Jeszcze o rocznicy

W poprzednim poście wspomniałam o rocznicy rozpoczęcia wojny radziecko-niemieckiej w 1941 r. i o tym, że w związku z tą tragiczną rocznicą rosyjskie media nadają i drukują okolicznościowe programy i artykuły. Telewizja NTW wyemitowała film „Kto umoczył początek wojny?”. W znakomitym komentarzu świetnego rosyjskiego publicysty specjalizującego się w tematyce historycznej Borysa Sokołowa w internetowej gazecie „Grani” czytamy m.in.:

„Główna myśl autorów filmu jest prościutka: za katastrofę 22 czerwca nie należy obwiniać Stalina. Wszystkiemu winni są niewydarzeni dowódcy wojskowi. W filmie dementowana jest legenda o tym, że w latach 1937-1938 rozstrzelano 40 tys. oficerów Armii Czerwonej. Autorzy powołują się na bliskie realiom dane: około 10 tys. aresztowanych z przyczyn politycznych, spośród nich 1687 rozstrzelano w latach 1937-1940. Rozstrzelanych oczywiście szkoda, twierdzą historycy cytowani w filmie, ale szczególnie wielkiego uszczerbku te represje Armii Czerwonej nie przyniosły. Tymczasem naprawdę straty były o wiele większe: przecież z ponad 20 tysięcy oficerów, zwolnionych z armii z powodów politycznych lub narodowościowych, większość była potem aresztowana, dotyczyło to głównie osób niższych stopniem, a to znacznie osłabiło armię. Wielu z nich zostało potem rozstrzelanych, ale w statystykach figurowali oni już jako cywile, a nie wojskowi. Natomiast jeśli chodzi o oficerów wyższych stopniem, straty były kolosalne (…). Ogółem na skutek represji śmierć poniosły 802 osoby z najwyższego dowództwa. Armia Czerwona została niemal pozbawiona wyższego dowództwa.

Wcześniej została pozbawiona byłych carskich oficerów, w latach 1924-1936 byli oni zwolnieni ze służby (47 tys.), wielu z nich w latach późniejszych również poddano represjom i rozstrzelano. Dla porównania: w niemieckiej armii wszyscy dowódcy dywizji mieli doświadczenie wyniesione z I wojny światowej”. (…)

Nie tylko zdrada i panikarstwo były – jak chcą autorzy filmowego dzieła – przyczyną sromotnej klęski pierwszych miesięcy wojny. „Wedle autorów filmu, powodem niepowodzenia były odwieczne rosyjskie bałaganiarstwo i nadzieja na cud. Niewydarzeni generałowie i marszałkowie z powodu wrodzonego mazgajstwa nie wypełniali mądrych rozkazów towarzysza Stalina, przezornie troszczącego się o podniesienie gotowości bojowej wojsk. To z ich winy lotniska były niezamaskowane, czołgi niegotowe do walki, załogi nie umiały nimi jeździć, wojska były w ogóle źle rozmieszczone, a stanowiska artylerii nie miały amunicji. Jednym słowem, w Armii Czerwonej bałaganiarz na bałaganiarzu i bałaganiarzem pogania. (…) Stalin jest natomiast przedstawiony w filmie jako skuteczny menedżer, mądry wódz, tylko wykonawcy jego woli jacyś nieodpowiedni. Twórcy filmu sugerują, że Stalin doskonale wiedział, z jaką armią ma nacierać, a z jaką się bronić, przeto wszelkie twierdzenia, że chciał uderzyć na Hitlera, są nie na miejscu. (…)

(…) Słabość Armii Czerwonej wynikała przede wszystkim z sowieckiego systemu totalitarnego, stworzonego przez Stalina. Za wszystko odpowiedzialność ponosi więc Stalin. Za represje, kolektywizację, pogardę dla ludzkiego życia, działanie tylko na rozkaz z góry. Stalin nie potrzebował profesjonalnej armii, gdyż upatrywał w niej zagrożenie dla swojej nieograniczonej władzy, a masowego, źle wyszkolonego wojska, faktycznie pospolitego ruszenia, które wygrywać mogło tylko za cenę przelania morza krwi” (Borys Sokołow, Grani, 23.06.2008).

 

Przedstawianie Stalina jako zdolnego menedżera zaczyna najwyraźniej wchodzić w modę. Furda owo morze krwi, furda złamane losy ludzkie, furda głód i poniżenie – najważniejsze, że ZSRR stał się za czasów Stalina potęgą. Podobne przesłanie można wyczytać z podręcznika dla nauczycieli historii, zalecanego przez ministerstwo edukacji: za Stalina to i owo było niewłaściwe, ale wódz uczynił z kraju mocarstwo i wygrał wielką wojnę, miał łeb na karku. Kaganek oświaty z powiastką o mądrym wodzu, Józefie Wissarionowiczu, niesie teraz w lud telewizja, najważniejsza ze sztuk. Nie każdy potrafi jak Borys Sokołow przeciwstawić bredniom i przekłamaniom płynącym z ekranu rzetelną wiedzę. Propagandowy lukier znacznie szybciej przenika do krwiobiegu świadomości niż fakty i uczciwa, dogłębna ich interpretacja. Rosjanom serwuje się więc przerobioną przez inżynierów dusz papkę, która ma im poprawić nastrój. Refleksje i smutne wnioski nie pasują do optymistycznego putinowskiego hasła „wstawania z kolan”.

Jeden komentarz do “Jeszcze o rocznicy

  1. poeta0@op.pl

    Pani Aneczko nic interesującego w tej analizie.Tak jakby wszystko wzięte z propagandy naszej polskiej dotyczącej okresu przedwojennego i dzisiejszych czasów rownież w nauczaniu histori młodego pokolenia .Dobry analityk powinien znać najpierw swoje błędy żeby póżniej pouczać innych.A tak trudno mi osądzać o mądrość ten Jnstytut do spraw stosunków wschodnich,

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *