Szklane domy na obrazku

Środowisko rosyjskich politologów od kilku dni trawi 66-stronicowego słonia: raport ekspertów InSoR (Institut Sowriemiennogo Razwitija, dosłownie: Instytut Współczesnego Rozwoju) o przyszłości Rosji. Barokowy opus z gatunku science fiction z domieszką political fiction.

W czasie, gdy Dmitrij Miedwiediew miał nadzieję zostać wyznaczonym przez Władimira Putina kandydatem na prezydenta i opiekował się tak zwanymi projektami narodowymi, InSoR miał za zadanie napełniać treścią ogólne zarysy. Następnie Miedwiediew został kandydatem, a potem i prezydentem. I znowu InSoR miał napełniać treścią zarysy, które nadal były ogólne, mimo że opiekun-podopieczny zajął całkiem konkretne stanowisko. A sam Miedwiediew w marcu 2008 roku stanął na czele rady patronackiej InSoR-u, co ekspertów instytutu zainspirowało jeszcze bardziej do napełniania treścią zarysów.

Na stronie internetowej instytutu figuruje informacja, że grupuje on najlepszych ekspertów, którzy mają za zadanie przygotowywanie rekomendacji i wypracowywanie dokumentów dotyczących najważniejszych kierunków polityki państwa. „Nie jesteśmy wyznawcami wąskich zasad ideologicznych, nastawieni jesteśmy na otwarty i uczciwy dialog o przyszłości Rosji”.

Jeden z czołowych ekspertów instytutu ekonomista Jewgienij Gontmacher wypłynął na szerokie wody medialne jesienią 2008 roku, kiedy w związku z narastającym kryzysem gospodarczym wystąpił z przestrogą: władze muszą się liczyć z protestami społecznymi, które wybuchną w związku z narastaniem problemów, spowodowanych kryzysem. Gazeta „Wiedomosti”, która opublikowała wtedy rozmowę z prof. Gontmacherem, została upomniana, że zamieszcza nieprzemyślane materiały, które mogą wywołać niepokoje społeczne. Władze wzięły sobie jednak do serca przestrogę i na wypadek niechcianych protestów społecznych przygotowały procedury mobilizacji sił prewencji, galwanizowały ORMO, jeszcze szczelniej zamknęły blokadę informacyjną wokół ewentualnych przejawów niezadowolenia społecznego.

Opublikowany 3 lutego raport Gontmachera i Igora Jurgensa „Rosja XXI wieku: wizerunek jutra, jakiego pragniemy” z grubsza proponuje: -/ odejście od kombinacji przeprowadzonych za prezydentury Putina w systemie politycznym (m.in. rezygnację z wydłużania kadencji prezydenta i parlamentu, przywrócenie wyborów gubernatorów i senatorów, zwiększenie liczby partii politycznych), -/ odświeżenie zaśniedziałej feudalnej gospodarki, -/ głęboki lifting przeżartych szkorbutem korupcji służb mundurowych, -/ zmniejszenie liczebności armii, -/ zapewnienie niezawisłości sądów, -/ członkostwo Rosji w organizacjach międzynarodowych, w tym w NATO i UE, -/ wolne media, -/ modernizowanie i intensywne gonienie krajów rozwiniętych. Autorzy zapewniają, że to jedynie materiał do przemyślenia i podstawa do dyskusji, a nie gotowy scenariusz dla władz.

Futurolodzy mają więc co robić, rozbierając na czynniki pierwsze wywody ekspertów InSoR-u. Dla praktyków ważniejsze wydaje się być pytanie: czy poza walorami literackimi dzieło Jurgensa–Gontmachera znajdzie zastosowanie w codziennej praktyce politycznej. A kluczowe w tym kontekście jest to, czy prezydent Miedwiediew obejmie patronat nad dyskusją i wreszcie sam napełni się treścią, bo jako samodzielny polityk zaprezentował się dotychczas jedynie w zarysie. I to nader ogólnym. Jego hasło modernizacji zawisło w powietrzu jak piłka tenisowa (po ostatnim posiedzeniu Rady Państwa w obecności Miedwiediewa Putin powiedział, że modernizacja jest bardzo fajna, ale konserwacja pionu władzy jeszcze fajniejsza, może to oznaczać, że piłeczka po tym smeczu wyjdzie na out).

Większość komentatorów odczytała tezy ekspertów InSoR-u jako jawną prowokację wobec Putina – realizacja postulatów raportu prowadzi w linii prostej do zwalenia całej misternej konstrukcji putinizmu. Wizja szklanych domów przyszłości ma się nijak do realnego pejzażu politycznego teraźniejszości, co więcej – ignoruje realia. Bo czy Miedwiediew mógłby stanąć na czele frondy zwolenników postępu wbrew patronowi-premierowi? Owszem, prezydent mówi czasem nieprzyjemne rzeczy o systemie politycznym Rosji, rzuca hasła, ale echo mu w tym lesie nie odpowiada, poza tym jego głos nie jest ani donośny, ani władczy. Miedwiediew na razie się nie wychylił poza ramy rządzącej korporacji i nie pokazał własnej mocy sprawczej. By dokonać tak doniosłych zmian, jakie przedstawili eksperci z InSoR-u, trzeba niezwykłej siły woli politycznej i woli walki, wizji przemian i odwagi, by stawić czoło przeciwnościom i przeciwnikom. W obecnej ekipie rządzącej nie widać żadnej z tych cech ani zamiaru podjęcia tego gigantycznego wysiłku dokonania przemian. Czy w takim razie raport jest imitacją zaproszenia do imitacji dyskusji czy jednak sygnałem, że części elit zaczyna dokuczać zastój?

4 komentarze do “Szklane domy na obrazku

  1. ~Poeta

    Uważam że Miedwiediew i Putin powinni zaprosić Ciebie Aniu jako doradcę i analityka jako mądrą inaczej do uzdrowienia całej polityki gospodarczej i zagranicznej tego państwa Rosyjskiego.Twoja rusofobia by wyprowadziła ten kraj na prostą drogę jak tezy Lenina i Dzierżyńskiego.

    Odpowiedz
    1. ~Jajo

      Genialny komentarz, pokazujący, że niektórzy ludzie doszukują się spisków, wrogości, fobii, itp. tam, gdzie ich nie ma. Wystarczy napisać o propozycji wysuniętej przez jajogłowych, ale niespecjalnie dobrze widzianej przez tzw. czynniki władzy w Rosji, by zostać oskarżonym o rusofobię.Nie wątpię, że gdyby ktoś napisał w swym blogu, że Rosja ma kłopoty – i nie dodał nic więcej – też zostałby oskarżony o rusofobię. Rosja ma kłopoty?! Nieeeee, to sianie defetyzmu, zdrada i hańba! Rosja z definicji nie może mieć kłopotów!No po prostu genialny komentarz.

      Odpowiedz
  2. Borsuk@kabelmail.de

    Wbrew opinii „poety” uważam Pani felietony za nadzwyczaj ciekawe.Czytam je zarówno na blogu jak i w Tygodniku Powszechnym.Nie sądzę abyśmy mieli za dużo wiedzy o naszym sąsiedzie.I myślę , że jest nam ona bardzo potrzebna . Natomiast „poeta” odnosi się do Pani osoby ,a nie do Felietonów.Chyba nie bardzo rozumie sens dyskusji względnie rozmowy na temat Rosji.

    Odpowiedz
  3. eugen5@wp.pl

    Tydzień w tydzień czekam z utęsknieniem, aż się ktoś w końcu wychyli z kremlowskiego lufcika. I choć teleskopy coraz bardziej wyrafinowane i obraz ostrzejszy to jak już się coś z niego wychynie i nadzieje wzbudzi – to zawód tym większy. Bo to Stirlitz wysuwa swą zasępioną twarz i kiwa z politowaniem głową w takt kremlowskich kurantów :).

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *