Rosja jest tylko Jedna

W tym tygodniu amatorzy życia partyjnego w Rosji mieli okazję pożegnać się z obrońcą chochołów piżmowych, wieloletnim przewodniczącym partii Sprawiedliwa Rosja i przewodniczącym izby wyższej rosyjskiego parlamentu Siergiejem Mironowem. Sprawiedliwa Rosja powstała w 2006 roku jako „lewa nóżka” partyjnego dekorum na rosyjskiej scenie politycznej. Miała imitować pluralizm partyjny do spółki z zajmującą poczesne miejsce w sztucznym partyjnym landszafcie – Jedną Rosją. Na czele Jednej Rosji stanął sam Władimir Władimirowicz Putin (choć jej członkiem nie został – palił, ale się nie zaciągał), wiadomo więc było, gdzie świeci słońce i która partia jest ważniejsza.

Mironow był lojalny wobec Putina w każdym calu. Jego idealnie opływowe polityczne kształty pasowały zresztą do każdej konfiguracji. Formalnie jako przewodniczący Rady Federacji był trzecią osobą w państwie, faktycznie nie miał samodzielnej pozycji. Zasiadał, przewodniczył, spotykał się, przecinał, firmował obśmiewane nawet przez zwykle poważnych komentatorów projekty w rodzaju ochrony zagrożonego gatunku chochołów piżmowych, czyli wychucholi. Nie wiadomo, ile tych zwierzątek Sprawiedliwa Rosja ochroniła, wiadomo natomiast, że sama partia była projektem dętym i nieskutecznym, nawet jak na mizerne wymagania partyjności w Rosji. Próbowała się przydawać, pokrzykiwać na Jedną Rosję, której zarzucała żarłoczność i bezpardonowość. Ale pomysłów na program czy choćby jakieś wyraziste hasło – jak na lekarstwo. Taka bezbarwna nomenklatura, zawsze druga w kolejce. Raz tylko, niedawno, z parlamentarnej trybuny członek władz partii wystąpił z ostrzejszym pytaniem w obecności premiera Putina, wszyscy się trochę zdziwili prawdomówności i animuszowi mówcy, ale zaraz potem wzruszyli ramionami i wrócili do swoich zabawek. No bo kogo może obchodzić skarga pantoflarza na krewkie poczynania połowicy wymachującej wałkiem?

No i pewnego pięknego dnia okazało się, że Mironow musi odejść. Musi to musi. Nikt z towarzyszy partyjnych nawet nie spytał, „a dlaczego, drogi Siergieju Michajłowiczu, kochany nasz przywódco, dlaczego odchodzicie, wychuchole będą płakać”. Mironow przestał być spikerem Rady Federacji, wcześniej ustąpił z przewodniczenia partii Sprawiedliwa Rosja, będzie tylko szeregowym deputowanym. Notowania partii momentalnie spadły poniżej progu wyborczego. Można powiedzieć, że nie ma już Sprawiedliwej Rosji. Projekt został dyskretnie zatopiony. Na życzenie góry powstał i na życzenie góry odchodzi w niebyt. Niektóre wróble ćwierkały, że Sprawiedliwa Rosja mogłaby się stać zapleczem partyjnym Dmitrija Miedwiediewa, gdyby prezydent zechciał rozwinąć działalność polityczną. Ale dziś wygląda na to, że te nadzieje płonne – jeśli w ogóle ktokolwiek je miał – rozwiały się na wietrze. Wróble ćwierkały jeszcze, że Mironowa nie cierpi Władisław Surkow, główny inżynier dusz Kremla, który przygotowuje „wyborcze” operacje specjalne.

Dziś Mironow pisze w blogu, że jako swe zadanie widzi walkę z korupcją, gdyż prezydent i premier sami sobie z tą hydrą nie poradzą. On gotów jest do tej walki stanąć, fuknąć groźnie na partię władzy – Jedną Rosję, która w dążeniu do wygrania wyborów nie przebiera w środkach, a już na pewno nie walczy z korupcją. Należałoby życzyć panu Mironowowi powodzenia w tym szlachetnym zamiarze. Z korupcją w Rosji walczą wszyscy, to i on się przyda.

Ale wróćmy do życia partyjnego. Przecież brak Sprawiedliwej Rosji nie może zatrzymać wartkiego prądu przemian – spin-doktorzy już mają wstępnie upichcone nowe danie. Na czele skleconej jakiś czas temu kolejnej dyspozycyjnej partii Prawoje Dieło ma stanąć miliarder (trzecie miejsce na liście najbogatszych Rosjan) biznesmen i playboy Michaił Prochorow. Ale o tej odsłonie życia partyjnego w Rosji – w kolejnym odcinku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *