Od 31 grudnia życie w Rosji na ogół przestawia się na inne tory – co najmniej do tak zwanego starego Nowego Roku (13 stycznia) trwa beztroskie świętowanie. Powitanie nowego Nowego Roku, prawosławne Boże Narodzenie – mnóstwo wolnych dni na bale, prywatki, wyjazdy na narty – te jeżdżące po śniegu lub te śmigające po wodach ciepłych mórz. Rosyjska elita biznesowo-polityczna na ogół bawiła się w okresie noworoczno-świątecznym w ekskluzywnych kurortach. Życie polityczne po wygłoszeniu prezydenckiego orędzia noworocznego w kraju zamierało, gazety nie wychodziły, Internet skupiał się na poradach, jak wyleczyć zgagę i kaca, a w telewizji królowały odgrzewane sowieckie komedie, wycekinowane koncerty gwiazd estrady i doniesienia z miejskich ślizgawek, na których szalała szczęśliwa młodzież różnych kategorii wiekowych.
Dzisiaj większość gazet też wprawdzie w Rosji nie wyszła, ale Internet nie śpi – komentarze na temat nowego rosyjskiego przebudzenia pojawiły się już z samego rana. Co oznacza, że aktywna część publiczności odespawszy sylwestrowe zabawy, zabrała się do pracy. Ale – co bardziej znamienne – nie tylko niektórzy dziennikarze pracują. Satyryk Wiktor Szenderowicz w swoim blogu zamieścił wiele mówiącą trzyzdaniową miniaturkę.
„Dzwoni do mnie spostrzegawczy przyjaciel. – Słuchaj, koniec świata, gniew ludu dosięgnął uzurpatorów. – W jakim sensie? – pytam. – Wczoraj wieczorem przejeżdżałem koło placu Starego [przy placu Starym znajduje się kompleks budynków rządowych], we wszystkich oknach świeciło się światło! Pracują! Koniec z Courchevelem! Narty stoją przy piecu!”.
Władza przespała moment nowego rosyjskiego przebudzenia i teraz najwidoczniej postanowiła nadrobić zaległości. Czasu jest niewiele, a wydarzenia mkną z coraz większą prędkością.
Spośród dzisiejszych komentarzy dziennikarsko-politologicznych uwagę zwraca Andriej Piontkowski, znany z krytycznych opinii o rządach Putina. W tekście „Przerwany dialog” wskazuje na najbardziej zasłużonego opozycjonistę kraju – Michaiła Chodorkowskiego – jako osobę, która powinna stanąć na czele delegacji społeczeństwa obywatelskiego, upełnomocnionej do negocjowania warunków „amPutinacji”.
Piontkowski po raz kolejny wraca do praprzyczyny wsadzenia Chodorkowskiego za kratki. Po pierwsze podpadł władzy i powiązanej z nią oligarchii, działającej „rączka w rączkę”, gdyż chciał z Jukosu zrobić przezroczyste przedsiębiorstwo, a to stało w sprzeczności z zasadami złodziejskiego kapitalizmu oligarchicznego, łączącego politykę, biznes i struktury siłowe. A po drugie, dotknął do żywego samego Putina i jego osobiste interesy.
„Wart 13,7 mld dolarów kontrakt Putin-Abramowicz dotyczący zakupu Sibniefti w 2004 r. [już po aresztowaniu Chodorkowskiego], którego mechanizm pokazano publicznie dopiero niedawno na procesie Bieriezowskiego i Abramowicza w londyńskim High Court, postawił kropkę nad i [o procesie pisałam na blogu: http://tygodnik.onet.pl/4,439600943,labuszewska.blog.onet.pl,druk.html). Wszystko stało się jasne. Sam tego nie podejrzewając Chodorkowski wtedy [w 2003 r.] uderzył w najczulsze miejsce władzy, dobrał się do najtajniejszej tajemnicy reżimu”.
Dlaczego Chodorkowski nadawałby się na delegata z ramienia społeczeństwa? „Po pierwsze, on jako pierwszy postawił najważniejsze pytania gospodarczego i politycznego rozwoju kraju w swoim dialogu z władzą dziewięć lat temu. Po drugie zapłacił za to dziewięcioletnim męczeństwem. Po trzecie, w czasie odsiadki napisał szereg poważnych prac na temat państwa”. Piontkowski zejście Putina ze sceny politycznej i upolitycznionego biznesu uznaje za „fakt medyczny”, do dyskusji są ewentualnie termin i drogi odejścia.
Na stronie rozgłośni Echo Moskwy chodzi filmik o tym, jak wyglądają wybory prezydenta Rosji. Wszyscy zawodnicy ustawiają się do biegu, Putin startuje jako pierwszy, dopiero gdy odbiega na pewną odległość, pada strzał (strzela sam Putin) i może ruszyć reszta stawki, w trakcie biegu Putin strzela już nie w powietrze, a do rywali, pada m.in. Aleksiej Nawalny, a potem, gdy Putin ostatkiem sił zbliża się do mety, czujny szef Centralnej Komisji Wyborczej czarodziej Czurow usłużnie przesuwa taśmę oznaczającą metę, by swą wypiętą piersią Putin mógł ją przeciąć jako pierwszy. (http://www.echo.msk.ru/blog/echomsk/845022-echo/). „Świetne, kto jest śmieszny, ten nie jest straszny” – napisał jeden z komentujących.
A najnowszy wiersz w popularnym cyklu „Poeta obywatel” pióra Dmitrija Bykowa w wykonaniu Michaiła Jefriemowa przedstawia natomiast wskrzeszonego Jurija Andropowa: http://www.echo.msk.ru/blog/g_p/844702-echo/ Analogia nasuwa się sama.
Demonstranci domagający się 31 grudnia w Moskwie i Petersburgu uwolnienia więźniów politycznych (m.in. Siergieja Udalcowa) zostali rozpędzeni, niektórzy zatrzymani (dwie osoby skazano na 10 dni aresztu administracyjnego). Protest – mimo świątecznej daty – był liczniejszy niż analogiczne wcześniejsze protesty „strategii 31” (występujące o wolność zgromadzeń, zagwarantowaną w art. 31 konstytucji).
Odświętny Władimir Putin w sylwestrowy wieczór czarował publiczność zaklęciem w starym stylu: „2012 to według wschodniego kalendarza Rok Smoka, ja urodziłem się w Roku Smoka, na ogół te lata były dla nas dobre”.
„wskazuje na najbardziej zasłużonego opozycjonistę kraju – Michaiła Chodorkowskiego – jako osobę, która powinna stanąć na czele delegacji społeczeństwa obywatelskiego, upełnomocnionej do negocjowania warunków „amPutinacji”.”Coz, jesli rosyjska „wiosna ludow” nie ma nikogo lepszego niz Chodorkowski do stawiania ” na czele”, to radze zapomniec o calej sprawie. Calkiem mozliwe, ze Chodorkowski jest niewinny ( w minionej epoce za niewinnosc dostawalo sie 10 lat – mamy jeszcze rok na sprawdzenie) i inteligentny. Jednak, tak jak wielu rosyjskich „biznesmenow” jest „dzieckiem” jelcynowskiej „czarnej dziury”, ktora zdecydowala o dzisiejszum ksztalcie Roasji na wielu plaszczeznach. Fakt siedzenia w wiezieniu i krytykowania wladzy nie jest wystarczajacym atrybutem by przewodzic ewentualnej rosyjskiej „rewolucji” spoleczno – politycznej. Jesli swiat rosyjskiego biznesu jest skorumpowany i na swoj sposob pasozytniczy, to nie jest to tylko sprawa systemu ale i ludzi, ktorzy sie w nim obracaja, ich mentalnosci i systemu wartosci – Chodorkowski byl/jest jego czescia. Nie mam pewnosci, czy doznal naglego nawrocenia, nawet jesli niewinnie zostal osadzony w wiezieniu. Pozdrawiam
Szanowny Panie!Dziękuję za komentarz. Chodorkowski poszedł siedzieć nie dlatego, że popełnił przestępstwa finansowe (podobne mechanizmy tworzenia fortun można było zaobserwować u większości rosyjskich oligarchów w latach 90., a jednak nie zostali oni posadzeni), ale przede wszystkim dlatego, że sprzeciwił się systemowi. Jego nieugięta postawa potem jest potwierdzeniem intencji tego sprzeciwu, a jego teksty, publikowane zresztą na bieżąco w rosyjskiej prasie, nie świadczą – jak Pan pisze – o „nagłym nawróceniu”, tylko o głębokich przemyśleniach. Nie twierdzę tutaj, że Chodorkowski jest idealnym kandydatem na przywódcę protestów. Zacytowałam artykuł pana Piontkowskiego, żeby pokazać, że taka myśl pojawiła się na giełdzie pomysłów. Serdecznie pozdrawiam
Rowniez dziekuje za komentarz i pozwalam sobie wyjasnic.1. Nie przypisywalem Pani cytowanej wypowiedzi a jedynie ja skomentowalem.Dalej uwazam iz pomysl jest taki sobie, powiem wiecej – absolutnie do kitu.2. Calkiem mozliwe, ze Chodorkowski jest niewinny i siedzi tylko i wylacznie za bunt wobec wladzy. Prawda jest, iz inni oligarchowie nie zostali ukarani, choc niektorzy spakowali walizki i wyjechali w „przyjazniejsze klimaty”. Nie ujmuje Chodorkowskiemu intligencji i madrosci, jednak wiezienne przemyslenia warto traktowac z duza doza ostroznosci. Wiezienie zapewne pozwala spojrzec na zycie wlasne i otaczajacy swiat z innej perspektywy. Jednak nie chroni przed recydywa.3. W sprawach tak istotnych jak dobro spoleczenstwa warto byc ostroznym, z kim sie zadajemy. Skrajne przypadki wymagaja policzenia palcow przed i po podaniu reki. Pozdrawiam