Białoruś rozpatruje możliwość zmiany swojej pozycji, jeśli chodzi o kwestię niepodległości Abchazji i Osetii Południowej – taki nieoczekiwany sygnał wysłał dziś minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makiej po rozmowach z rosyjskim kolegą w Mińsku. Czego Białoruś spodziewa się w zamian?
Białoruska gospodarka od dawna robi bokami. Kontredanse prezydenta Łukaszenki polegają na wiecznym targowaniu się z Moskwą o przywileje i ulgi, które pozwalają jako tako utrzymać się „na pławu”. Przez całe lata Bat’ka skutecznie opierał się naciskom i nie oddawał w rosyjskie ręce najważniejszych przedsiębiorstw – rafinerii i zakładów chemicznych. Wcześniej jeszcze też długo i męczliwie grał o zarządzanie rurociągami biegnącymi przez terytorium Białorusi, przez które na Zachód płynie rosyjska ropa i gaz. Łukaszenka w wielu z tych kwestii własnościowych musiał w końcu Rosji ustąpić, gdy widmo bankructwa zaglądało mu w oczy, ale jedną kartę trzymał cały czas w rękawie – kwestię uznania niepodległości Abchazji i Osetii Południowej, na czym szczególnie zależało Moskwie.
Moskwie zależało, Moskwa niejednokrotnie wydawała z siebie niezadowolone pomruki, ale Bat’ka się nie ugiął. To, że Białoruś nie uznała niepodległości tych oderwanych w 2008 roku w sierpniowej wojnie gruzińskich prowincji, było poniekąd rysą na wizerunku Rosji. Ha, skoro tej awantury nie chce przypieczętować nawet najbliższy partner Kremla, to co dopiero mówić o innych. Akty uznania Abchazji i Osetii przez Nauru czy Vanuatu nie miały ciężaru gatunkowego i częściej stanowiły pożywkę dla kpin niż poważnych analiz.
Czy wypuszczane z białoruskiego MSZ sygnały to tylko kolejne baloniki próbne w nieodmiennej grze Łukaszenki w kotka i myszkę? Czy jednak dojdzie w tej sprawie do przełomu? Takiego asa można zagrać tylko raz i tylko raz uzyskać za to profity. Tymczasem Białorusi potrzebne jest długodystansowe wsparcie ze strony Moskwy.
Eksperci od gospodarki mówią, że ekonomika Białorusi pogrąża się w stagnacji, jest nieefektywna, nie wypracuje więc więcej niż dotąd, raczej mniej. Tymczasem zobowiązania rosną, przy niskich dochodach z eksportu trudno się będzie z nich wywiązać. A na przyszły rok przypadają terminy spłaty 3-miliardowego kredytu. Na dodatek Rosja zażądała od Mińska wypłaty 1,5 mld dolarów zaległych ceł za wwóz do Rosji „rozpuszczalników” (Rosja w końcu przestała przymykać oczy na stosowany przez Białoruś proceder omijania barier celnych dotyczących handlu materiałami ropopochodnymi, które przez granice przejeżdżały jako rozcieńczalniki i rozpuszczalniki).
Podczas mińskich rozmów ministra spraw zagranicznych Rosji stanęła jeszcze jedna kwestia: wzmocnienia systemu rosyjskiej obrony przeciwrakietowej na kierunku zachodnim. Strona białoruska ma wziąć w tym udział. Jeśli chodzi o współpracę wojskową Moskwa-Mińsk, to tutaj żadnych sporów i konfliktów nie ma. Współpraca rozwija się znakomicie.
Z uznawaniem czy tez nie roznych panstw bywa roznie. Nie mam na mysli tych wielkich i wspanialych, choc i tu sa wyjatki. Jesli mnie pamiec nie myli przez lata wiele krajow uznawalo Taiwan( oficjalnie Republic of China) za jedynego i legalnego reprezentanta Chin.Jako taki Taiwan zasiadal nawet w ONZ a Chin, duzych i ludnych nie dostrzegano – przynajmniej niektorzy. Nadszedl jednak Nixon i wszystko sie diametralnie zmienilo – Taiwan czyli Republic of China reprezentuje tylko siebie, nie zasiada w ONZ a wiele krajow, poprzez przyspieszone zerwanie stosunkow dyplomatycznych przestalo tenze kraj oficjalnie dostrzegac. A my sie tu dziwimy Bialorusi – dzisiaj nie uznaje, jutro uzna a pojutrze, kto wie.
Pozdrawiam
Szanowny panie!
Dziękuję za komentarz. Tak, ma Pan rację – uznawanie lub nieuznawanie suwerenności to karta w politycznej grze. W przypadku gierek białoruskiego prezydenta widac to jak na dłoni.
Pozdrawiam
Anna Łabuszewska