Radziecka Anna Frank

Nina Ługowska jako nastolatka pisała pamiętnik w latach 1932-1937. O tym, jak magiczna siła porywa jej spojrzenia w stronę kolegi z klasy i o tym, jak inna magiczna siła wyrywa ludzi w ich trybu życia i wrzuca w tryby straszliwej machiny śmierci i cierpienia.

Pierwszą bliską osobą, którą machina wyrwała z życia Niny, był jej ojciec – zesłany w odległe przestrzenie za politykę, odsiadujący kolejne wyroki za eserowskie poglądy, wreszcie rozstrzelany. Sama Nina została aresztowana w wieku siedemnastu lat (a wraz z nią siostry i matka). Za przygotowywanie spisku na drogocenne życie wodza. Oskarżenie oparto na zapiskach w pamiętniku, poczynionych przez Ninę po tym, jak ojcu odmówiono wydania dowodu tożsamości (co równało się niemożności powrotu do domu): „Przez kilka dni leżąc w łóżku, godzinami marzyłam o tym, jak go zabijam. Jak unicestwiam jego obietnice, jego dyktaturę, tego niewydarzonego Gruzina, tego drania, szubrawca, swołoczy, który pokaleczył Rosję. Zabić go! Zabić jak najszybciej! Zemścić się za siebie i ojca!”.

Nina powinna była sobie zdawać sprawę, że do domu represjonowanego za poglądy polityczne człowieka będzie wpadać bezpieka i robić rewizje. I zapewne zdawała sobie z tego sprawę, ale bardziej obawiała się o to, jak śledczy zareagują na opisane w dzienniku jej „miłosne brednie”. Pewnego dnia bezpieka rzeczywiście wpadła i znalazła dziewczęcy pamiętnik. Oficer NKWD nie odmówił sobie przyjemności przeczytania zeszytu, a następnie czerwonym ołówkiem podkreślił to, co interesowało go bardziej niż miłosne westchnienia dorastającej panny: krytykę pod adresem władz. W zeznaniach, które po brutalnych przesłuchaniach kazano podpisać Ninie, znalazły się stwierdzenia, że oskarżona jest skrajnie źle nastawiona do kierownictwa partii, przede wszystkim Józefa Stalina. Przez te wymuszone zeznania, w których przyznawała się do planów zabicia Stalina, długo nie będzie mogła uzyskać praw do rehabilitacji nawet w czasie tak zwanej chruszczowowskiej odwilży. „Zamachów na życie wodzów władza bała się zawsze, wobec takich wyroków odwilż nie działała” – napisze jeden z recenzentów książki „Chcę żyć. Dziennik radzieckiej uczennicy 1932-1937”, jaka na podstawie akt sprawy rodziny Ługowskich ukazała się kilka lat temu w Moskwie (nakład 1000 egzemplarzy), w tej książce opublikowano i pamiętnik Niny. Dziennik przez te lata, kiedy Nina odbywała karę w łagrach, zesłanie na Kołymie i w Magadanie, leżał spokojnie w archiwum służb bezpieczeństwa. A gdy przez stowarzyszenie Memoriał został odnaleziony i wydany, stał się prawdziwym bestsellerem… na Zachodzie. Przetłumaczono go na dwadzieścia języków, okrzyknięto „dziennikiem radzieckiej Anny Frank”.

Dziennik Niny Ługowskiej jest fantastycznym świadectwem bezlitosnej, nieludzkiej epoki, opisem codzienności w totalitarnym państwie. Nad wiek wrażliwa nastolatka obdarzona wyostrzonym zmysłem obserwacji, przy czym nienawidząca reżimu, który przyczynił tylu nieszczęść jej rodzinie, opisała w pamiętniku okrutną machinę, zgniatającą ludzi w krwawą miazgę, odbierającą im wolność, swobodę myślenia, prywatność, chęć tworzenia, wreszcie i poczucie, że są ludźmi. Jest też świadectwem niezłomnej postawy nastoletniej dziewczyny, która starała się w pojedynkę przeciwstawić tej potężnej machinie.

Półtora roku temu z okazji dziewięćdziesiątej rocznicy urodzin Niny Ługowskiej w Moskwie zorganizowano pośmiertną wystawę jej prac malarskich (Nina Ługowska zmarła na początku lat 90.) – po opuszczeniu łagru rozwijała samorodny talent, pracowała w teatrze jako dekorator, dziś jej twórczość zaliczana jest do wybitnych osiągnięć rosyjskiej szkoły pejzażu i wysoko ceniona.

Autorka przedmowy do rosyjskiego wydania dziennika, znakomita pisarka Ludmiła Ulicka pisze: „Na zdjęciach [zrobionych podczas aresztowania] Nina ma dziecięcą przerażoną twarzyczkę. Miliony takich zdjęć można znaleźć w archiwach. Wszyscy już nie żyją: rozstrzelani, zamęczeni w łagrach, zmarli na zesłaniu. Nina Ługowska miała szczęście. Wyszła z łagru. Jej dziecięce marzenie się spełniło – została malarką, dożyła starości i mało kto z jej otoczenia wiedział o jej przeszłości. Zapewne ona sama nie pamiętała o tym zarekwirowanym podczas aresztowania dzienniku. Ale dziennik zachował się. I teraz możecie go przeczytać”. Po polsku też – dziennik został wydany w 2006 roku przez Świat Książki.

Dlaczego w Rosji dziennik ukazał się w tak mizernym nakładzie? – zadaje pytanie tygodnik „Ogoniok”, zamieszczający w najnowszym numerze obszerną publikację poświęconą Ninie Ługowskiej i jej pamiętnikowi. I odpowiada, powołując się na socjologa Borysa Dubina: dwie trzecie Rosjan uważa, że epoka stalinowska była pozytywna; to po pierwsze, a po drugie, „rosyjskie społeczeństwo nie interesuje się jednostką, osobowością, jest nastawione na panoramiczno-heroiczny obraz przeszłości: wielka historia wielkiego kraju. Osobiste zapiski małego człowieka, uczennicy, przegrywają w tej skali”.

7 komentarzy do “Radziecka Anna Frank

  1. poeta0@op.pl

    Aneczko czy my Polacy robimy inaczej??.Z gów..na robimy patriotyzm i póżniej go czcimy jako waleczność i odwagę.Przecież Powstanie Warszawskie to była zbrodnia wywołana przez nasze elity gdzie wymordowano młodzież a dowódcy poddali się do niewoli.Po drugie duchy zmarłych miały dosyć już ich przewracania w grobach i pociągnęły za sobą ofiary .Opanuj się dziewczyno i też nie siej tej historycznej swojej rusofobii i nie podnoś tych zmarłych z grobów niech oni już spokojnie odpoczywają .Kaci tych ofiar również już nie żyją.A ty lepiej zajmij się starowinko pojednaniem młodych pokoleń żeby w przyszłości do takich mordów nie dochodziło między narodami

    Odpowiedz
    1. barbaramoby@yahoo.co.uk

      poeto- W imieniu mlodych Wielkie Dzieki! Tacy jak ta kobieta poza tzw”.polityka historyczna” i zklocaniu Nas z Rosjanami, nie maja Nam nic do zaoferowania. Dlatego tak bardzo mlodzi ich nienawidza.

      Odpowiedz
  2. eugen5@wp.pl

    Zapewne nie spotkam się ze zrozumieniem. Z osłupieniem przeczytałem zamieszczone dotychczas komentarze. Gdzie Krym, gdzie Rzym ? Co ma wspólnego wydanie pamiętników z jątrzeniem i wzbudzaniem niechęci wśród „młodych”. Kto nie chce pamiętać, ten nie będzie pamiętać. Kto nie chce wyciągnąć wniosków z historii, uważa, że jest ona tylko obciążeniem dla patrzenia w świetlaną przyszłość…. no cóż. Tracąc zdolność, a raczej umiejętność refleksji nad błędami naszych przodków, tym szybciej te same błędy popełnimy.

    Odpowiedz
    1. poeta0@op.pl

      Wracając do historii często stajemy się histerykami nie wyciągając żadnych wniosków pożytecznych lecz siejemy pośmiertelny fanatyzm bez przebaczenia mówiąc tylko o przebaczeniu.Zastanawiam się czy w naszym życiu społecznym czy politycznym nie jest za duży udział ludzi na wysokich stanowiskach o wykształceniu historycznym którzy narzucają wizję przeszłości nie dążąc do ukierunkowania na przyszłość.A to mści się powtórnie na najmłodszych pokoleniach w ich przyszłym życiu ukierunkowanym w ten sposób nie na budowaniu zgody lecz dalszym jątrzeniu i tak bez końca tego Polskiego „Kretynizmu Politycznego”

      Odpowiedz
  3. lesst@onet.eu

    Pozwole sobie zasugerowac nieco inna odpowiedz na pytanie: „Dlaczego w Rosji dziennik ukazał się w tak mizernym nakładzie?”.Pozwole sobie przypomniec publiczna wypowiedz pana Gorbaczowa na temat reakcji aktywu partyjnego Kraju Stawropolskiego na zamkniety referat pana Chruszczowa na XX-tym zjezdzie KPZR. „I dobrze im tak, co nas do kolchozow zaganiali”.Otoz, w przeciwienstwie do wiekszosci pani czytelnikow, doskonale wiem, kim byli eserowcy. Jest mi doskonale znana ich haniebna rola w przygotowaniu rewolucji rosyjskiej, dzialalnosci terrorystycznej przeciw cesarstwu, rozhustaniu nastrojow rewolucyjnych po przewrocie marcowym ’17-go roku i haniebny wspoludzial w dokonaniu przewrotu listopadowego ’17-go roku na spolke z bolszewikami.Nieznajacym tematu – proponuje lekture „Rosyjskiego Chaosu” pana Denikina.Owszem, eserowcy byli bardzo ideowi. Niestety, ten rodzaj obledu jest dziedziczny na poziomie genetycznym.Wiec bardzo dobrze im tak.Otoz, czasami mam wrazenie, ze „Stary Testament” kazac zwalczac wrogow do siodmego pokolenia ma zasadniczo racje.

    Odpowiedz
  4. sceptyk@buziaczek.pl

    Mt 7:21 „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.”http://tradycja-2007.blog.onet.pl/ Warto poświęcić trochę czasu dla wieczności.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *