18 października. Blisko, coraz bliżej 18 marca 2018 roku. Na ten dzień wyznaczono wybory prezydenta Putina Władimira Władimirowicza, ur. 1952. Sam najważniejszy kandydat jeszcze zwleka z jednoznaczną deklaracją zamiaru wystartowania. Pytany o to wprost, skromnie się uśmiecha i mówi, że jeszcze nie zdecydował, jeszcze nie wie, powie w ostatniej chwili. Zza kremlowskich kulis sączą się czasem mętne enuncjacje, świadczące o zmaganiach koterii, nierozstrzygniętym konkursie pomysłów na hasło wyborcze i kształt kolejnej kadencji najważniejszego kandydata.
Trwa też festiwal kandydatur na kontrkandydata dla najważniejszego kandydata. O prawo do udziału w wyborach walczy najważniejsza, najbardziej wyrazista persona rosyjskiej opozycji pozasystemowej, Aleksiej Nawalny. Organizuje na prowincji sztaby wyborcze, jeździ po Rosji, agituje. Przed niedawnymi demonstracjami 7 października (w urodziny Putina), których głównym hasłem były uczciwe wybory, prewencyjnie został zapuszkowany do aresztu na trzydzieści dni. Protesty mimo braku lidera jednak się odbyły, choć nie osiągnęły takiego zasięgu jak te z marca tego roku (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2017/03/27/pokolenie-p-dorasta/). W Moskwie manifestacje miały przebieg spokojny – marsz przeszedł główną arterią miasta aż w pobliże Kremla, uczestniczyła głównie młodzież. W Petersburgu natomiast doszło do szarpaniny demonstrantów z policją, brutalnych zatrzymań. Nawalny nie ma dostępu do telewizji, wykorzystuje głównie media społecznościowe i agitację uliczną, aby wypowiedzieć swoją prawdę i dotrzeć do świadomości ewentualnych wyborców. Władze wstawiają mu ciągle kij w szprychy, nękają jego samego i jego zwolenników zaangażowanych w akcje antykorupcyjne. Na Nawalnym ciąży wyrok w sfingowanym procesie o malwersacje finansowe. To wystarczający pretekst, by pozbawić go biernego prawa wyborczego. I z ostatnich przecieków z Kremla wynika, że decyzja co do dopuszczenia Nawalnego do startu, zapadła: Niet! Czy to ostateczna decyzja, czy tylko kolejny balon próbny wypuszczony przez inżynierów dusz, którzy głowią się nad scenariuszem najważniejszego spektaklu? Nie ma jasności w temacie Marioli.
Ale jeżeli nie Nawalny, to kto? Putin w swoich wyborach jednak nie może wystartować sam jeden, musi mieć tło, na tej fasadzie trzeba kogoś jeszcze umieścić. Wiecznie startujący kontrkandydaci – komunista Ziuganow czy coraz bardziej odklejony Żyrinowski – to najwidoczniej za mało, by nabrać wiatru w żagle na kolejną kadencję i włożyć legitymację władzy w sztywne okładki.
W ostatnich dniach w Moskwie huczało od plotek, że Putin spotkał się sam na sam z Ksenią Anatoljewną Sobczak, córką Anatolija Sobczaka, mentora Putina z czasów petersburskich. Ksenia Anatoljewna od lat lansuje się w różnych formatach – jest niebanalną dziennikarką, prowadziła kontrowersyjne obyczajowo programy telewizyjne, robiła ciekawe wywiady prasowe, w antyputinowskich demonstracjach 2011-2012 podążała w pierwszych szeregach, kręciła z jednym z liderów partii opozycyjnej, została usadzona (podczas rewizji w jej mieszkaniu znaleziono pełne szuflady pieniędzy niewiadomego pochodzenia, najprawdopodobniej pochodzących ze zbiórki, forsę skonfiskowano, a podobno dopiero niedawno zwrócono), wyszła za mąż (ale nie za tego opozycyjnego lidera), urodziła dziecko, powróciła do życia publicznego. Celem spotkania Kseni z Putinem według jednej wersji był wywiad z „wujkiem Wową”, jak Ksenia Anatoljewna w dzieciństwie nazywała Putina, a według drugiej – omówienie propozycji Kremla, by zgłosiła swoją kandydaturę w wyborach prezydenckich. Znana z telewizji, prężna, młoda i gotowa. Dziś zapowiedziała, że coś ważnego ogłosi w TV Dożd’. Czy to będzie deklaracja wyborcza? Zaraz się przekonamy.
Na pełen zestaw kandydatów nie czekał Siergiej Sznurow, „Sznur”, lider legendarnej grupy Leningrad. Już dziś opublikował klip swej najnowszej piosenki „Kandydat” (można go obejrzeć na Youtube: https://www.youtube.com/watch?time_continue=5&v=Q1J5lUKnD4I). A wczoraj na Instagramie zamieścił wierszyk, pełen firmowych wulgaryzmów, o tym, jakie to ciężkie życie ma Władimir Putin jako prezydent. Ani sobie na wódeczkę z kumplami nie wyskoczy, ani panienek nie wydzwoni, wszędzie wiszą kamery, które wszystko widzą, tylko polowanie i ryby, czasem Sieczin wpadnie, czasem Szojgu. I tyle ma z życia Putin. „Żal mi go” – filozoficznie podsumowuje enfante terrible rosyjskiej estrady (https://snob.ru/selected/entry/130260).