26 lutego. Osadzony w moskiewskim areszcie śledczym Matrosskaja Tiszyna opozycjonista Aleksiej Nawalny został wczoraj wywieziony z Moskwy do miejsca odbywania kary. Kilka dni wcześniej sąd odrzucił apelację w sprawie politycznie motywowanego „odwieszenia” wyroku z 2014 r. w sfabrykowanej sprawie Yves Rocher (o postanowieniach putinowskiego sądownictwa pisałam na blogu – http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2021/02/20/co-dwa-wyroki-to-nie-jeden/).
Gdzie Nawalny będzie odbywał karę dwóch i pół roku kolonii karnej, dokąd go wiozą? O tym opinii publicznej nie poinformowano. Nie została też o tym powiadomiona rodzina więźnia. Federalna Służba Więziennictwa nie informuje ani o trasie, ani o miejscu docelowym. Jak długo będzie trwał transport? Może dzień, może dwa, a może dwa tygodnie. Przez cały ten czas Nawalny będzie poza zasięgiem społecznych radarów.
Od 23 lutego przedmiotem ożywionej dyskusji w Rosji jest pozbawienie Nawalnego statusu „więźnia sumienia’, przyznanego mu przez Amnesty International 17 stycznia (w dniu jego przybycia z Niemiec do Rosji i zatrzymania na lotnisku Szeriemietjewo). Niespełna miesiąc później AI ogłosiła, że cofa swoją decyzję „być może zbyt pospieszną”, jak stwierdziła przewodnicząca. Dlaczego? AI tłumaczy, że zapoznała się z wypowiedziami Nawalnego z połowy pierwszej dekady XX wieku i musiała zareagować z uwagi na znalezienie w nich „mowy nienawiści”. Jednocześnie Amnesty International utrzymała w sile postulat natychmiastowego uwolnienia Nawalnego „prześladowanego wyłącznie z pobudek politycznych”.
Obrończyni praw człowieka Zoja Swietowa napisała w swoim blogu (https://mbk-news.appspot.com/sences/byurokraty-ot-pravozashhity/): „Pozbawienie Nawalnego statusu [więźnia sumienia] jest poważnym błędem ze strony Amnesty. I wielkie zwycięstwem tych, którzy wymyślili i bezbłędnie przeprowadzili tę operację specjalną. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że było to zrobione w interesach Kremla [szef biura AI na Europę Wschodnią sugerował, że udział w akcji brała RT, propagandowa tuba Kremla na zagranicę]. Dlaczego AI uległa prowokacji? Przedstawiciele organizacji wyjaśniają, że byli zmuszeni zareagować na pytania obywateli. A ci przysyłali do AI filmiki z wystąpieniami Nawalnego sprzed piętnastu, dziesięciu lat. AI je zgłębiła […] i znalazła fragmenty nielicujące ze statusem więźnia sumienia, graniczące z wezwaniami do przemocy i rozniecania nienawiści. […] Czemu wcześniej nikt tego nie zbadał? Czy ludzie z AI nie pomyśleli, jak zostanie przyjęta w Rosji ta decyzja w sprawie odebrania Nawalnemu statusu? Że rosyjska propaganda to wykorzysta?”.
Podobne opinie wypowiedziało w ostatnich dniach wielu publicystów, opozycyjnych polityków czy obrońców praw człowieka. Pisarz Borys Akunin zwrócił się do AI o cofnięcie tej nieprzemyślanej decyzji. A rosyjska propaganda, jak zaznaczyła Swietowa, była wielce kontenta. Nawalny jest od momentu powrotu do Rosji przedstawiany przez propagandę kremlowską jako wróg publiczny numer jeden, jest okładany przez propagandystów ze wszystkich stron za wszystko, co zrobił i nie zrobił, mówił i nie mówił, teraz i kiedyś. Dmitrij Kisielow, główny kapłan telewizyjnej propagandy, określił go w jednym ze swoich programów „Wiesti niedieli” jako „zużyty wyrób numer dwa” [tak nazywano w czasach ZSRR prezerwatywy]. Przy okazji naświetlania sprawy pozbawienia statusu więźnia sumienia kremlowskie media zwracają szczególną uwagę na niegdysiejsze nacjonalistyczne pasje Nawalnego.
Mieszkający poza granicami Rosji, krytyczny wobec Kremla dziennikarz Andriej Malgin napisał na FB: „Dyskredytacja Nawalnego na międzynarodowej arenie to jedno z najważniejszych zadań, postawionych przed rosyjskimi służbami specjalnymi. W świetle tego, że w tych dniach w Europie i USA dyskutowane są nowe sankcje wobec Rosji, to zadanie wręcz najważniejsze. W ten sam sposób ZSRR próbował niegdyś dyskredytować Sołżenicyna. […] Już też i poważna prasa, i niektórzy politycy, z prezydentami włącznie, wspominając o Nawalnym, powiadają: przecież on jest nacjonalistą (w przeciwieństwie do Putina na przykład). To, że Putin do zamachu na opozycyjnego polityka zastosował zakazaną broń chemiczną, jakoś tak schodzi na dalszy plan”.
Rzeczywiście moment został wybrany świetnie. Amnesty International została zasypana materiałami od wzburzonych obywateli, na pewno całkiem przypadkowo przechowujących w swoich rodzinnych archiwach na starych komputerach zestaw wypowiedzi Nawalnego z pierwszych lat jego działalności. Na skutek nacisku oburzonych obywateli w AI stwierdzono, że w takim razie organizacja bierze swoje słowo o Nawalnym z powrotem. Szefowa RT Margarita Simonjan zapewniła, że RT w ogóle w życiu nie miała nic wspólnego z akcją. I przestrzegła sarkastycznie tych, którzy sugestie o jej udziale upublicznili.
Politolog Abbas Galamow zauważa: Po pierwsze decyzja Amnesty International mówi o tym, że żadnej skoordynowanej antyrosyjskiej kampanii, której narzędziem jest Nawalny, na Zachodzie nie ma [takie twierdzenia nieustająco padają w rosyjskich programach publicystycznych i informacyjnych, w ich ujęciu Nawalny jest agentem obcych służb specjalnych i realizuje zadania zagranicy, przede wszystkim USA i Niemiec]. A decyzje tamtejsze organizacje społeczne podejmują nie po tym, jak dostają telefon [z góry, z Kremla]. One rzeczywiście próbują zbadać istotę tego, co się dzieje, wysłuchują wszystkich uczestników, nawet trolli z RT. I podejmują obiektywne decyzje”.
Obsługa Kremla okazała się jednak nieusatysfakcjonowana do końca tym, co się stało wokół cofnięcia statusu Nawalnemu. Pranksterzy Lexus i Wowan (Vovan) dołożyli swoją cegiełkę. Podali się za jednego z najbliższych współpracowników Nawalnego, Leonida Wołkowa i wczoraj przeprowadzili wideokonferencję z wierchuszką Amnesty International. Podpuszczali rozmówców, aby zrewidowali oni swoją decyzję w sprawie odebrania statusu Nawalnemu. Całość połączenia można obejrzeć na kanale Youtube: https://www.youtube.com/watch?v=Ilh4q5P-K9A (wersja angielska z rosyjskimi napisami).