22 sierpnia. Do podwozia samochodu ktoś przymocował ładunek wybuchowy. Za kierownicą dżipa siedziała Daria Płatonowa vel Daria Dugina. Auto wyleciało w powietrze, gdy Daria ruszyła w drogę powrotną z festiwalu „Tradycja”, który odbywał się 20 sierpnia w podmoskiewskim Odincowie. Na festiwalu wystąpił jej ojciec, Aleksandr Dugin, spowity złowrogim nimbem ideolog „ruskiego mira”. Miał wracać z córką, ale ktoś go zatrzymał. Zamach wywołał tsunami komentarzy, domysłów i wróżb.
Ciekawe jest to, że zwykle opieszała i niemogąca dotrzeć do sedna Federalna Służba Bezpieczeństwa już po niespełna dwóch dobach stwierdziła, że zamachu dokonały służby specjalne Ukrainy, co więcej: podała na widelcu sprawczynię zamachu. Według tej wersji, niejaka Natalia Wowk, urodzona w 1979 r., na polecenie Kijowa przyjechała wraz z dwunastoletnią córką i wynajęła mieszkanie w Moskwie, w domu, gdzie mieszkała Daria Dugina. Wowk śledziłą Darię, twierdzi FSB, a 20 sierpnia pojechała na festiwal „Tradycja”. Na „ukraiński ślad” zamachu wskazywali również m.in. Margarita Simonjan (RT), rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa czy portal Cargrad (konserwatywne medium, z którym współpracowała Daria Dugina).
Kim była Daria? Absolwentką filozofii, ukończyła MGU w 2014 r. To był rok wyjątkowy – rok aneksji Krymu i zdecydowanego antyzachodniego zwrotu w polityce Kremla. Daria stała się bliską współpracowniczką swojego papy. Wypowiadała się jako komentator w drugorzędnych mediach w duchu ideologii eurazjatyzmu, propagowanej przez Dugina. Podpisywała swoje teksty „Daria Płatonowa”, co miało być jej hołdem dla Platona (ros. Платон). W ostatnim czasie dała się poznać jako zajadła przeciwniczka państwa ukraińskiego, zwolenniczka wojny rozpętanej przez Putina w Ukrainie, głosicielka rychłego upadku Zachodu jako cywilizacji. Media społecznościowe zaraz po zamachu masowo kolportowały jedno z jej ostatnich wystąpień w programie telewizyjnym, w którym żarliwie przekonywała o konieczności postawienia „tych ludzi [Ukraińców], którzy już nie są ludźmi” przed trybunałami. Dugina ściśle współpracowała z wydawnictwem Czarna Sotnia. Wydawnictwo zapowiadało, że jesienią ukaże się jej książka pod tytułem „Książka Z” – zbiór opowiadań o wojnie w Ukrainie.
W 2014 r. Aleksandr Dugin miał swoje pięć minut, Kreml pozwolił mu nawet kilka razy wystąpić w najważniejszych publicystycznych programach telewizyjnych (choć z drugiej strony właśnie w tym roku Dugin został wyrzucony z MGU, gdzie był wykładowcą od 2008 r. To też ciekawe, że był profesorem prestiżowej uczelni, choć nie miał odpowiedniego wykształcenia, ukończył tylko zaocznie inżynierię melioracyjną na prowincji). Jego teorie o konieczności odbudowy „ruskiego mira” jako fundamentu potęgi Rosji pasowały do bieżących celów politycznych rosyjskich władz. Ale ten przebłysk telewizyjnej aktywności nie trwał długo. Dugin wrócił do uprawiania swoich konserwatywnych grządek na uboczu i lansowania własnego wizerunku jako nieformalnego ideologa Kremla, mającego wpływ na myślenie samego Putina. Ten mit zyskał popularność wśród zachodniej publiczności, która widziała w Duginie nowe wcielenie Rasputina. Bezpodstawnie. Analiza hierarchii i zadań oraz stosunków panujących na Kremlu nie potwierdza, że Dugin był tam kiedykolwiek postacią nadającą ton tworzeniu koncepcji. Choć to, co mówił i pisał, pasowało Putinowi jako tło obrazka. W skrócie i uproszczeniu, eurazjatyzm Dugina to geopolityczna walka pomiędzy „państwami morza” (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania) a „państwami lądowymi” (Rosja i państwa Wschodu); w rozważaniach na temat ideału państwa Dugin odwoływał się do pojęcia zgodnych współbrzmień „symfonii władz cerkiewnych/kościelnych i świeckich”, wskazywał monarchię jako idealną formę rządów. No i potrafił grać na ezoterycznych ciągotkach gospodarza Kremla. Ale to nie sprawiło, że pojmał go kiedykolwiek w swe sieci. Według krytyków Kremla, Dugin jest co najwyżej „obsługą triumfującego czekizmu-putinizmu”.
Dugin miał zawsze swoje poletko, swoich słuchaczy i także swoje wpływy, ale pełnił rolę służebną, nie był decydentem, podporządkowywał się, szukał (i nadal szuka) swojego miejsca na scenie politycznej. Zaciekawiło mnie w tym kontekście przypuszczenie przedstawione w jednej z publikacji „Meduzy.io”, że Dugina wspiera finansowo Konstantin Małofiejew. Prawosławny milioner, sponsor „rosyjskiej wiosny 2014” i innych projektów w Donbasie. Małofiejew ma ambicje polityczne (nie udało mu się zostać senatorem, ale nie składa broni) i Dugin pomaga mu w ich realizacji. Projekt miałby się nazywać „rosyjski Donald Trump (Małofiejew) i jego doradca (Dugin)”. Małofiejew jest właścicielem portalu i telewizji Cargrad (konserwatywne, wielkoruskie treści, tradycyjna rodzina, sojusz tronu i ołtarza). Dugin był swego czasu redaktorem Cargradu, ale dawno już się z nim rozstał. Małofiejew był osobą upoważnioną przez Dugina do opublikowania jego komentarza po śmierci córki: „Ona nigdy nie wzywała do przemocy i wojny. Była wschodzącą gwiazdą na początku swej drogi. Wrogowie Rosji ją podle, cichcem zabili… Ale rosyjskiego narodu nie złamią nawet takie ciosy. Musimy zwyciężyć, innego wyjścia nie ma. Na ołtarzu tego zwycięstwa złożyła swe młode życie moja córka. Odnieście zwycięstwo, bardzo o to proszę!”.
Piszę tak dużo o samym Duginie i jego powiązaniach, bo może wtedy łatwiej będzie zrozumieć, co się stało 20 sierpnia w Odincowie. Liczni komentatorzy zwrócili uwagę, że obiektem zamachu mógł być właśnie Dugin, a nie (lub nie tylko) jego córka. Drobne opóźnienie sprawiło, że nie wsiadł do dżipa córki, co podobno miał w planie.
Czemu i komu miałby posłużyć zamach na ideologa konserwatyzmu? Politolożka Tatiana Stanowaja uważa, że eksplozja w Odincowie będzie miała skutki polityczne. Po pierwsze spowoduje radykalizację obozu konserwatywnego, który będzie dyszał żądzą odwetu. Niekoniecznie musi to oznaczać wzrost wewnętrznych represji, ale może to pociągnąć za sobą zaognienie ideologicznych konfliktów, nad którymi Kreml nie do końca panuje. Po drugie, wzrośnie krytyka wobec Kremla za to, że działa zbyt miękko. „Zabójstwo Duginej, pisze Stanowaja, stwarza warunki, w którym zacznie się formować polityczne zamówienie na bardziej radykalne przywództwo niż ostrożny Putin. A Kreml nie zdoła wyjść naprzeciw takiemu zamówieniu”.
Wśród możliwych wersji zamachu powtarza się podejrzenie o założenie ładunku wybuchowego przez rosyjskie służby specjalne. Zamach miałby odwrócić uwagę od niepowodzeń Rosji na froncie, od wybuchów na Krymie itd.
Wskazanie „ukraińskiego śladu” jest w tym kontekście „oczywistą oczywistością”. Analitycy OSW piszą: „Udział ukraińskich służb specjalnych w organizację zamachu bombowego, w którym miał zginąć Dugin jest mało prawdopodobny. Organizacja czy inspiracja zabójstwa rosyjskiego propagandysty nie przyniosłaby wymiernych korzyści stronie ukraińskiej, a jedynie straty wizerunkowe pozwalające Kremlowi oskarżyć Kijów o terroryzm państwowy. Dugin jest słabo rozpoznawalny na Ukrainie, a jego antyukraińska działalność nie jest tematem, którym zajmują się media. Oficjalne oskarżenie przez FSB ukraińskich służb o organizację zamachu oznacza, że rzekomy „ślad ukraiński” będzie wykorzystywany we wzmacnianie negatywnego obrazu Ukrainy i stanie się elementem operacji dezinformacyjnej skierowanej również do odbiorców zachodnich” (https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2022-08-22/atak-rosji-na-ukraine-stan-po-179-dniach). Warto jeszcze dodać, że wskazanie Ukraińców jako autorów zamachu pokazuje, że rosyjski kontrwywiad nie poradził sobie z zapewnieniem bezpieczeństwa Duginom. Co gorsza, przepuścił na terytorium Federacji Rosyjskiej panią Wowk, którą zaprezentowano jako „zbrodniarkę wojenną”. To jak to jest? „Zbrodniarze” z Ukrainy hulają po Moskwie, wynajmują mieszkania, podkładają bomby, a potem spokojnie wyjeżdżają przez estońską granicę? Z wersji mocno sypią się pakuły. Ale lepszych wersji, towarzysze, na razie dla was nie mamy.
A ciąg dalszy nastąpi.
Ciekawy wydaje mi się wątek rzekomej antyputinowskiej partyzantki, która miała się przyznać do zamachu. Czy kremlowska propaganda jakoś komentuje tę kwestię czy też nie dostała się ona do oficjalnego obiegu?
Dziękuję za komentarz. Pominęłam na razie ten wątek, bo wydaje się zupełnie z innego porządku. Może do niego wrócę w tekście dla „Rosyjskiej ruletki” w tym tygodniu. Żadnych potwierdzonych informacji o istnieniu tego dziwnego tworu, o którym mówi Ponomariow, nie ma.
Pozdrawiam
Anna Łabuszewska
„przekonywała o konieczności postawienia „tych ludzi [Ukraińców], którzy już nie są ludźmi” przed trybunałami.” Rozumiem, że Ukraińców to Pani sobie sama dopisała, bo w tej audycji Daria Dugina nie mówiła o Ukraińcach w sensie narodowości, ale jedynie o członkach pułku „Azow”. Jeśli Pani przeinaczenie bierze się z nieznajomości języka rosyjskiego, do daję link do tej wypowiedzi z angielskim tłumaczeniem.
https://twitter.com/wartranslated/status/1561381788211036165
To co ona tam mowi, to same klamstwa.
Putinowska propaganda.
Jakie ma znaczenie, czy zolnierzy ukrainskich (Azow) czy wszystkich Ukraincow chciala zabic i traktowala jak nieludzi?
w życiu nie czytałem tak ohydnej propagandówki – kobito – zgineła dziewczyna wysadzona przez faszystów z upa – to ci nie wystarczy? Twoi odtrąbili sukces , musisz kpic sobie i z nieszczęścia i z naszej inteligencki?