18 kwietnia. Całe spektrum pozytywnych uczuć – zachwyt, szacunek, sympatia – wobec Józefa Stalina zadeklarowało w ostatnich badaniach Centrum Lewady 51% Rosjan. O dwanaście punktów procentowych w stosunku do ubiegłego roku wzrosła grupa tych, którzy darzą Wodza szacunkiem. Aż 70% uczestników badania na pytanie „Jaką rolę Stalin odegrał w życiu naszego kraju” odpowiedziało: pozytywną. To historyczne maksimum za cały okres prowadzenia ankiet w tej sprawie. Wszystkie tabelki z danymi można znaleźć na stronie Centrum Lewady: https://www.levada.ru/2019/04/16/dinamika-otnosheniya-k-stalinu/
Pod murami Kremla na cmentarzu przeznaczonym dla najbardziej zasłużonych dla państwa spoczywa Józef Wissarionowicz Dżugaszwili, znany całemu światu pod pseudonimem Stalin. Zaraz po śmierci w 1953 r. został umieszczony w mauzoleum obok Lenina. W 1961 r. następca Stalina na stanowisku genseka partii komunistycznej – Nikita Chruszczow – nakazał usunięcie zabalsamowanego ciała tyrana z mauzoleum i pochowanie pod Kremlem. Lenin został sam i w pojedynkę już został podniesiony do godności nieskazitelnego bóstwa komunizmu. Zarz po usunięciu Stalina z mauzoleum również w oficjalnej przestrzeni zaczęto zwijać samą postać – i na grzechy, i na sukcesy Stalina nałożono swoiste tabu. Obowiązywało ono przez epokę breżniewowskiego zastoju aż do pierestrojki. Lepiej było o nim nie mówić, bo nie bardzo było wiadomo, jak. Czasem można było trochę mówić, ale lepiej było nie mówić. Całkiem wszelako przemilczeć się nie dało, ale generalnie nie był to temat zalecany. Breżniew na przykład kochał swoje własne dokonania czasów wojny i te lansował w wydawanych w milionowych nakładach książeczkach („Mała Ziemia”). Więc w latach siedemdziesiątych uczniowie sowieckich szkół i słuchacze partyjnych kursów więcej wiedzieli o szlaku bojowym młodego Breżniewa niż o tym, co robił w wojnę Stalin. Za Gorbaczowa wyciągnięto z zalecanej i przestrzeganej uprzednio zmarzliny niektóre zbrodnie Stalina, napiętnowano je. Historycy mogli dotrzeć do dokumentów, świadczących o zbrodniczym charakterze systemu stalinowskiego. Na rynek trafiło wiele opracowań o epoce. Badania kontynuowano w czasach Jelcyna. Przeważającą oceną była wtedy ocena negatywna. Na górze i na dole. W czasach Putina stopniowo zaczęło postępować polerowanie wizerunku dyktatora. (Pisałam o tym m.in. na blogu: „obserwowane w ostatnich latach niejednoznaczne kontredanse: to potępianie zbrodni stworzonego przezeń systemu, to docenianie osiągnięć „zdolnego menedżera”, relatywizacja wyrządzonego zła i ocieplanie wizerunku potwora poprzez przypisywanie mu ludzkich cech, a także usprawiedliwianie zbrodniczych decyzji. Jazda po muldach trwa, przynosząc od czasu do czasu zaskakujące owoce. Ale na jednoznaczne rozliczenie zbrodniczego systemu i jego paranoicznego twórcy Rosja się nie zdobyła”, więcej: http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2013/03/05/jozek-sloneczko-umiera/).
Więc z jednej strony – takie wyniki badań Lewady to efekt tego sączu propagandowego, oswajania Stalina-człowieka, męża stanu, zwycięzcy w wielkiej wojnie. Putin uczynił ze zwycięstwa religię, Stalin stał się w tym kontekście naczelnym kapłanem owej religii. Z drugiej strony w Rosjanach rośnie niezadowolenie z rządów obecnej ekipy i wzrastające rankingi Stalina świadczą nie tyle (lub nie tylko) o ubóstwieniu Wodza, ile o poszukiwaniu alternatywy dla dzisiejszego bałaganu. Infantylna wiara w omnipotencję Stalina ma być alternatywą dla rozczarowania dzisiejszymi czasami. W mediach społecznościowych nie tylko zatwardziali staliniści powtarzają mantrę „Stalina na was nie ma”, wierząc najwyraźniej, że Stalin nie dopuściłby do urągających praktyk sprawujących obecnie władzę – korupcji, złodziejstwa itd. Zbrodnie? Wielki Terror? W znacznej mierze zostały wyparte ze świadomości społecznej. Lewada robił w 2017 r. badania dotyczące wiedzy o represjach; tylko 39% Rosjan, którzy wiedzieli o represjach – bo nie wszyscy wiedzieli – uznała je za zbrodnie. 1/4 uważała zbrodnie za historyczną konieczność. 36% zadeklarowało, że ofiary były uzasadnione, skoro i sukcesy były. Można założyć, że nikt nie tęskni za represjami i nie chciałby być wywleczony nocą z ciepłej pościeli przez putinowskich/stalinowskich opryczników, wywieziony na Kołymę czy postawiony pod stienku. Niektórzy socjologowie rosyjscy twierdzą, że rosnące rankingi popularności Stalina to zawoalowane życzenie pozbycia się aktualnego umiłowanego przywódcy i jego drużyny. Śmiała hipoteza.
Niby od lat czytałem z różnych źródeł i oglądałem telewizyjne reportaże o coraz bardziej pozytywnym społecznym odbiorze Stalina w Rosji, ale jakoś do mnie to nie docierało, było zbyt abstrakcyjne i odległe. Dopiero bezpośrednia rozmowa z młodymi Rosjanami jakiś rok temu w pełni uświadomiła mi grozę obecnej sytuacji – mój dziadek był w łagrze, „więc na pewno był winny jakichś zbrodni”, ZSRR nie dokonało agresji na kraje europejskie, tylko „chroniło mieszkańców zachodnich części dawnej carskiej Rosji zgodnie z ich wolą”, na Ukrainie z głodu zginęli „ci, którzy nie chcieli pracować w kołchozach dla wspólnego dobra” itd. Na wszystko mieli natychmiastowe gotowe wytłumaczenie rodem z sowieckiej propagandy lat 40-tych i co gorsza, święcie w to wszystko wierzyli. Od tamtej pory po prostu nie rozmawiam z Rosjanami na tematy polityczne – należymy już do dwóch osobnych światów rozdzielonych mentalną żelazną kurtyną.
Szanowny Panie! Bardzo dziękuję za ciekawy, uzupełniający komentarz. To świetna ilustracja skutków totalnej propagandy, jaką bombardowani są Rosjanie. Przekaz medialny (głównie telewizyjny) jest prosty jak budowa cepa: Rosja jest twierdzą atakowaną przez agresywnych wrogów, musi się bronić, sama NIGDY nikogo nie zaatakowała, teraz też chce wyłącznie pokoju. „Krymnaszyzm” jest też zbudowany na tej legendzie.
Serdecznie Pana pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego na Święta.
Anna Łabuszewska
Drogi Panie Wiast,
Obawiam się, że Pańskie ostatnie zdanie nie jest do końca prawdziwe. Ale to już uwaga o Polsce, a nie o Rosji.
Pozdrawiam,
Aż mi żal tych Rosjan. Pod względem propagandy