22 czerwca 1941 roku Niemcy napadły na Związek Radziecki, łamiąc pakt o nieagresji. Historycy rosyjscy toczą zaciekłe spory o to, dlaczego w pierwszych miesiącach wojny ZSRR dostawał od Niemców tak straszliwe cięgi. Jedni zbierają dowody potwierdzające tezę, że Stalina zaskoczył atak Niemców, gdyż do końca wierzył w ich lojalność, drudzy – że Stalin sam gotował się do natarcia na Hitlera, stąd dziwne jak na wojnę obronną rozmieszczenie jednostek, które nawet nie zdążyły poderwać się do walki. Oś sporu traktowana jest przez wielu jak linia frontu.
W związku z rocznicą na łamach prasy ukazują się okolicznościowe publikacje, temat ożywa. Choć tematyka historyczna obecna jest w dyskursie publicznym okrągły rok i nieustannie wykorzystywana jest też do bieżącej walki politycznej z resztą świata. Przytoczę dla przykładu urywek publikacji z wojskowego dodatku do dziennika „Niezawisimaja Gazieta”. To recenzja książki „Bitwy na froncie historycznym” Maksima Gariejewa: „Podważenie rezultatów II wojny światowej nazywa się przywracaniem prawdy historycznej. Ale prawda polega na tym, że powstałe dopiero w XX wieku niektóre kraje Europy Wschodniej i byłe kraje obozu socjalistycznego oraz ich patroni z Zachodu, wyłażą ze skóry, aby moralnie osłabić Rosję, oskarżyć ją o zbrodnie przeciwko ludzkości i żądać wypłaty mitycznych długów. A w perspektywie – zniszczyć Rosję, rozczłonkować ją na zależne terytoria. (…) Rola ZSRR [w zwycięstwie] jest tak wielka, że obecna Rosja ma prawo zajmować w dzisiejszym świecie wyjątkową pozycję.” Zdaniem autora recenzji i autora recenzowanej książki, w fałszowaniu historii zachodnim historykom pomagają „komercyjni historycy” z Rosji, którzy mają zdanie odrębne od „historyków patriotów”.
Co do wersji o początkach wojny recenzent cytuje Gariejewa, który uważa, że wersję o szykowanym przez Stalina „uderzeniu uprzedzającym” wymyślił Goebbels, a rozpropagował „pieriebieżczik” Wiktor Suworow. I w związku z tym nie z czym dyskutować.
Ton „patriotyczny”, prezentowany przez wyżej cytowanych autorów, jest często spotykany w rosyjskiej publicystyce i oficjalnej propagandzie. Czasem na ostro, czasem łagodniej. Na historycznym polu najtrudniej walczy się z mitologią. Wygląda na to, że z okopów sowieckich mitów nadal niechętnie wystawia się peryskop, przez który widać inne obrazki niż te propagowane „ku pokrzepieniu serc”, pokazujące tylko jedną – pozytywną, heroiczną – stronę medalu. Ciągle nie ma gotowości do zmierzenia się z tematami trudnymi, niepasującymi do bohaterskiej wersji wojny. Największe emocje wzbudzają w Rosji odmienne opinie o wojnie i roli Armii Radzieckiej prezentowane w byłych republikach radzieckich, szczególnie na Ukrainie.
Sami historycy przyznają, że nie znają tej wojny, że jeszcze wiele trzeba przebadać, bo w czasach ZSRR ujawniono tylko część archiwaliów, narzucono wygodną z politycznego punktu widzenia wersję, a wszystko obficie polano ideologicznym sosem, spod którego nie widać już prawdy nawet o dozwolonym wycinku. Ostatnio odtajniono wielką liczbę wojskowych dokumentów tamtych lat. Ale czy niedostępne do tej pory archiwalia pozwolą zweryfikować mitologię, skoro i dziś naklejono jej etykietkę jedynej słusznej prawdy?
A jaki jest stan wiedzy? Socjolodzy z Centrum Jurija Lewady zbadali, jak pamięć o wojnie żyje w obywatelach Rosji. Na pytanie, kto rozpętał wojnę, 88 proc. respondentów odpowiedziało, że Niemcy (w najmłodszej grupie pytanych takiej odpowiedzi udzieliło 82 proc.; 4 proc. jako winowajców wymieniło ZSRR). Jako głównodowodzącego Armii Czerwonej w czasie wojny 49 proc. wskazało Józefa Stalina, 26 proc. – marszałka Gieorgija Żukowa. Na pytania szczegółowe dotyczące najważniejszych wydarzeń Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (jak Rosjanie nazywają wojnę niemiecko-radziecką 1941-45, podkreślając niejako jej odrębność od II wojny światowej) prawidłowo potrafiło odpowiedzieć ok. 30 proc. badanych; najmniejszy odsetek prawidłowych odpowiedzi odnotowano w najmłodszej grupie.
Więc Aniu,obojętnie z której strony patrzymy to Związek Radziecki ten naród Barbarzyński w onucach który pokonał Carat i zniszczył taką piękną cywilizację Niemiecką i Hitlerowską dziś uważasz i dochodzisz gdzie jest prawda i jak ona ma wyglądać.Powodzenia w tej analizie.
Bardzo ciekawy post. Oczywiście, że Stalina zaskoczył niemiecki atak. Cały czas wierzył w pakt Ribbentrop-Mołotow. Nawet po początkowych niemieckich nalotach Stalin uważał, że to może tylko prowokacja. Jeżeli chodzi o początkowe porażki, to moim zdaniem oprócz Stalina winę ponoszą również Budionny ze swoimi działaniami na froncie Briańskim i Kulik na Zachodnim. Poza tym wszędzie panował strach przed podejmowaniem decyzji. Strach przed Stalinem, który decydował o wszystkim, opracował nawet kształt bagnetów. Swoje zrobiła również czystka z 1927 roku gdy stracono najlepszych oficerów. Pozdrawiam serdecznie.