6 lipca 2025. Federalna Służba Statystyki Państwowej (Rosstat) zaniechała publikacji danych o sytuacji demograficznej w Rosji. To dane wrażliwe, wiadomo. Bo można spomiędzy wierszy odczytać nie tylko informacje o wysokiej śmiertelności, zwłaszcza wśród mężczyzn, ale także o katastrofalnie niskim przyroście naturalnym.
Na stronie internetowej Rosstatu (niedostępnej w naszej szerokości geograficznej, powołuję się zatem na cytat ze strony Radia Swoboda) w mijającym tygodniu w newsletterze o sytuacji społecznej i gospodarczej Federacji Rosyjskiej nie znalazł się rozdział „Demografia”. Ostatnie dane dostępne na stronie pochodzą z końca marca br. – są to: liczba urodzeń i liczba zgonów, śluby, rozwody, migracja i ogólna liczba ludności (szczegóły niżej).
Od dwóch miesięcy obowiązuje też przepis ograniczający dostęp do danych nawet rodzimym demografom. Mogą oni otrzymać dostęp wyłącznie do użytku służbowego. O tych ograniczeniach mówił w mediach znany rosyjski socjolog Aleksiej Raksza. Jego zdaniem, utajnianie danych świadczy o kompletnej katastrofie polityki państwa w dziedzinie demografii. Wkrótce potem Raksza został przez ministerstwo sprawiedliwości wpisany na listę „agentów zagranicznych”. Co oznacza, że wzięto go pod obcas (więcej na ten temat w ciekawej audycji: https://echofm.online/programs/breakfast-show/aleksej-raksha-pochemu-rosstat-pryachet-dannye-po-demografii).
Ostatnie dostępne dane (cytuję za „The Moscow Times”): na dzień 1 kwietnia 2025 roku liczba ludności wynosiła 146,1 mln, od początku roku liczba ludności spadła o 61,1 tys. W trzech pierwszych miesiącach bieżącego roku urodziło się 288,8 tys., 471,8 tys. zmarło; ubytek liczby ludności (183,3 tys.) częściowo został zrekompensowany napływem 121,9 tys. migrantów.
Władze od lat na różne sposoby próbują namówić rodaków do rodzenia jak największej liczby dzieci – i prośbą, i groźbą, i tradycyjnymi wartościami, i nakazami, i zakazami. Jednocześnie rozpętują krwawą wojnę, która żadną miarą nie sprzyja stabilizacji. Ale to nie jedyny czynnik wpływający na opłakany stan w demografii.
Z pytaniem, dlaczego Rosstat utajnił dane dotyczące danych o demografii (warto jeszcze nadmienić, że dane dotyczące wydatków na cele wojskowe oraz wiele danych dotyczących gospodarki zostały już wcześniej objęte klauzulą tajności), zmierzył się emigracyjny politolog Iwan Prieobrażenski w obszernym wpisie na platformie X: „Owszem, statystyka pozwalała dostrzec wzrost liczby zgonów i w ten sposób obliczyć straty na froncie. Ale przecież oczywiste jest, że rosyjskie społeczeństwo nie reaguje na te dane, jest im to obojętne. Że zginęło 250-300 tysięcy? Ogół ma na to wywalone. Nie chodzi o wysoką śmiertelność, a o niską liczbę urodzeń”.
I dalej: statystyka urodzeń bazuje na danych urzędów stanu cywilnego, a urzędy rejestrują wszystkie narodziny, w tym w rodzinach migrantów (również tych, które nie mają rosyjskiego obywatelstwa) – a tych jest w Rosji bardzo wiele, miliony. W tych grupach liczba urodzeń jest duża. A to oznacza, że jeśli odjąć dane ze środowisk migranckich, to okaże się, że współczynnik dzietności (ogólny: 1,4 dziecka na kobietę) jest jeszcze niższy.
Zdaniem Prieobrażenskiego, to oznacza, że w perspektywie 15-20 lat krajobraz demograficzny Rosji zmieni się zasadniczo. Wymierające regiony będą coraz bardziej degradować, metropolie natomiast będą musiały posiłkować się coraz większą liczbą migrantów, głównie z Azji Centralnej. W obliczu nasilających się w Rosji nastrojów antyimigranckich to będzie podglebie nieustannych konfliktów społecznych.
„Tego stara się nie widzieć reżim Putina, a teraz jeszcze zabrania zobaczyć te problemy innym” – konkluduje Prieobrażenski.
Demografia to na pewno temat szerszy i bardziej złożony niż krótka wzmianka na blogu. Piszę o tym, bo poza wyżej opisanymi czynnikami ważne wydaje mi się pokazanie, że w Rosji coraz bardziej zawęża się dostępność do wszelkich danych, mogących świadczyć o sytuacji wewnętrznej. Konstytucja gwarantuje wolność słowa i dostęp obywateli do informacji. Ale Putin od dawna nie przejmuje się tym, co w tym dokumencie jest zapisane. Gdy potrzebuje, zmienia zapisy albo je ignoruje.