Tegoroczną, dwudziestą pierwszą, Nagrodę imienia Sacharowa na rzecz wolności myśli Parlament Europejski przyznał rosyjskim obrońcom praw człowieka – Olegowi Orłowowi z „Memoriału”, Ludmile Aleksiejewej z moskiewskiej Grupy Helsińskiej i Siergiejowi Kowalowowi z Instytutu Praw Człowieka. Prestiżowa nagroda PE przyznawana jest za wybitne osiągnięcia w dziedzinie obrony praw człowieka; w przeszłości jej laureatami byli między innymi chiński dysydent Hu Jia, Alaksandr Milinkiewicz z Białorusi, ONZ, Ibrahim Rugova z Kosowa, Reporterzy bez Granic, Nelson Mandela.
W Rosji trudno się było o przyznaniu nagrody Rosjanom dowiedzieć. Większość mediów w ogóle tego wydarzenia nie zauważyła, inne skwitowały je dwoma zdaniami suchej informacji. Publicyści nie komentowali, telewizja – poza małą wzmianką w jednej stacji informacyjnej – na razie nie dostrzegła nagrody. Kreml, który na ogół głośno fetuje laureatów wszelkich nagród w konkursach Eurowizji czy na arenach sportowych – tym razem zachował milczenie. Okazuje się, że to widocznie kłopotliwa nagroda. I laureaci są kłopotliwi dla władz.
„Memoriał” zbiera informacje o ofiarach represji politycznych w ZSRR (służył m.in. nieocenioną współpracą przy zbieraniu materiałów dotyczących zbrodni katyńskiej). Kłopotliwa praca, odsłaniająca i ciągle przypominająca bestialskie oblicze stalinowskiego systemu. To nie współbrzmi z trendem przywracania na piedestał „efektywnego menedżera” – wielkiego Stalina, autora Zwycięstwa i twórcy potęgi imperium. Dzisiaj w mediach rosyjskich można znaleźć informację o tym, że na odrestaurowanej ostatnio stacji moskiewskiego metra Kurskaja, gdzie odnowiono i przywrócono cytat ze stalinowskiego hymnu (to ten sam hymn, co i dziś, tylko słowa ma obecnie z lekka podretuszowane) „Nas wychował Stalin…”, może jeszcze stanąć i zdemontowany za Chruszczowa pomnik Stalina. Za takim rozwiązaniem opowiedział się główny architekt Moskwy.
Oleg Orłow z „Memoriału” po zabójstwie obrończyni praw człowieka Natalii Estemirowej (mimo zapewnień władz, że znajdą winnych, nic na razie o tym nie wiadomo), zasugerował, że z zabójstwem tym może mieć związek prezydent Czeczenii Ramzan Kadyrow. Kadyrow, odżegnujący się od jakichkolwiek powiązań z tym zabójstwem, stwierdził, że to niecne pomówienie i skierował sprawę do sądu. Wygrał. Orłow musi mu wypłacić pieniężną rekompensatę.
Oleg Orłow w wypowiedzi dla radia Swoboda powiedział, że nie był zaskoczony tym, że rosyjscy obrońcy praw człowieka dostali nagrodę: „Europejska i światowa społeczność z uwagą przygląda się działalności organizacji obrony praw człowieka w Rosji. Przyczyną są tragiczne wydarzenia, które stały się udziałem naszych kolegów na Kaukazie Północnym, poza tym w ogóle nacisk wywierany na rosyjskie organizacje obrony praw człowieka, ogólnie głęboko niezadowalająca sytuacja z prawami człowieka i swobodami w naszym kraju. Nagroda jest nie tylko nagrodą, ale jeszcze wyrazem poparcia. To ważne w sytuacji, gdy stworzone w latach 90. z wielkim wysiłkiem mechanizmy wolnościowe obecnie nie działają, gdyż taka jest wola polityczna – sabotować takie działania. Czasem ręce nam opadają, bo nie jesteśmy w stanie obronić ludzi w ramach procedur prawnych, właśnie dlatego, że one nie działają. Mamy wrażenie, że czerpiemy wodę z morza łyżką. Ta nagroda to solidarność z nami, to nam bardzo pomoże. Kreml drażni nasza praca. Aby nie drażnić Kremla, trzeba zarzucić działalność. Nagroda zapewne nie wywoła jakiegoś dodatkowego rozdrażnienia”.
Być może Oleg Orłow ma rację – nie może drażnić to, czego nie ma. Nagrodę zabije się milczeniem. Skoro dowiedzą się o niej tylko wyjątkowo uważni czytelnicy, garstka zapaleńców, wąskie grono współpracowników, to nie ma powodu do publicznego okazywania rozdrażnienia.
Aneczko;a ja przyznaję Ci nagrodę swego „Jnstytutu Polskiego Idiotyzmu”.Po prostu zawsze piszesz co ci ślina na język przyniesie.A że twoja rusofobia jest znana więc Ci ta nagroda należy się.A cenzurę chyba zdjęłaś