Rosja plasuje się w pierwszej trójce – obok Stanów Zjednoczonych i Chin – światowych potentatów rynku broni. W ubiegłym roku zarobiła na sprzedaży za granicę broni i sprzętu wojskowego 8,6 mld dolarów.
Choć cała gospodarka rosyjska przeżywa od półtora roku ostry kryzys, zbrojeniówka ma się doskonale: portfel zamówień na produkcję zakładów zbrojeniowych, jak podaje tygodnik „The New Times”, opiewa na okrągłą sumkę 34 mld dolarów, czyli na kilka lat naprzód branża może się nie niepokoić o swój los.
Te dane odnoszą się do oficjalnego obrotu, a, jak twierdzą eksperci, pozostaje jeszcze w tej sferze długa smuga cienia. Kilka miesięcy temu świat pasjonował się pewnym statkiem o nazwie Arctic Sea, który wedle oficjalnych papierów wiózł drewno z Finlandii do Afryki, a na Bałtyku został rzekomo uprowadzony przez szpiegów w masce. Do prasy przeciekły domniemania, że statek wiózł rosyjskie rakiety do Iranu. Domniemań nie potwierdzono ani nie zdementowano. Atmosferę podgrzewały dziwne zabiegi wokół statku, wiadomości o udziale izraelskich tajnych służb w „przejęciu” ładunku, sekretna wizyta izraelskiego premiera w Moskwie, odcięcie od mediów wszystkich, którzy jakkolwiek brali udział w tej historii. Dziennikarz, który na konferencji prasowej powiedział o dziwnym rejsie Arctic Sea, wolał wyjechać z Rosji, kierując się względami bezpieczeństwa.
Od czasu do czasu światowe media przypominają o sprawie Rosjanina Wiktora Buta, zatrzymanego w Tajlandii w 2008 roku na podstawie listu gończego Interpolu. O jego ekstradycję zabiegają USA (chcą go sądzić m.in. za dostawy broni dla kolumbijskich rebeliantów; tajlandzki sąd odmówił ekstradycji, strona amerykańska przedstawiła nowe dowody). Wiktor But jest bardzo znaną postacią. Jego wyczyny w dziele obdarzania szerokiego spektrum wojującej części ludzkości wszelaką bronią, sposoby działania, brawurowe rajdy itd. stały się podstawą amerykańskiego filmu fabularnego „Pan życia i śmierci” (w rolę Buta wcielił się Nicolas Cage). Tytuły publikacji prasowych i książek na jego temat brzmią równie imponująco: „Uzbroił cały świat”, „Listonosz śmierci”, „Handlarz śmiercią”. W pierwszych latach po rozpadzie ZSRR zaopiekował się radziecką bronią, która pozostała bez kontroli. Broń trafiała m.in. do Sudanu, Afganistanu, Liberii, Sierra Leone. W rosyjskich mediach od momentu aresztowania Buta pojawiają się doniesienia o zakulisowych zabiegach rosyjskiej dyplomacji, aby „wyjąć” Buta z tajlandzkiego więzienia i spod obcej jurysdykcji, a pod koniec lutego br. oficjalny przedstawiciel rosyjskiego MSZ oznajmił, że Federacja Rosyjska będzie nadal podejmować wszelkie możliwe kroki na rzecz uwolnienia Buta. Ten były funkcjonariusz KGB i sprawny komiwojażer, wożący w walizce kontrakty na zakazany asortyment, na pewno dużo wie o tym segmencie czarnego rynku. W wielu publikacjach pojawiają się sugestie, że byli towarzysze z „Firmy”, również czerpiący zyski z nielegalnych operacji, byli dobrą „kryszą” Buta, który czuł się dzięki ich opiece bezkarny i bezpieczny.
W grudniu 2009 roku ekspert szwedzkiego instytutu SIPRI powiązał zatrzymanie w Bangkoku samolotu Ił-76, przewożącego 30 ton broni, z działalnością Wiktora Buta i Serba Tomislava Damjanovicia. But zareagował błyskawicznie: „nie mam z tym nic wspólnego”. O co chodziło z tym Iłem? Według szwedzkiego eksperta należał on do Damjanovicia, a przedtem firmy powiązanej z Butem i od dawna był używany do przewożenia broni według wypracowanego schematu. Samolot leciał z Phenianu do… no, właśnie, nie bardzo wiadomo – może do Pakistanu, a może na Sri Lankę, a może – jak sugerują komentatorzy – do Teheranu. Czy to jedyny samolot wożący nie objętą ewidencją broń do objętych embargiem krajów? Zapewne nie. Chociaż obecnie transportowanie takich „lewych” ładunków drogą powietrzną nie jest rozpowszechnione – 80 procent „szarych” i „czarnych” dostaw broni odbywa się bowiem drogą morską.
Rosyjska broń „zasila” wiele konfliktów na świecie. Broń z napisami cyrylicą walczy na Bliskim Wschodzie, w Afryce, w Ameryce Łacińskiej. Ta dostarczana legalnie, na podstawie oficjalnych kontraktów międzypaństwowych, i ta nielegalna.
Według danych rosyjskiego MSW, w 2009 roku intensywnie poszukiwano na terytorium Federacji Rosyjskiej 217 tysięcy jednostek broni, wśród nich 70 przenośnych kompleksów rakietowych i trzech tysięcy granatników. „A to tylko broń, której zaginięcie zostało zgłoszone” – pisze Anatolij Szatrow w „The New Times”.
No cóż. Niestety w tej dziedzinie (handlu bronią) kryzys Rosji nie grozi. Tania broń, tania amunicja dostarczane hurtowo i z dostawą do domu znajduje odbiorców na wielu kontynentach i w krajach potrzebujących prostego, siermiężnego ale skutecznego uzbrojenia do prowadzenia lokalnych wojenek. A opisywana sprawa lecącego do towarzyszy koreańskich samolotu Ił-76 była jeszcze ciekawsza, bo ten pojemny aparat latający początkowo był wykorzystywany przez rosyjsko-gruzińską spółkę, potem znalazł się w dyspozycji kazachskiej, a tuż przed feralnym lotem nie wiadomo dlaczego prawie miesiąc przebywał na Ukrainie. I jeszcze taka śmiesznostka, że pierwotny właściciel samolotu (czyli gruzińsko-rosyjskie joint venture) miało siedzibę w Gori, ale telefon kontaktowy bodaj na lotnisku Szeremietiewo lub Wnukowo. Pokrętne są drogi rosyjskich handlowców „złomem”, a po drodze jak można przypuszczać życzliwych pośredników co niemiara .:-)
Więc widzisz Aneczko jak świat uległ cywilizacji i poszedł z postępem że dziś tylko broń sprzedaje się.Jeszcze niedawno do broni jako ważny dodatek dodawano krzyż i różaniec.
I jak zwykle jest to kraj od zaranie walczący o pokój.Na całym świecie. I za pomocą własnej broni.Broni ,która zabija innych.Broni ,która wyklucza rozmowy i kompromisy. Broni za pomocą której realizuje się swoje idee i ordynuje się własny świetopogląd. Mocarstwo walczące o pokój.