11 października. Po spektakularnych wpadkach funkcjonariuszy wywiadu wojskowego za granicą (sprawa Skripala, wpadka w Czarnogórze, przyskrzynieni hakerzy pod budynkiem Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej) w siedzibie Głównego Zarządu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, dawnego GRU odbyła się narada kierownictwa służby. Była tajna, ale informacje o niej jakoś szybko dotarły do mediów.
Według dobrze poinformowanego dziennikarza Siergieja Kaniewa (ujawnił informacje o tym, że Bohater Rosji Anatolij Czepiga brał udział w wywożeniu Wiktora Janukowycza z Ukrainy; w obawie o swe bezpieczeństwo Kaniew opuścił terytorium Rosji), podczas narady padały słowa nielicujące z powagą instytucji. „A to debile”, „szkoda, że jeszcze budionówek nie włożyli”, „co za niekompetencja”, „i to mają być fachowcy!”. Jednym słowem, przyjemnie nie było. No i być nie mogło, bo operacja otrucia eksagenta Skripala została sknocona. Zresztą, nie tylko ta. Kilku generałów może stracić epolety i przywileje z nimi związane. Stąd wielka nerwowość w „Akwarium”, jak w slangu służby mówi się o siedzibie kierownictwa d. GRU. Zdaniem uczestników narady, wysłani w bój za granicę dywersanci nie przestrzegali zasad konspiracji (np. gadali przez telefon zarejestrowany w obwodzie moskiewskim, przekazując sobie informacje otwartym tekstem), ich działalność została przez obce służby rozszyfrowana i ujawniona.
Co więcej: na jaw nadal wychodzą nowe szczegóły. Dziś czeskie media podały, że w 2014 r. Siergiej Skripal przebywał w Pradze, w tym samym czasie zjawili się tutaj dwaj panowie w granatowych kurtkach – „Pietrow” i „Boszyrow”, czyli Miszkin i Czepiga. Widocznie chcieli zapoznać się z urokami katedry św. Wita w Pradze. Petersburska „Fontanka” suponuje, że w akcji w Salisbury brała udział jeszcze jedna osoba: 45-letni Siergiej Fiedotow (https://www.fontanka.ru/2018/10/10/124/). Bliższych szczegółów na razie brak.
Porażka wizerunkowa wywiadu wojskowego ma jeszcze wymiar medialny. Rosyjskie media obsługujące Kreml (ani też oficjalni przedstawiciele władz) nie były w stanie zbudować przekonującej narracji, którą mogłyby przeciwstawić rewelacjom płynącym z Zachodu. Na tym odcinku frontu wojny informacyjnej Rosja zanotowała ewidentną wpadkę.
„Rosyjski wywiad wojskowy od 2010 roku prowadzi szeroko zakrojone działania specjalne w skali globalnej, od działań stricte militarnych, wywiadowczych, poprzez akty dywersji czy terroru, gwarantowanie bezpieczeństwa interesów ekonomicznych Rosji, po działania w cyberprzestrzeni. Skala tych działań wymaga zaangażowania dużych sił i środków. Może to tłumaczyć angażowanie do realizacji poszczególnych operacji oficerów rezerwy mających status tzw. nieetatowych współpracowników służby specjalnej” – pisze Piotr Żochowski z Ośrodka Studiów Wschodnich (https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2018-10-10/konsekwencje-ujawnienia-aktywnosci-rosyjskiego-wywiadu-wojskowego-na). Zdaniem Żochowskiego, należy oczekiwać, że rosyjski wywiad wojskowy nadal sięgać będzie po wszystkie stosowane dotąd metody. „Należy oczekiwać kontynuowania takich działań” – konstatuje.
No i jeszcze jedno: ten hałas wokół dawnego GRU, te wpadki, te tajne narady, pogłoski o dymisjach generalicji nie oznaczają, że rosyjskie służby specjalne zaprzestały swej działalności. Wywiad wojskowy to tylko jedna ze struktur. Jest przecież jeszcze wywiad cywilny (Służba Wywiadu Zagranicznego) oraz kontrwywiad cywilny (Federalna Służba Bezpieczeństwa). O nich w kontekście wpadek jakoś ostatnio cicho. Znawcy tematyki podejrzewają nawet, że nagłośnienie ostatnich niepowodzeń GRU to operacja odwracająca uwagę od znacznie ważniejszych agentów, którzy szykują znacznie ważniejszą operację.
Ten nowy etap wojny służb przecież dopiero się zaczyna.