Premier grozi, premier mrozi

Kilka dni temu na rutynowej naradzie poświęconej metalurgii nagle rozpętała się burza: premier Władimir Putin przygwoździł kompanię „Mieczeł” (Mechel) za kombinacje z cenami węgla koksującego i wymykanie się służbom podatkowym. Głównego udziałowca kompanii, Igora Ziuzina, który śmiał nie przybyć na naradę, tylko zalec na szpitalnym łóżku, po ojcowsku upomniał i jadowicie życzył jak najszybszego powrotu do zdrowia, bo w przeciwnym razie trzeba będzie „posłać doń doktora i wyczyścić wszystkie problemy”. Kłopoty ze zdrowiem i uchylanie się od podatków już kosztowały pana Ziuzina kilka miliardów dolarów – na słowa rosyjskiego premiera natychmiast zareagowała bowiem giełda, akcje kompanii zjechały następnego dnia w dół o 45 proc. Komentatorzy na wyprzódki porównywali obecną sytuację kompanii „Mieczeł” z sytuacją „Jukosu” – wtedy frontalny atak na kompanię Chodorkowskiego zaczął się od podobnych uwag rzucanych przez Putina.

Na wczorajszym posiedzeniu rządu premier był już bardziej obkuty, jeśli chodzi o dane dotyczące niefajnych praktyk holdingu „Mieczeł” (raport o sytuacji w branży przygotował premierowi naczelny jastrząb gabinetu Putina – wicepremier Igor Sieczin, któremu media przypisują inicjatywę „załatwienia” Jukosu). Władimir Władimirowicz sypał liczbami jak z rękawa, łopatologicznie wykładał, na czym polega grzech główny firmy Igora Ziuzina: „Cena krajowa wynosi 4100 rubli (za tonę węgla koksującego, jak należy się domyślać), kompania sprzedaje sobie samej, swoim spółkom-córkom za granicą, w tym wypadku – w Szwajcarii – za 1100 rubli, czyli cztery razy taniej. To obniżenie bazy podatkowej w kraju, uchylanie się od płacenia podatków, to tworzenie deficytu na rynku wewnętrznym, a co za tym idzie – wzrost cen produkcji hutniczej”.

Ceny akcji holdingu znowu poszły w dół.

Premier jest, jak widać, zdeterminowany i odpuszczać nie zamierza. Sprawą firmy „Mieczeł” zajął się Komitet Śledczy i Federalna Służba Antymonopolowa.

Jak na sezon ogórkowy, to potężna dawka mocnych wstrząsów. Kilka lat temu sprawa „Jukosu” i wydzierania aktywów Chodorkowskiemu podzieliła rosyjską elitę – ze sceny politycznej i z biznesu musieli odejść ci, którzy nie godzili się na sposób układania sobie stosunków władza-biznes według schematu zaproponowanego wówczas przez Putina (biznes ma się trzymać z daleka od polityki, bo jak nie, to mu pokażemy jego miejsce, a przy okazji chętnie zaopiekujemy się firmami, które nie radzą sobie z nową sytuacją).

Warto przyglądać się sprawie kompanii „Mieczeł” właśnie pod kątem krystalizowania się nowych schematów kontroli państwa nad biznesem (Igor Ziuzin nie miesza się do polityki, posłusznie finansuje partię Putina „Jedinaja Rossija”). Po tym, jak Putin przemieścił się z fotela prezydenckiego na fotel premiera, trwa niezborne przegrupowanie wewnątrz „grupy trzymającej władzę”. Reprymenda udzielona firmie „Mieczeł” może okazać się punktem zwrotnym w nowym układzie, balansującym pomiędzy dwoma ośrodkami władzy.

A może to nic poważnego, tylko taka letnia gra, w końcu apele Putina o zbadanie prawnych aspektów działalności holdingu „Mieczeł” współgrają z nawoływaniem prezydenta Miedwiediewa do trzymania się litery prawa zawsze i wszędzie, do urwania łba hydrze „nihilizmu prawnego” i do naprawy stanu prawnego całego państwa. Na razie wysocy urzędnicy kremlowscy starają się łagodzić sytuację i nie rozrywają holdingu pana Ziuzina na części (wręcz przeciwnie – zapowiadają m.in., że jeżeli „Mieczeł” zapłaci zaległości, to wyjdzie z całego zamieszania cało). Czy ten dwugłos  – ostry ton Putina i łagodny ton ludzi Miedwiediewa – już można uznać za pęknięcie w ekipie rządzącej?

Dziś Ziuzin wyszedł z kliniki kardiologicznej i poleciał do Kuzbasu wizytować kopalnię, w której wydarzył się wypadek. Na dywaniku jeszcze nie był. Ciekawe, do kogo najpierw pójdzie.

Jeden komentarz do “Premier grozi, premier mrozi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *