26 sierpnia 2025. Zjadanie własnego ogona jest jedną z rytualnych faz rozwoju reżimów autorytarnych. Czy Rosja już wchodzi w tę fazę? Właśnie trwa pokazowa chłosta pewnego wiernego putinisty, który niespodziewanie wypadł z łaski Kremla za jeden uśmiech przeznaczony dla innego przywódcy innego państwa.
Siergiej Markow, rosyjski politolog, zasłużony dla kremlowskiej propagandy od zarania putinowskich dziejów. Występował w telewizji, lejąc hektolitry wazeliny pod adresem wodza, jeździł na letnie obozy prokremlowskich młodzieżówek, żeby nasączać odpowiednim ideologicznym betonem młode skorupki przyszłych urzędników i polityków. Położył zasługi w niewoleniu Ukrainy, prowadząc propagandowe stronki internetowe wypełnione po brzegi putinowskimi narracjami, „wspomagał” ukraińskie wybory prezydenckie itd. A na rosyjskim gruncie oprawiał w odpowiednie ramy rosyjskie wybory prezydenckie – był mężem zaufania Putina (2012). Dosłużył się nawet ciepłego fotela deputowanego Dumy Państwowej (z ramienia Jednej Rosji). Jednym słowem – towarzysz był z niego zaufany. O Putinie mówił w samych superlatywach, nazywał go „dobrym człowiekiem”. Jak widać – Siergiej Markow to samo putinowskie dobro.
I oto 22 sierpnia Markow został wpisany na listę „agentów zagranicznych”. Co to oznacza? Pisałam o tym w cyklu „Rosyjska ruletka”: „Wśród licznych zakazów i zobowiązań dotyczących działalności agentów zagranicznych zwracają uwagę ograniczenia w dziedzinie publikacji czy zajmowania stanowisk, a także taki zapis: agent zagraniczny nie może być organizatorem imprezy publicznej, nie może prowadzić działalności edukacyjnej w państwowych placówkach i uczelniach. Agent nie może być ekspertem ani członkiem komisji do spraw różnych, wypracowujących koncepcje, rozważane potem przez odpowiednie ciała. Bo decydenci nie mogą znaleźć się pod wpływem ośrodków zagranicznych. Nie ma mowy o finansowaniu z zagranicy. Osoba uznana za agenta zagranicznego nie może uczestniczyć w publicznych dyskusjach ani wyrażać swych opinii w mediach i internecie, powinna trzymać się na dystans od wszelkich kampanii wyborczych i partii politycznych” (https://www.tygodnikpowszechny.pl/w-rosji-coraz-latwiej-zostac-agentem-zagranicznym-181638). Taki status to bat na tych, którzy stawiają się reżimowi, wyrażają opinie odmienne od oficjalnych kremlowskich bajek. Ale przecież Markow sam tworzył te bajki, skąd ta opresja?
Może chodzi o nieostrożny uśmiech, jaki Markow posłał prezydentowi Azerbejdżanu Ilhamowi Alijewowi? Działo się to w lipcu podczas forum z udziałem przedstawicieli mediów. Przemawiał na nim Alijew. W tym czasie doszło do zaostrzenia stosunków rosyjsko-azerbejdżańskich, które od kilku miesięcy pozostają napięte po zestrzeleniu samolotu pasażerskiego azerbejdżańskich linii lotniczych (https://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2025/01/06/glosniej-nad-ta-katastrofa/; https://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2024/12/28/przeprosiny-putina/). Markow w kuluarach forum opowiadał zgromadzonym dziennikarzom o tym, że Alijew jest „fantastycznym intelektualistą”, „jednym z najbardziej doświadczonych liderów politycznych świata”, a także przedstawicielem zwycięskiego państwa (które pokonało Armenię w wojnie o Karabach); „pod tym względem wielu liderów mogłoby się u niego wiele nauczyć, poznać, na czym polega sekret zwycięstwa”.
Wypowiedzi te wyłapała obsługa Kremla, musiały być mocno kłującą szpilą dla ich szefa, który miałby – zgodnie z zaleceniem Markowa – pobierać nauki u zwycięskiego lidera Azerbejdżanu. Z-patrioci też nie mogli przełknąć tej jawnej zniewagi i zaczęli boleśnie kąsać Markowa po łydkach, nazywając „Ino-Markowem”, zarzucając nielojalność, zdradę etc. Głos zabrał nawet naczelny kapłan kremlowskiej propagandy Władimir Sołowjow, w swoim programie tv grzmiał, że takiego agenta Markowa trzeba do więzienia wsadzić. Potem jeszcze związany z imperium medialnym Jurija Kowalczuka (przyjaciel Putina) „Life” zamieścił materiał o majętnościach Markowa (mieszkanko za 100 mln rubli, wedle sugestii autorów materiału Markow wzbogacił się na kadzeniu Alijewowi, który krytykuje Rosję) i grzechach głównych (współpraca z amerykańskimi fundacjami).
Tu Markow się zaniepokoił i wystąpił z oświadczeniem, że materiał jest kłamliwy. A on sam zawsze popierał politykę Putina i to się nie zmienia.
Przypadek Markowa to pierwsza ta spektakularna akcja „zamoczenia” wiernego putinisty. Jak się skończy? Niektóre media piszą, że po tym, jak Markow się wystarczająco pokaja, może wrócić na piedestał, status „agenta zagranicznego” zostanie cofnięty.
W czasach, gdy Stalin czyścił szeregi z wrogów, popularna była fraza „Towarzyszu Stalin, nastąpiła fatalna pomyłka…”. Aresztowani członkowie władz, partyjni towarzysze i inni wierni staliniści nie dowierzali, że Stalin może chcieć ich aresztować, liczyli, że będą mogli do niego zadzwonić/napisać, zapewnić o bezbrzeżnej lojalności wobec wodza, poinformować go, że zawinięto ich przez pomyłkę. Frazę tę przypomniano teraz w licznych komentarzach o „przypadku Markowa”.