Co pod choinkę

Po dłuższym pobycie w innym Matriksie wracam do komentowania wydarzeń w Rosji. A dzieje się tam i będzie się działo. Choć już za kilka chwil Nowy Rok, świąteczna „jołka”, prezenty, sałatka Olivier i rodzinne biesiady, polityczne namiętności nie ucichają. Dziś premier Putin zapowiedział, że pod choinką położy w charakterze prezentu dla narodu uczciwe wybory prezydenckie 2012.

W sobotę 24 grudnia przez prospekt Sacharowa w Moskwie przeszło od 30 tys. (szacunku MSW) do 100, a nawet 120 tysięcy (szacunki organizatorów) demonstrantów. Poza hasłem wykrzyczanym już na placu Błotnym dwa tygodnie wcześniej: „Przywróćcie uczciwe wybory”, inwencja uczestników skupiła się na premierze Putinie: „Ani jednego głosu dla Putina” – wzywano w kontekście marcowych wyborów Putina na prezydenta.

Wiecujących na Sacharowa było więcej niż na placu Błotnym. Choć pogoda była niewiecowa – mróz i nieprzyjemny wiatr. Organizatorzy tym razem zadbali, żeby przemawiających z trybuny było słychać dalej niż z dziesięciu metrów (na placu Błotnym przemówienia wsiąkały w ogólny gwar). Przemawiali ci, których do tego wybrali internauci. Między innymi pisarz Borys Akunin i dziennikarz telewizyjny Leonid Parfionow. Przemówił też ekswicepremier i minister finansów, Aleksiej Kudrin (publiczność przyjęła jego namowy do podjęcia rozmów z władzą z dezaprobatą). Głos zabrała również blond gwiazda mediów, wyrocznia gustów odzieżowych i fryzjerskich dla rosyjskich nastolatek i żon mieszkańców Rublowki, Ksenia Sobczak; również uspokajała nastroje, namawiając do stawiania władzy wymagań. Też ją wygwizdano. Na demonstracji przyjęto rezolucję z postulatami m.in. unieważnienia wyników sfałszowanych wyborów (dzisiejsza „The Wall Street Journal” oszacowała, że sfałszowano 14 milionów – czternaście milionów – głosów), zdymisjonowania czarodzieja Czurowa z CKW.

Znowu jednak – podobnie jak na placu Błotnym – ważniejsze od tego, co mówiono na trybunie, było to, co działo się „na dole”. Potwierdziło się, że nastąpiło przebudzenie tego segmentu społecznego, który do tej pory zachowywał pasywność i dystans nie tylko wobec wydarzeń na oficjalnej scenie politycznej, ale i wobec niesystemowej opozycji, wzywającej od czasu do czasu na barykady. Jeśli to stała tendencja, to może być ciekawie. Na grudniowych demonstracjach widać było, że protestujący nie tylko odrzucają pana Putina i jego drużynę, ale także nie płoną miłością do Limonowa, Kasjanowa czy Niemcowa. Ewidentnie zgłoszono zapotrzebowanie na nowe twarze, nowy rodzaj przywództwa. Czy protesty wyłonią nowych liderów? Jakich? Kiedy? To kilka z tych ważnych pytań, na które nie ma jeszcze dziś odpowiedzi.

Władza ustami Miedwiediewa i Putina zapewniła, że wszystko skrupulatnie sprawdzi, jak to było z tymi fałszerstwami, a na marcowym plebiscycie zapewni taką przezroczystość, że przezroczyste będą nawet urny do głosowania. A dla jeszcze większej przezroczystości w każdej komisji wyborczej zamontowane zostaną kamery wideo, żeby nie było żadnych kantów. Jest taka mała rybka o skórce tak cienkiej, że widać dokładnie, co się dzieje w jej przewodzie pokarmowym i jak bije małe rybie serduszko. Nie widać natomiast, jak rybka myśli (zresztą, może nie myśli). Kontrola nad przebiegiem głosowania jest oczywiście szalenie ważna (zwłaszcza jeśli skala dosypywania głosów i fałszowania protokołów jest tak wielka, jak podczas głosowania 4 grudnia), ale głosowanie to tylko ostatni akt całego procesu wyborczego, polegającego na wyłanianiu kandydatów, debatach, wiecach, agitacji, dostępie do mediów itd. Machina wyborcza została już uruchomiona – Putin jest niekwestionowanym liderem sondaży, choć notowania ma niskie (36%) jak na cieszącego się powszechną miłością ludu dożywotniego przywódcę. Pan premier codziennie odbywa ważne spotkania z przedstawicielami ludu pracującego miast i wsi, sztabem wyborczym, dziennikarzami. Na pytania, jak odnosi się do protestów ulicznych, odparł mniej więcej, że nie zawiera znajomości na ulicy. Powiedział, że nie zna tych ludzi, którzy wyszli protestować, a potem oznajmił: o czym tu rozmawiać z opozycją, skoro opozycja sama nie wie, czego chce i że w ogóle opozycja obiecuje, obiecuje, a jak przychodzi co do czego, to już nic z tych obietnic nie pamięta i nic nie spełnia. Więc jednocześnie nie znał protestujących i miał o nich wyrobione zdanie. Taka dialektyka.

Ale to wzruszenie ramion nad nieszczęsnymi protestantami, które na zewnątrz demonstruje Władimir Władimirowicz, nie oznacza, że władza nie reaguje na te uliczne wydarzenia. Owszem, reaguje: zaczęło się np. intensywne tasowanie talii kart z funkcyjnymi „drugiego szeregu”. Ci z Kremla idą do rządu, a ci z rządu na Kreml. Moskiewskie wróble ćwierkają, że w zasadzie wszystko jest już gotowe, by Putin wcześniej zasiadł za prezydenckimi sterami (jako p.o. po przyspieszonym odejściu Miedwiediewa). Ale o tych roszadach – w następnym odcinku.

2 komentarze do “Co pod choinkę

  1. ~vandermerwe

    „Czy protesty wyłonią nowych liderów? Jakich? Kiedy? To kilka z tych ważnych pytań, na które nie ma jeszcze dziś odpowiedzi.”Wszystko to wyglada malo powaznie. Twierdzimy,ze wybory byly do tego stopnia sfalszowane, iz nalezy je uniewaznic i rozpisac nowe. Demonstrujemy przeciw …. ale nie bardzo wiemy, kogo bedziemy ew. wybierac. A wiec jest to efektywnie happening bez wiekszego znaczenia, gdyz w malo prawdopodobnym przypadku nowych wyborow zostana wybrani ci sami, gdyz innych dotychczas nie zidentyfikowano. Przy okazji drobna obserwacja. Minelo sporo czasu od samych wyborow i oskarzen o ich falszowanie. Mozna sadzic, ze opozycja demonstrujaca na placach i ulicach miala czas by przedstawic konkretne fakty falszowania oraz jego zakresu. Dotychczas zadnych takich danych w serwisach informacyjnych nie znalazlem. Czyzby nie pofatygowano sie z opracowaniem tak istotnych danych?Pozdrawiam

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *