Weimarski post-Sojuz, czyli wieczne bóle fantomowe

Nastroje współczesnych Rosjan są podobne do nastrojów panujących w Republice Weimarskiej: wszystkie warstwy ogarnięte są ksenofobią i tęsknią do byłej potęgi państwa. Fantomową nostalgię po utraconym imperium  stwierdzono nawet u dzieci, które urodziły się po rozpadzie ZSRR. W ciągu dwudziestu lat, jakie minęły od końca ZSRR, społeczeństwo rosyjskie stało się społeczeństwem konsumpcyjnym, ale nie społeczeństwem demokratycznym. Takie wnioski z ostatnich badań opublikowali politolodzy z moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii. Badanie przeprowadzono na próbie tysiąca osób z różnych grup społecznych, od studentów przez wojskowych do bezdomnych (z każdym z respondentów przeprowadzono półgodzinny wywiad).

Przyjrzyjmy się bardziej drobiazgowo konstatacjom rosyjskich politologów.

Współcześni Rosjanie cierpią na „syndrom autorytarny” – piszą Waleria Kasamara i Anna Sorokina, autorki badania. – Syndrom ten obserwujemy u autorytarnych osób. Osoba autorytarna to przeciwieństwo osoby demokratycznej (osobę demokratyczną definiuje się jako kogoś odpowiedzialnego, nie bojącego się problemów, nie czekającego na odgórną pomoc i gotowego brać udział w życiu politycznym). Jedną z oznak syndromu jest potrzeba silnego patriarchalnego lidera (według najnowszych badań socjologicznego Centrum Lewady ponad 60% badanych chciałoby, aby rządzący tandem mocniej kontrolował życie polityczne i gospodarcze kraju). Rosjanie nieprzyjaźnie odnoszą się do innych nacji – aż 70% w badaniach tegoż Centrum Lewady mówiło, że Rosja ma wrogów, a są nimi: USA, NATO, czeczeńscy bojownicy i „określone koła Zachodu” (jak to myślenie świetnie się trzyma). 58% odczuwa żal z powodu rozpadu ZSRR.

Według pytanych uczniów starszych klas moskiewskich szkół, największym wrogiem są Stany Zjednoczone, które nie pozwalają „wielkiemu krajowi wstać z kolan”. Zdaniem rosyjskich uczniów, aby osłabić potęgę USA, należy przestać uczyć się języka angielskiego. Nastolatki posługują się sztampą: „Rosja to potężne mocarstwo, którego będzie się bał cały świat”. Co ciekawe, przedstawiciele rosyjskiej klasy średniej również Stany Zjednoczone uważają za największego wroga Rosji – za to z kolei, że Stany dybią na zasoby naturalne Rosji. Bezdomne dzieci uważają Rosję za wielką, o ZSRR w ogóle nic nie wiedzą. Wojskowi chwalą czasy radzieckie za to, że wtedy nie było „mata i razwrata” (przekleństw i zepsucia). I ta grupa badanych jako wroga wskazuje USA. Od poglądów statystycznego Rosjanina nie różnią się poglądy badanych posłów Dumy Państwowej (obie autorki niedawno opublikowały też wyniki badań, w trakcie których porównywały poglądy deputowanych Dumy i bezdomnych – wykazały, że obie grupy społeczne posługują się nie tylko identyczną siatką pojęciową, ale wręcz tymi samymi słowami).

„Rosjanie chcą odbudowy imperium radzieckiego, to warunkowanie klasyczne (reakcja kompensacyjna), które można wyjaśnić rosnącym poczuciem braku wiary we własne siły, osamotnienia i braku zaufania Rosjan do siebie wzajemnie (nie ufa innym Rosjanom aż 70% Rosjan)” – piszą Kasamara i Sorokina.

Komentujący badania Wyższej Szkoły Ekonomii politolog Aleksiej Makarkin uważa, że porównywanie dzisiejszych nastrojów w Rosji z Republiką Weimarską jest nieuprawnione. „Niemcy [w okresie Republiki Weimarskiej] mieli za sobą przegraną wojnę w sytuacji, gdy byli przekonani o swojej niezwyciężonej armii. To była katastrofa narodowa, poszukiwaniem winnych zajmowało się całe społeczeństwo. W Rosji nie ma tego czynnika. Rosyjska nostalgia jest spokojna, nie ma w niej elementów agresji” – uspokaja Makarkin.

 

4 komentarze do “Weimarski post-Sojuz, czyli wieczne bóle fantomowe

  1. ~vandermerwe

    Po prawdzie niektore fragmenty to jakby o Polsce. Wracajac do Rosji. Dziwi sie Pani, ze akurat takie sentymenty panuja w Rosji? Osobiscie doskonale rozumiem. Wielka Brytania po dzis dzien nie otrzasnela sie z utraty imperium. A imperium juz nie majac probowala sie zachowywac jakby dalej byla mocarstwem pierwszej wielkosci ( vide eskapada Suez 1956, tudziez Irak i Afganistan). Co do wrogosci. Jesli Pani zapewne dobrze pamieta, gdy po rozpadzie ZSRR Rosja znalazla sie w stanie kryzysu graniczacego z anarchia, politycy amerykanscy ( w tym Henry Kissinger) publicznie mowili, ze taki stan rzeczy im jak najbardziej odpowiada i moglby trwac wiecznie.Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Anna Łabuszewska

      Szanowny Panie!Dziękuję za komentarz. Zgadzam się z Panem, że fantomowe bóle po utracie statusu leczą się długo i nieszczęśliwie, przytoczony przez Pana przykład Anglii też jest przykładem takiego trudnego przejścia. Co do Henry Kissingera, to w czasach, kiedy ZSRR się rozpadał, a ludzie w Moskwie i innych miastach mogli w sklepach kupić co najwyżej kapustę (o ile mieli pieniądze, bo pensji nie wypłacano miesiącami), nobliwy dyplomata nie pełnił, o ile się nie mylę, żadnych oficjalnych stanowisk. Jego wypowiedzi, owszem, były słuchane, ale czy miały wpływ na decyzje? A ci amerykańscy politycy, którzy decydowali, dogadywali się z władzami Rosji (Jelcyn i spółka), dawali pieniądze, żeby się wszystko nie zawaliło w sposób jeszcze bardziej niebezpieczny dla otoczenia. W wielu zachodnich gabinetach łudzono się, że wraz z kolejnymi transzami udzielanych znajdującej się na skraju przepaści Rosji uda się zaszczepić demokratyczne reformy. Nadzieje okazały się płonne.Pobawmy się przez chwilę w „gdybalistykę”. A co by było, gdyby Zachód tych pieniędzy Rosji wtedy nie dał?Wbitego do głów za czasów ZSRR schemat „USA i NATO to nasz śmiertelny wróg” ma, jak wykazały badania, trwałość spiżu. Tylko czy schemat ten jest adekwatny w dzisiejszych realiach czy nie świadczy o fatalnym dla samej Rosji anachronizmie?

      Odpowiedz
  2. ~vandermerwe

    Pieknie Pani to opisala, czy jednak jest to zgodne z rzeczywistoscia.Rzeczywiscie H. Kissinger ( i nie tylko on) nie zajmowal wtedy oficjalnego stanowiska. Nie znaczy to jednak, ze nie mial wplywu na polityke USA. Pozwole sobie przytoczyc dwa cytaty z ksiazki ” The Forty Years War”; L. Colodny, T. Shachtman.”….who are the now fearsome, now ludicrous belligerents in the book’s four-decade conflict, though the oftn-unnamed forces behind them are no less decisive.””The hold of Old World tribalism over Washington’s fereign policy through the second half of the twentieth century and the start of the twenty-firs is one of the greate unacknowledged scandals in American governance.”Rzecz dotyczy skrajnie prwicowego skrzydla polityki ameryaknskeij, ktore wywarlo znczacy wplyw na polityke zagraniczna USA. Warto zauwazyc, ze wiele z opisywanych postaci nie nie zajmowalo nigdy zadnych stanowisk rzadowych.Nie bardzo wiem czy co sadzic o „dogadywaniu sie Zachodu z Jelcynem, dawaniu pieniedzy i nadzieji, ze owe pieniadze przyniosa demokracje”. To chyba nie jest na powaznie. Po pierwsze i najwazniejsze, ani pieniadze, ani bagnety nie sa wlasciwymi instrumentami budowy demokracji. Po drugie, jesli Zachod rzeczywiscie obejmowal Jelcyna, jako „meza opatrznosci” to ow Zachod winien byl w tamtym czasie poddac sie powaznym badaniom, chyba, ze cala dzialalnosc nie byla na powaznie. W sumie na Zachodzie istnialy dwie obawy: wojna domowa, ktora ” wessie” cala Europe oraz los nuklearnego arsenalu i ekspertyzy, ktora za nim stala. Nie przypadkiem historycy zachodni, piszacy o ZSRR i Rosji zwracaja uwage, ze skala kryzysu w jakim znalazl sie upadajacy ZSRR i wylaniajaca sie z tego Rosja, jest w sumie nieznana na Zachodzie. Co bardziej refleksyjni zwracali uwage, ze z owego chaosu moze sie wylonic Rosja, ktorej zbytnio nie bedziemy lubic. Czy mozna cos wiecej do tego doadac? Nalezy wiec zapytac, jak jest mozliwe, ze ow Zachod, nie majac zbytniego pojecia o wydarzeniach skutecznie owej Rosji pomagal?Co do „gdybania”. To troche tak jak z efektami lend-lease na wynik dzialan wojennych na froncie wschodnim. Dywagacje na ten temat, tak jak i Pani ocena terazniejszosci, pokazuja, ze ow wplyw byl znikomy, gdyz w krytycznych momentach owa pomoc byla albo nieistniejaca albo w zakresie zupelnie nieistotnym dla biegu zdarzen. Pisze Pani, ze wrogosc wobec USA i NATO wbito do glowy Rosjanom w okresie ZSRR. A co ma szdzic kraj, jego politycy i spoleczenstwo, gdy jedyne mocarstwo swiatowe probuje sie wcisnac w regiony, w ktorych historycznie wplywy miala Rosja? Warto zauwazyc, ze USA z niegraniczonymi mozliwosciam militarnymi dosyc bacznie pilnowaly i pilnuja stref wplywow ( Ameryka Srodkowa i Poludniow) oraz stref o strategicznym znaczniu w roznych zakatkach swiata. Przy czym retoryka USA jest w takich przypadkach jak najbardziej wojenna – i to nas nie dziwi, czy moze tam tez mial swe wplyw Zwiazek Radziecki? Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Anna Łabuszewska

      Szanowny Panie!Bardzo dziękuję za Pański komentarz.Co do pobudek niesienia pomocy głodnej i oberwanej Rosji pierwszej połowy lat 90., oczywiście – ma Pan rację – pobudki były różne. Obawa o to, że Pugaczow się obudzi i wióry polecą na cały świat, być może, jak Pan pisze, przeważała. Tymczasem, jak się miało okazać, Pugaczow pomyślnie się uwłaszczył i wiórów poleciało niewiele.Pozdrawiam

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *