony. Albo przejdzie do innych prywatnych firm wojskowych, których w Rosji działa wiele.
Niepotwierdzone informacje dotyczą też dalszych losów imperium medialnego Prigożyna, jeśli można tak nazwać sponsorowane przezeń fabryki trolli. Chodzą słuchy, że te przydatne władzom struktury zostaną przekazane pod auspicje Jurija Kowalczuka, jednego z zaufanych ludzi Putina. Holding „Konkord”, dzięki któremu Prigożyn zbijał fortunę na dostawach żywności, m.in. dla armii, zostanie najprawdopodobniej bankrutem – główny odbiorca pyszności z kuchni Prigożyna, ministerstwo obrony, zerwało kontrakty. Nie trzeba było też długo czekać na wieści ze szkół – firma Prigożyna karmiła również uczniów w szkolnych stołówkach. A teraz szkoły jedna za drugą wypowiadają umowy z „Konkordem”.
Prigożynowi pozostają jeszcze rozkręcone biznesy w Afryce i Syrii. Ale czy na długo i czy wszędzie? Jak piszą niezależne media, w Syrii aresztowano dowództwo tamtejszego zgrupowania „wagnerów”. A co do afrykańskich konfitur, to i tych Prigożyn może zostać pozbawiony.
Ciąg dalszy nastąpi.
Czy przy jakiejś okazji mogłaby Pani przedstawić pokrótce najważniejsze pozostałe prywatne armie (choćby Patriot ministra Szojgu)? Czy któraś z nich ma szansę zająć miejsce wagnerowców jako nowa i bardziej spolegliwa ich wersja?
To dobry temat na oddzielną rozprawkę. W jakiejś wolnej chwili postaram się tym zająć i sprokurować wykaz.
Pozdrowienia
Anna Łabuszewska