Biesłan. Cztery lata później

Wczoraj w centrum Moskwy zebrało się około stu osób – aktywistów organizacji opozycji i obrońców praw człowieka, by uczcić ofiary tragedii w biesłańskiej szkole. O godzinie 13.02 (dokładnie o tej godzinie zaczął się tragiczny szturm zajętej przez terrorystów szkoły) zaczęto wyczytywać nazwiska ofiar. Dziennik „Nowyje Izwiestia” podał, że urzędnicy prefektury uznali spotkanie na Czystych Prudach za „antyrządową akcję” i nie pozwolili wziąć w niej udziału kadetom z pobliskiej szkoły. W kilku rosyjskich miastach odbyły się okolicznościowe spotkania lub wiece, wszystkie miały nieoficjalny, cichy charakter. W petersburskich szkołach uczczono pamięć ofiar minutą ciszy.

Na uroczystości w Biesłanie przyszło całe miasto. Tu nie obyło się bez politycznych komentarzy. Mieszkańcy zauważyli brak przedstawicieli władz federalnych. W poprzednich latach przyjeżdżali – był m.in. przewodniczący Dumy Państwowej, pełnomocnik prezydenta. Nowy pełnomocnik – Władimir Ustinow – zapewne nie miał odwagi przyjechać. Przedtem był prokuratorem generalnym, to pod jego kuratelą śledztwo w sprawie biesłańskiego zamachu wyjaśniło tak niewiele, że teraz kobiety zrzeszone w organizacjach „Głos Biesłanu” i „Matki Biesłanu” zaczęły zbierać podpisy pod petycją o przeprowadzenie międzynarodowego śledztwa.

Od najwyższych władz – ani słowa. Premier Putin od 1 września akurat wolał wizytować Daleki Wschód. Wszystkie rosyjskie telewizje pokazały zapierające dech w piersiach wydarzenie: podczas przechadzki premiera po ussuryjskim rezerwacie tygrysica znienacka atakuje premiera, a premier sprawnie strzela i… usypia agresywne zwierzę; środek działa momentalnie; premier jest uratowany; całuje uśpioną tygrysicę.

Prezydent Miedwiediew natomiast dzień wcześniej ogłasza miastu i światu, jakimi zasadami będzie się kierować Rosja w polityce zagranicznej. W jednym z punktów zapewnia się, że Rosja będzie bronić swoich obywateli, gdziekolwiek się znajdują.

W gorzkim tekście poświęconym tragicznej rocznicy Biesłanu Natalia Geworkian w internetowej „Gazecie.ru” pisze: Miedwiediew nie pojechał [do Biesłanu] najprawdopodobniej dlatego, że nie chce kojarzyć się z dramatem i nie chce spotkać się z reakcją matek, na którą zasłużył jego poprzednik. Biesłan to nie miła herbatka w towarzystwie serwilistycznych dziennikarzy. To życie po śmierci. Tutaj po obietnicy, że Rosja będzie bronić swoich obywateli, gdziekolwiek są, ludzie mogliby zadawać niewygodne pytania. […] Zamachy terrorystyczne zdarzają się w różnych krajach. Giną ludzie. Obywatele zaatakowanych krajów latami opłakują ofiary. A władze latami błagają swoich obywateli o wybaczenie za tę tragedię. I uczą się na tragicznych błędach. Bo tak powinny postępować normalne władze, jeśli słowa o odpowiedzialności za życie i godność obywateli nie są tylko doraźną akcją PR-owską. Rocznica tragedii to ten moment, kiedy władzom można wybaczyć łzy bezsilności. […] Biesłan był echem Czeczenii w kontekście terytorialnej integralności Rosji, o którą rosyjskie władze walczyły tak, jak teraz walczą o prawo Osetii Południowej i Abchazji na samookreślenie poza granicami Gruzji. Ani wtedy, ani teraz życie i godność własnych obywateli nie znajdowały się wśród priorytetów rosyjskiej polityki”.

Śmierć dzieci w biesłańskiej szkole to wielka jątrząca rana, która ciągle boli. I będzie boleć. Długo. Może zawsze. Boli tym bardziej, że odpowiedzialni za nią politycy wcale się do odpowiedzialności nie poczuwają. Już zapomnieli, może nigdy nie chcieli pamiętać.

Wielki teoretyk teatru Konstanty Stanisławski, kiedy widział, że aktor kiepsko gra, głośno krzyczał: „nie wierzę!”. Patrząc na zabiegi polityczne rosyjskich przywódców, musiałby krzyczeć bez przerwy.

5 komentarzy do “Biesłan. Cztery lata później

  1. remarka@onet.eu

    A pani ma dzieci?Zdaje się że nie.ja mam dwie córki. Nigdybym w taki dziń nie robiłbym zysków politycznych z tego tematu.Hańba.

    Odpowiedz
      1. ime_

        A może to kolejny utwór POETYCKI? Wskazywałby nawet na to układ wersów… Poezja ma to do siebie, że wykorzystuje język swobodnie, nie przejmuje się obiektywizmem, logiką, argumentacją, stanowi nieskrępowaną emanację świata wewnętrznego twórcy. Niestety jeśli pisze ją „0” (zero), pozostaje dodatkowo na marnym poziomie, nie sądzę by był to dobry sposób prowadzenia dyskusji na forum inteligenckiego, bądź co bądź, pisma, ale cóż uczynisz? Zgniła zachodnia diemokracija i pluralizm mają swoje koszta i to jest taki właśnie koszt.

        Odpowiedz
      2. remarka@onet.eu

        myślisz że tylko w ambasadzie siedzą ludzie o innych poglądach? Mieszkam w Osetji. Północnej, ale to nie ma znaczenia. I uważam że wypowiadać się na te tematy kategorycznie i jednoznacznie można tylko kiedy przeżyłeś to wszystko, a nie czytając świtową prasę. Zapraszam na wycieczkę do Besłanu! Na mój koszt – bilet, wyżywienie, nocleg, spotkania z matkami. Pod warunkiem że przetłumaczę dla nich wypowiedzi na temat Besłanu i Czeczeni z tych forów ONETu. Zapraszam.

        Odpowiedz
        1. ~ime_

          Gdyby człowiek wypowiadał się tylko na temat zdarzeń które przeżył, to nie zszedłby z przysłowiowego drzewa, a już na pewno nie stworzyłby nauki, literatury, niczego. Nie rozumiem co ma niewyobrażalny ból Matek Biesłanu, do zachowania obecnych i przeszłych rosyjskich władz (które to, nota bene, niemało się do takiego, a nie innego kształtu tragedii, przyczyniły). Odniosłem wrażenie, że autorka nie próbuje opisać bólu matek, poza ogólnikowym, acz myślę, że głęboko prawdziwym stwierdzeniem, że jest on ogromny. Widzę w jej artykule przede wszystkim zdziwienie, graniczące z niesmakiem, że władze Rosji zamiast uczcić tragedię, udają greka, małoliczne demonstracje solidarności i pamięci są niemile widziane przez prokremlistowskie władze lokalne. Nie dostrzegam tu próby wykorzystania tragedii w celach propagandowych, lecz opis charakteru władzy rosyjskiej, który nie od dziś, a być może od zawsze, ma w pogardzie zwykłych ludzi i ich dramaty, wykorzystując ich, niczym pionki, w realizacji obłąkańczych celów polityki, wewnętrznej i zewnętrznej, Państwa. Celów które oni uważają za korzystne. Gdyby było inaczej nikt nie wydałby rozkazu brutalnego szturmu na szkołę pełną dzieci, czy teatr pełen bezbronnych zakładników, trując ich dziesiątkami. Walka z terrorystami która dopuszcza zgładzenie ich za wszelką cenę, bez względu na niewinne ofiary to doprawdy nowa jakość, autorski pomysł Putina i spółki. Zadziwiające, że zajmowanie się tym tematem, uważa Pan za propagandę, a działania, współodpowiedzialnych za masakrę, władz jakoś umykają Pańskiemu oburzeniu… Przypomina mi to historię z wojny koreańskiej, gdy Chińczycy poszczali do boju kilka szeregów żołnierzy bez broni, żeby wróg wystrzelał amunicję, dopiero potem jak ich w pień wycięto, szli uzbrojeni. Azjatycki model szacunku dla jednostki. Ale w końcu „mongolski łącznik” który kilkaset lat transponował tę tradycję na ziemie Rusi nie mógł nie zostawić śladu, pisze o tym prof. Skarga w Tygodniku.

          Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *