6 października 2025. Odin, dwa, tri… Osiemdziesiąt sześć. Tyle lat liczy sobie Anatolij Kaszpirowski, hipnotyzer, terapeuta, stosujący nietradycyjne metody leczenia chorób wszelakich (leczył rzekomo na odległość albo za pośrednictwem telewizji). Od wczoraj w rosyjskich mediach społecznościowych trwa wielka burza, wywołana doniesieniem jednego z popularnych kanałów Telegramu o hospitalizacji maga.
Według kanału SHOT, Kaszpirowski trafił do szpitala w związku z gwałtownym pogorszeniem stanu zdrowia. Zaraz dołączyły się inne najlepiej poinformowane źródła, które dodały, że to choroba nowotworowa, którą teleuzdrowiciel miał zwalczać u siebie sam sobie tylko znanymi czarodziejskimi metodami. No, ale metody metodami, a rak rakiem i oto przyszła kryska.
Wiadomość podawano z ust do ust z niepokojem lub sarkazmem. Kilka godzin później głos w sprawie „zdrowotnosti” hipnotyzera zabrał jego współpracownik Siergiej Rudych: „Jaki rak, co za rak? Kaszpirowski nie choruje, nawet nie ma kataru. Co to za debil wypisuje takie bzdury?” – pienił się obficie. Przedstawiciel psychoterapeuty przypomniał tym, którzy podają w wątpliwość znakomity stan zdrowia Kaszpirowskiego, że w sierpniu mag został ojcem. Jego trzecia żona Gulizar Czałbaszowa (nazywana przez małżonka „darem niebios”) urodziła córkę Ellinę. I teraz poczciwy ojczulek z radością poświęca większość swojego czasu opiece nad latoroślą. Swoją drogą dla „daru niebios” urodzenie dziecka też musiało być nie lada wyczynem: pani Gulizar ma 66 lat. Ale Kaszpirowski nie takie numery potrafił wykręcać – może uciekł się do znanej i lubianej metody „na odległość”, która lepsza jest od kamasutry i in vitro razem wziętych.
Tematem zainteresowała się agencja TASS, która podała, że Kaszpirowski jest zdrów, a na dowód ma powrócić do prowadzenia swoich programów online, podczas których udziela zbawiennych rad, leczy, uczy, wychowuje, krawaty wiąże i tak dalej.