Rosyjska Akademia Nauk (RAN) pomiędzy Scyllą przedłużającego się kryzysu a Charybdą nacisków politycznych.
Premier Putin przybył wczoraj (przed wyjazdem do Francji) na zgromadzenie ogólne RAN i obiecał, że podniesie pensje naukowcom i sypnie grosza na niektóre programy, zwłaszcza te, które mają stać się lokomotywą postępu i innowacyjności krajowej gospodarki. Świetny pomysł – naukowcom trzeba godziwie płacić. Eksperci jednak zgodnie uznali, że dodatkowe „wrzutki finansowe” z budżetu nie uleczą sytuacji. Kryzys kadrowy trwa nie od dziś i nie skończy się jutro. W ciągu ostatnich kilkunastu lat za granicę (przeważnie do USA) wyjechał tak liczny zastęp rosyjskich uczonych, że tego ubytku nie załatają w bliższej, a także dalszej perspektywie nawet najlepsze programy pana premiera. Jeden z komentatorów przytoczył znamienną anegdotę o światowej sławy rosyjskim matematyku. W czasie, kiedy większość kolegów naukowców pakowała walizki i odlatywała za ocean, profesor Margulis nadal pracował w Moskwie. „Dlaczego nie wyjeżdżasz?” – pytali go znajomi. „Bo tutaj na uniwersytecie przejdę się po korytarzu, pogadam z tym i owym, wszystkich specjalistów mam na miejscu. Czegoś takiego w świecie nigdzie nie ma” – odpowiadał Margulis. Po jakimś czasie profesor postanowił jednak wyjechać do Stanów. „Dlaczego wyjeżdżasz?” – spytali przyjaciele. „Bo teraz na uniwersytecie nie mam już z kim pogadać”.
Czy rosyjska nauka ma szanse odbić się od dna i w przyszłości stać się konkurencją dla dzisiejszych światowych lokomotyw? Na to pytanie specjaliści odpowiadają z powątpiewaniem. A publicyści dodają od siebie, że na razie na uniwersyteckich korytarzach nadal nie ma z kim pogadać o przedmiocie.
Może osobą, która wznieci iskry w środowisku naukowym i popchnie na właściwe tory postępu zadyszaną lokomotywę rosyjskiej nauki, będzie ekskanclerz RFN Gerhard Schroeder? Właśnie został przyjęty w poczet członków-korespondentów RAN „za zrównoważony stosunek do rozwiązywania problemów ekonomicznych” (zapewne głównie chodzi o zrównoważony stosunek do budowy gazociągu po dnie Bałtyku – Schroeder stanął na czele konsorcjum Nord Stream, mającego zbudować rurociąg z Rosji do Niemiec).
Jednych przyjmują, innych chcą się pozbyć. Akademik Strachow wystąpił z wnioskiem o wykluczenie z grona akademików członka-korespondenta RAN, Borysa Bieriezowskiego, niegdyś wszechmocnego, bliskiego Kremlowi oligarchy, dziś emigranta politycznego, który na noże walczy z Putinem. Strachow przypomniał, że wobec Bieriezowskiego toczy się 11 postępowań karnych, a to czynnik dyskwalifikujący. Tymczasem zgodnie ze statutem, członkiem akademii zostaje się dożywotnio. „Albo dajcie nowe klocki, albo zmieńcie ten obrazek” – żeby pozbyć się Bieriezowskiego, trzeba będzie zmienić statut.
Polityczne emocje towarzyszyły też głosowaniu nad kandydaturą profesora Michaiła Kowalczuka, który nie będąc akademikiem (jest członkiem-korespondentem, a nie członkiem rzeczywistym) przez ostatni rok był p.o. wiceprzewodniczącym RAN – z pogwałceniem statutu RAN, który nie przewiduje tak wysokiego stanowiska dla kogoś, kto nie jest rzeczywistym członkiem akademii. Profesor Kowalczuk patronował programom nanotechnologicznym. Nanotechnologie to ulubiony konik najwyższych władz państwowych, które lansują tę dziedzinę jako panaceum na wszystkie bolączki technologiczne kraju i traktują jako świetlany cel badań naukowych. Michaił Kowalczuk, który jest bratem Jurija Kowalczuka, bankiera uważanego za bliskiego przyjaciela Władimira Putina, miał zapewne kontrolować pieniądze płynące z budżetu na nanotechnologie (kwoty wielokrotnie przewyższające budżet całej RAN). W dzisiejszym głosowaniu Michaił Kowalczuk nie uzyskał jednak odpowiedniej liczby głosów i nie został członkiem rzeczywistym. Akademicy pozbawili go zatem możliwości zajmowania dotychczasowego stanowiska. A więc i możliwości zajęcia stanowiska przewodniczącego (na co miałby szanse, gdyby został akademikiem), o czym spekulowano przed zgromadzeniem. Jak widać, środowisko naukowe nie jest skłonne realizować bezszmerowo wszystkich „zamówień” politycznej góry.
jesli julka pitera bedzie podejrzewac wszystkich z pis o korupcje, lacznie z moherem,.. nie szukajac gangsterow, kretaczy ,kapusi szmuglarzy w kld, obecne tzw. po, ta teoria napewno sie sprawdzi w prl-bis.
Aneczko ,zajmujesz w moim „Jnstytucie Polskiego Jdiotyzmu”dosyć wysoką pozycję ze względu na głupie myślenie zawarte na swoim blogu dotyczące Rosji,Tą rusofobię którą masz z mlekiem matki wyssaną i popartą swoim katolickim wychowaniem przez jezuitów nigdy nie będziesz w stanie zrozumieć życia innych narodów tylko przez swój obsceniczny obraz malować wrogów przy tym uważając się za mesjaszkę prawdomównośći,
Zastanawiam się czasem dlaczego blogi zawsze najgłupsze są umieszczane na górnej półce i komentarze póżniej są tak samo głupie
@poeata: trzym ryj, kacapski penerze. KGB finansuje tez etaty trolli onetowych?