Aleksander Galicz należał do „wielkiej trójki” rosyjskich bardów – obok Bułata Okudżawy i Władimira Wysockiego. Właśnie mija dziewięćdziesiąta rocznica jego urodzin; zmarł, a właściwie zginął tragicznie na wygnaniu w 1977 roku.
Pieśni zaczął pisać w latach pięćdziesiątych, akompaniował sobie na gitarze o siedmiu strunach. Pisał sztuki teatralne, które zdejmowano z afisza za zbytnią śmiałość w opisie niechlubnej rzeczywistości, stopniowo schodził do podziemia – jego wiersze i piosenki funkcjonowały w drugim obiegu. Jak sam napisał w jednej z ballad, były przepisywane przez kalkę, najlepiej na maszynie „Erica”, gdyż „brała nawet osiem kopii”. W 1971 r. Galicza wykluczono ze Związku Pisarzy, rok później – ze Związku Pracowników Kinematografii, utwory wpisano na indeks. W 1974 r. bard wyjechał z ZSRR – najpierw do Norwegii, potem RFN, wreszcie do Paryża. Okoliczności jego śmierci nie zostały do końca wyjaśnione – zmarł porażony prądem, nie rozwiano wątpliwości, czy niesprawność sprzętu nie była „spreparowana”.
Ballady Galicza o bezimiennych ofiarach GUŁagu, pieśni wzywające do myślenia, opowiadające historię kraju i jego mieszkańców, wiersze o wolności, która jest wieczna, o odwadze, którą trzeba mieć, aby „wyjść na plac”. I wspaniały poemat o Januszu Korczaku „Kadisz”.
To był głos myśliciela, ironicznego obserwatora wzlotów i upadków ludzi zwykłych (ich przedstawicielem był w pieśniach Galicza Klim Pietrowicz) i niezwykłych. A ci ludzie znali je na pamięć, cytaty z utworów Galicza weszły do codziennego języka. Jego ostatnia napisana w ZSRR „na pososzok”, przed wymuszonym odjazdem rozdzierająca, ale pełna nadziei pieśń „Kiedy powrócę” stała się hymnem emigrantów.
W Moskwie i Petersburgu odbywają się dziś okolicznościowe koncerty, wystawy i spotkania. Bard powraca. Żyje dobra pamięć o nim w tych, którzy przepisywali jego teksty na „Erice” albo z wypiekami na twarzy słuchali potajemnie nagrań z nieoficjalnych koncertów. Młode pokolenie zaś może odnaleźć w strofach, opisujących dawne życie skotłowanego, zniewolonego inteligenta w ZSRR, aktualne wątki. Napisana po interwencji wojsk Układu Warszawskiego w 1968 r. w Czechosłowacji pieśń: „Obywatele, ojczyzna w niebezpieczeństwie! Nasze czołgi na cudzej ziemi!” cytowana była alarmistycznie w sierpniu tego roku – ale nie z racji okrągłej rocznicy wydarzeń w Pradze, a jako gorzkie wezwanie do przemyślenia roli Rosji w najnowszej wojnie na Kaukazie.
Bard Galicz; „O święta ziemio Jracka szyicko sunnicka, Piaski me depcze stopa Polsko katolicka. Świątynie moje niewierni okupują. J ropę ropę ropę pompują .My was kiedyś gościliśmy .Gdy z niewoli wracaliście .A gdy wolność dostaliście ,Na mój Jrak napadliście. Itd…
Bard Galicz; „O święta ziemio Jracka szyicko sunnicka, Piaski me depcze stopa Polsko katolicka. Świątynie moje niewierni okupują. J ropę ropę ropę pompują .My was kiedyś gościliśmy .Gdy z niewoli wracaliście .A gdy wolność dostaliście ,Na mój Jrak napadliście. Itd…
Aneczko z chęciąbym wypił lampkę wina z rosjanką niż z tobą niby taką mądrą polką ale rusofobką.