Duma Państwowa w trzecim i ostatnim czytaniu przyjęła dziś poprawki do konstytucji Federacji Rosyjskiej, wydłużające kadencję parlamentu do pięciu, a prezydenta do sześciu lat.
Inicjatywę zgłosił w orędziu 5 listopada prezydent Dmitrij Miedwiediew. Rzucony z wysokiej trybuny pomysł szparko podjęli deputowani, najpierw w entuzjastycznym porywie chcieli niemal nazajutrz przyjmować wszystkie niezbędne akty w trzech czytaniach jednocześnie. Ale okazało się, że muszą się wstrzymać z ochoczym podnoszeniem rąk „za”, bo odpowiednie jaczejki prawne nie zdążą nawet pobieżnie przejrzeć tych wszystkich papierów, które należałoby przygotować, by dokonać zamówionej przez prezydenta zmiany. 392 deputowanych głosowało dzisiaj za przyjęciem poprawek (niezbędne minimum wynosi 300). Doskonały wynik, doskonałe tempo. „To nie reforma, to tylko niezbędna korekta konstytucji” – zapewnił Miedwiediew.
Władze mają poważny kłopot z zasadnym wyjaśnieniem, po co te zabiegi. Dyżurne gadające głowy mówią o konieczności zsynchronizowania dwóch trzyletnich budżetów. Jeśli tak, to do sześciu lat wydłużyć należałoby kadencję Dumy, to ona męczy się z budżetem, prezydent tylko podpisuje. Budżet nie ma nic do rzeczy. Zwłaszcza że w obecnych warunkach trzeba go nieustannie korygować. „Dłuższa kadencja prezydenta lepiej posłuży Rosji w najbliższych kilkudziesięciu latach. Bardzo możliwe, że ostatecznie kadencja zostanie skrócona, ale teraz racjonalnym jest jej wydłużenie” – wydukał dziś jeden z doradców prezydenta.
Kadencja może być dłuższa, może być krótsza – bez różnicy. W końcu dlaczego tylko sześć lat? Leonid Breżniew rządził 21 lat i nikt go nie śmiał niepokoić wyborami. Panowie dziś rządzący Rosją są młodzi, wysportowani, dadzą radę porządzić i dłużej niż nieodżałowany stetryczały gensek. Trochę tylko zaczynają mieć kłopoty z pamięcią. Minęło zaledwie półtora roku od pewnego lipcowego dnia, kiedy ówczesny prezydent Putin na spotkaniu z aktywistami ruchu młodzieżowego sformułował jedną ze swoich słynnych zjadliwych uwag pod adresem Zachodu: Wielka Brytania „udziela nam obraźliwych rad, abyśmy zmienili konstytucję. Niech sobie lepiej mózgi wymienią, a nie naszą konstytucję”.
Tymczasem Miedwiediew w czasie źle wyreżyserowanego spotkania z dziennikarzami w Iżewsku 18 listopada przyznał, że o zmianie konstytucji zaczął myśleć już pięć lat temu. Może i myślał, ale nic nie powiedział. Wbrew prezydentowi myślał, bo Putin jeszcze półtora roku temu uważał, że konstytucji nie trzeba, ba, wręcz nie można zmieniać. Zmienił w czasie swej prezydentury niemal wszystko, utworzył nowe organy administracyjne, odebrał prawo do bezpośredniego wybierania władz regionalnych itd., ale konstytucji nie ruszył. Nawet nerwowy czas operacji „Sukcesja” nie zachwiał niezłomnym przekonaniem, że konstytucji nie wolno zmieniać. Putin wykonał stójkę na rzęsach, żeby odejść z prezydenckiego stolca, ale władzy nie oddać. Nie zmienił jednak przy tym konstytucji. Czemu teraz wspólnik z tandemu, Miedwiediew, wystąpił z taką inicjatywą?
W artykule „Kryzysowa konserwa” w Tygodniku Powszechnym zasugerowałam, że elita rządząca poczuła się zaniepokojona, może nawet zagrożona kryzysem, który nadciąga, a właściwie już nadciągnął. I grupa trzymająca władzę robi wszystko, żeby przetrwać te straszne czasy. Ekwilibrystyka przy konstytucji to jeden z uchwytów, którego zamierzają się trzymać – dłużej niż do tej pory. Czy skutecznie?
We wczorajszym wystąpieniu na zjeździe rządzącej partii Jedinaja Rossija premier Putin zapewniał, że choć kryzys jest (przedtem władze unikały jak ognia wypowiadania tego strasznego słowa na sześć liter), to ludzie nie odczują jego skutków, bo władza działa i ochrania. Kryzys będzie wielkim wyzwaniem dla ekipy Putina, rządzącej w ostatnich latach w warunkach miłego komfortu i dążącej do maksymalnego ograniczenia życia politycznego, do kontroli nad gospodarką, do stabilizacji na granicy marazmu. Mózgi społeczeństwa miały błogo spać, trzymać się z dala od polityki. Z ekranów telewizorów błyskano usypiająco specjalną broszką jak zaczarowany dorożkarz z wiersza Gałczyńskiego. Czy teraz tych błysków broszki wystarczy, by utrzymać się na szczycie piramidy władzy?
Tak czy inaczej epoka kąpieli w petrodolarowych bąbelkach minęła i nie wiadomo, kiedy nadejdzie następna. Trzeba coś zmienić – stojąc przed wyborem, czy wymienić mózgi, czy konstytucję, na razie wskazano na konstytucję.
Rosja jest skorumpowana nie pomoże konstytucjamusi upłynąć dużo czasu by zmienić mentalnośćtych ludzi uczciwi nie mają nic do powiedzeniaWładza przekazywana jest z rąk do rąk
http://www.prawdziwa-przepowiednia.blog.onet.plwww.prawdziwa-przepowiednia.blog.onet.plZapraszam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Zapraszam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!A właśnie fajny blog.Lubię takie blogi.
Szanowna Pani Anna,Uważnie przeczytałem Pani artykół i spróbowałem odpowidzieć na pytanie: „I co?”Odpowiedzi nie znalazłem.Bo oprócz głumliwych prób wszystko pokazać w światle innym, niż widzą to Rosjanie, nic nie widzę. Pani używa „mocnych” określeń: „szparko podjęli”, „w entuzjastycznym porywie”, „ochoczym podnoszeniem rąk”, „zjadliwych uwag pod adresem Zachodu”, „wyreżyserowanego spotkania”, „stójkę na rzęsach” etc.Nie rozumiem; co Pani się nie podoba w przyjętych zmianach? To, że Putin chce przyjąć odpowiedzilność na siebie podczas kryzysu i „przetrwać te straszne czasy” razem z popierającym go narodem? A może nie podoba się, że władza w Rosji nie chce zrzucić problem walki z kryzysem na np komunistów czy liberałów? A może Pani zazdroszczy, że w Rosji istnieją liderzy, krórzy potrafią rządzić, lecz nie być przy władzy w KAżDYCH warunkach i ludzie w Rosji to w stanie cenić? Czy Pani jest przeciw temu żeby Rząd (Putin) składał coroczne sprawozdania przed Parlamentem? Jeżeli Pani uważa, że 4 lata kadencji Prezydenta są wzstarczające, niech Pani udowodni konkretnie. Dla Polski być może wystarczy, – Polacy więcej nie wytrzymają. Lecz dla Rosji – za mało!Jakie argumenty? Jaki sens Pani artykułu? Nie rozumiem…Z poważaniem, Ugriumy
Szanowny Panie Ugriumy!Dziekuję za Pański wpis. Pisze Pan: „Bo oprócz głumliwych prób wszystko pokazać w światle innym, niż widzą to Rosjanie, nic nie widzę”. Z tego, co ja widzę, Rosjanie widzą różnie – jedni są (jak Pan, jeśli dobrze zrozumiałam) zachwyceni stylem rządów pana Putina i spółki, a inni niekoniecznie. Jedni lubią chodzić w zwartych szeregach i wiwatować na cześć władzy, a inni nie lubią. Jednym się podoba parlament, który nie kontroluje władzy wykonawczej i działa pod jej dyktando, a innym nie. Jedni widzą brak konsekwencji w poczynaniach władzy samowładnej, inni nie widzą. I tak dalej. Poza tym – ja widzę po swojemu, nie jak Rosjanie. Nie rozumiem, dlaczego pan się dziwi z tego powodu i czyni mi z tego zarzut.Co do „mocnych”, Pana zdaniem, wyrażeń – wydają mi się adekwatne wobec humorystycznych wręcz poczynań deputowanych, gotowych natychmiast wykonać wolę władzy wykonawczej, jak gdyby była to władza zwierzchnia nad władzą ustawodawczą. Sam przewodniczący Dumy powiedział swego czasu, że „parlament to nie jest miejsce do dyskusji”, no i stał się miejscem do ochoczego podnoszenia rąk. „Wsie za”, jak śpiewają rosyjscy hiphopowcy w znanej piosence.Nie pisałam o tym, czy mi się podoba czy nie podoba długość kadencji prezydenta w Rosji. Nie o to chodzi. Rzecz nie w długości, a w tym, czemu ten nieoczekiwany zabieg ma służyć w tym momencie. Nie mam zresztą gotowej odpowiedzi, zastanawiałam się nad tym, dlaczego po długim – i trudnym przecież, nieprawdaż? – okresie prezydentury pana Putina, kiedy zmieniła się praktyka sprawowania władzy, a jelcynowska konstytucja przetrwała nietknięta, właśnie teraz się przy niej tak gwałtownie majsterkuje.Nie wiem, jak ciężkie będą czasy kryzysu, nie wiem, jakie przyniosą zawirowania, nie wiem, kto weźmie za nie w Rosji odpowiedzialność i nie wiem, czy panu Putinowi uda się utrzymać poparcie, jakim się teraz cieszy i czy to mu wystarczy, aby utrzymać się u władzy. Mam wątpliwość, czy wydłużanie kadencji jest lekiem na całe zło wystarczającym. Serdecznie pozdrawiamAnna Łabuszewska
Rozumiem Pani rusofobię wyssaną z mlekiem matkia, tym bardziej jako katoliczkę przy tym spojrzeniu na sprawy rosyjskie.Rosja najbardziej by byla demokratyczna w/g zasad ktore wynikały by z wniosków i rad analitycznych naszej Aneczki.Szkoda że Miedwiediew i Putin nie skorzystają z tak cennych mysli i rad
Szanowna Pani Anna,Pani napewno się zgodzi, że pisze Pani na stronach gazet i w Internecie najpierw dla Polaków, lecz nie dla Rosjan. Ja też próbuję. Wypowiadając się w swoich artykułach Pani bespośrednio bierze udział w kształtowaniu poglądów szeregowego Polaka, wpływa Pani na jego stosunek do Rosji i do Rosjan.Będąc człowiekiem neutralnym, więcej tego, mającym wielką sympatje i sentyment do Polski, – nawet córa moja jest urodzona w Szczecinie – nie mogę spokojnie odbierać to, że tu – na stronach ONETu – spotykam wypowiedzi, które FACHOWO i CELOWO dążą do kształtowania negatywnego stosunku do narodu rosyjskiego i do mnie w ostatecznym wyniku. I do mnie też.Ma Pani rację, że Rosjanie różnie odbierają Prezydenta i Prezesa. Również sytuację w Rosji. Styl rządzenia może podobać się czy nie. Ale Panie napewno uzna, że polityka Prezydenta – Prezesa w Rosji jest popierana przeważającą większąścią Rosjan. Tak PRZEWAżAJąCEJ, jak Polscy Prezydent i Prezes nawet we snach sobie weobrazić nie mają szans!Pozwolę sobie odnotować, szanowna Pani Anna, że Prezydenta i Prezesa popiera NARóD Rosji! Podkreślam: NARóD, lecz nie „zwarte szeregi» stada baranów „wiwatujących na cześć władzy”, jak usiłuje Pani POśREDNIO przedstawić. Z Pani słów wynika: „Ja widzę to tak. I to jest prawdą. Rosjanie widzą to inaczej. I jest to nieprawda”.Nie warto przyniżać cały naród. Jest to niesłuszna droga – zobaczmy HISTORIę! Prawidłowiej szanować zdanie ludzi, którzy podczas wyborów poparli swoje kierownictwo.Dalej. Skąd Pani wzięła, że parlament Rosji „nie kontroluje władzy wykonawczej i działa pod jej dyktando”? Skąd Pani wzięła, że tezę nt „poczynań deputowanych, gotowych natychmiast wykonać wolę władzy wykonawczej”?W Rosji jest Republika Prezydenska. Prezydent jest głową Państwa. Gdzie Pani widzi naruszenie prawa czy konstytucji? W czym władza wykonawcza dyktuje wolę władzom zwierzchnim?A może Pani nie podoba się że Prezydent i Prezes, oraz Parlament i Rząd działają razem, bez rozbieżności w poglądach? A może Pani nie podoba się że istnieje kierunek działań, który władze i naród Rosji odbierają pozytywnie? Kierunek w stronę umocniania kraju na arenie światowej? A może Pani się nie podoba że władza w Rosji jest mocna i że jest „skazana” być na szczycie w najbliższe dziesięciolecia?Prawdopodobnie, dla Pani byłoby lepiej, gdyby do władzy w Rosji doszly inne siły polityczne, nowa elita, żeby rozpoczął się nowy podziaął władzy i gospodarki, nowe marnotrawstwo i kradzieży. Tego i teraz mamy wbród. Wystarczy narazie. Może Pani chciałaby żeby było gorzej niż teraz? Ale w Rosji sytuacja z władzą jest znacznie lepsza niż w Polsce. W każdym razie Prezydent i Prezes nie walczą o krzesło przy stoliku na różnego stopnia forach europejskich i światowych, nie śmieszą publikę walką ze sobą o samolot, i nareszcie nie tańczą „poloneza Kaczyńskiego” (czy Ogińskiego?) na gala-balach, kiedy cały świat obchodzi rocznicę pamięci poległych w 1 Wojnie światowej.Co dotyczy „gwałtownego majsterkowania przy konstytucji” – co w tym złego, gdy władza będzie efektownijszą? Proszę mnie wybaczyć moje pomyłki w języku Polskim. Mój jezyk – Rosyjski.
Szanowny Panie!Dziękuję za kolejny wpis, bardzo dla mnie interesujący. Cieszę się, że mogę poznać Pana zdanie. Spróbuję odpowiedzieć na Pana emocjonalne pytania („a może się Pani podoba…, a może się Pani nie podoba…”) z nieco innej perspektywy. Bardzo bym chciała, aby Rosja była krajem, w którym obywatele żyją długo i szczęśliwie, mogą realizować swoje marzenia i ambicje, w którym panuje harmonia i zgoda, który ma przyjazne stosunki z otaczającym światem.Tego bym chciała tak prywatnie i to jest jedyna moja emocja związana z tym tematem. Rosyjska scena polityczna jest przedmiotem mojej analizy, a nie polem mojego zaangażowania. Nie stawiam znaku równości pomiędzy politykami a krajem, tym bardziej społeczeństwem czy narodem (ten punkt widzenia, jak sądzę, dobrze Pan rozumie, bo w swoim wpisie obok deklaracji sympatii do Polski zawarł Pan krytykę „gali-bali”).Serdecznie pozdrawiam Pana i Pańską córkę urodzoną w SzczecinieAnna Łabuszewska
Dziękuję Pani ślicznie.I za cirpliwość, jak również za tolerancję, bez względu na moje próby ostrych wypowiedzi pod Pani adresem. Nikołaj. Moskwa