W Moskwie wskrzeszono sowieckie czyny społeczne, zainicjowane jeszcze za czasów Włodzimierza Iljicza Lenina. Subbotniki – bo o nich mowa – to prace społeczne w dni wolne. Organizowane rokrocznie wiosenne subbotniki w ZSRR miały – i jak widać, mają znów – na celu uporządkowanie miast i wiosek po zimie, pozbieranie gór śmieci, wygracowanie wyleniałych trawników. Po rytualnym pomalowaniu ławeczek odbywał sie radosny piknik. Subbotniki miały wykazać zaangażowanie ludności w prace społecznie użyteczne, wyręczyć służby porządkowe, które nie dawały sobie rady z brudem.
We wczorajszym, drugim tegorocznym (pierwszy odbył się 11 kwietnia) subbotniku w Moskwie wzięło udział – jak twierdzą władze miasta – 1,3 mln mieszkańców. Mer Jurij Łużkow osobiście posadził kilka krzaków bzu w Parku Izmajłowskim. Podziękował mieszkańcom za liczne przybycie i ofiarną pracę. Wezwał do pilnowania porządku, zawiadamiania odpowiednich czynników o śmieciach i nieprawidłowościach. „Miasto musi być czyste”. O poprawie pracy słuzb miejskich nic nie mówił, do niczego ich nie wzywał, nic ze strony władz nie obiecywał.
Moskwa – ponad 10-milionowe megapolis – jak wszystkie wielkie miasta boryka się z poważnym problemem zalewu śmieci.
Legalne miejskie wysypiska śmieci są przepełnione. W samej Moskwie doliczono się w zeszłym roku (nowych danych na razie brak) ponad osiemdziesięciu nielegalnych wysypisk. Według oficjalnych danych miasto „produkuje” gigantyczną ilość odpadów – komunalne i przemysłowe to ponad 20 mln ton rocznie. Wywozić nie ma gdzie – obwód moskiewski już od dawna protestuje przeciwko stołecznym śmieciom, ma własne problemy. Mer Łużkow chce w ciągu najbliższych sześciu lat zbudować miastu sześć spalarni. Mieszkańcy dzielnic, w których mają być one zlokalizowane, protestują, bo spalarnie mają być usytuowane bardzo blisko osiedli. Ekolodzy alarmują, że zdecydowanie za blisko.
W Moskwie nie segreguje się śmieci, a zdaniem ekologów, władze nie mają pomysłu na zorganizowanie systemu segregacji.
Poza tym Moskwa jest zanieczyszczona spalinami z gigantycznej liczby samochodów jeżdżących, a właściwie wiecznie duszących się w korkach.
Władze stolicy kilka lat temu wydały ponad milion dolarów na opracowanie bazy danych o zanieczyszczeniach wody i powietrza w mieście (część danych jest udostępniona w internecie). W mediach trąbiono o tym projekcie, ktory miał pomóc w walce o zachowanie jako takiego stanu środowiska. O efektach już potem wiele nie powiedziano.
W zeszłym roku ogłoszono o pilotażowym projekcie ujawniania nielegalnych wysypisk dzięki lotom patrolowym śmigłowców. W tym roku o patrolach się nie mówi. Strona internetowa miejskiej służby odpowiedzialnej za ochronę środowiska informuje za to o subbotnikach i chwali się zlikwidowaniem czterech nielegalnych wysypisk. Wobec kilkudziesięciu nowych – kropla w morzu śmieci.
Dziwne, jak ta zaraza bezsilności dowlokła się z unii do Rosjan.Takie same objawy i próby ich leczenia. Współczuje temu pięknemu krajowi i powinni uważać, bo w strefie unijnej jest jeszcze gorzej.
Ani ta pusta mózgownica jest tak zaśmiecona rusofobią że tu i lekarz psychiatra już nic nie pomoże.Niech spojrzy na swoją Warszawkę jaki syf i kiła.
hm……obawiam się jednak drogi poeto, że nie o rusofobię acz o zwykłą obserwację chodzi. Przecież to, że gdzieś jest jak to mówisz syf – nie oznacza, że nie lubimy jakiegoś kraju lub miejsca….luźno luźno poeto -życie jest piękne – szczególnie tu w rosji;)
W Polsce też trzeba ogłosić subotniki biedne samorządy nie mają pieniędzy na infrastrukturę pieniążki mają dla panów w sukienkach na upiększenie świątyń i wokół nich ewentualnie jakiś pomniczek JP-2 lub innego świętego!!!
UPRASZA SIĘ O BOJKOTOWANIE BLOGA „M.I.G.A.W.K.I.”J.ZAWADZKIEGO ______________________________ ZAWADZKI TO PEDOFIL, kto pisze na takim blogu, uważany będzie za zboczeńca