Nowe kino rosyjskie

Waleria Gaj Germanika (Valeria Gaia Germanica) ma 24 lata i świetnie się zapowiada. Robi kino szczere do bólu. W galarecie królujących na rosyjskich ekranach strzelanek, podeszłych fałszem agitek i mdłych seriali jej film „Wsie umrut, a ja ostanus” (Wszyscy umrą, a ja zostanę) jest mocnym akcentem, może nawet przełomem. Prowokuje i zmusza do myślenia.

Zanim nakręciła „reality movie”, jak określono gatunek jej debiutanckiego fabularnego filmu, Waleria Gaj Germanika zajmowała się filmem dokumentalnym („Siostry”, „Dziewczynki”, „Chłopcy”, „Odjechał”, „Urodziny infantki”). Podobnie jak we „Wsie umrut…”  bohaterami i bohaterkami jej dokumentów byli młodzi i bardzo młodzi ludzie. „Po pokazach podchodzili do mnie uczniowie starszych klas i rozmawiali z takim autentycznym żarem, zrozumiałam, że nikt nie robi dla nich filmów, nikt nie robi filmów o ich sprawach, o tym, co ich nurtuje, a oni tego właśnie potrzebują. Postanowiłam, że muszę taki film nakręcić” – wyjaśnia w jednym z wywiadów.

O czym jest „Wsie umrut…”? Trzy dziewczyny z klasy dziewiątej, mieszkające w jednej z „sypialnych dzielnic” Moskwy, szykują się na dyskotekę. Są przyjaciółkami, związanymi przysięgą („Chłopaków sobie nie odbijać i przyjaźnić się aż do dorosłości”) i wspólnym życzeniem „żeby wszyscy dorośli zdechli”.

Dyskoteka ma być w szkole w sobotę, a w poniedziałek jedna z nich popada w banalny konflikt z nauczycielką, następnie z rodzicami, ucieka z domu, dyskoteka być w związku z jej zachowaniem odwołana. Przyjaciółki odwracają się od niej, zmuszają do powrotu do domu, aby uratować dyskotekę. Dyskoteka jest inicjacją dla każdej z nich – podeptane pierwsze zauroczenie, zdrada, picie na umór, palenie trawki, pierwsze doświadczenie seksualne, ogólne sponiewieranie, upodlenie miłości, wielkie rozczarowanie, jeszcze głębszy konflikt z rodzicami, nauczycielami i w ogóle światem dorosłych, do którego już bliżej niż do porzuconego świata dzieciństwa. Świat uczniów, zdominowany przez silnych i plugawych, też nie jest rajem dla rwących się w dorosłość dziewcząt. Raju nie ma nigdzie. Ta dorosłość będzie zapewne tak samo plugawa, zdominowana przez silnych.

Między tymi powszednimi, zwyczajnymi wydarzeniami, które nie wyróżniają się ani szczególną oryginalnością, ani nawet jakąś niezwykłą dramaturgią, dzieje się coś szalenie istotnego i szalenie autentycznego – bohaterki dorastają. Germanice udało się złapać i pokazać ten nieuchwytny moment, kiedy zrywamy jabłko z drzewa wiadomości złego i dobrego.

Świetne kreacje młodych aktorek (Polina Fiłonienko, Agnija Kuzniecowa, Olga Szuwałowa), znakomite tło dorosłych aktorów (dorośli są właśnie tłem, nie są ani szczególnie źli, ani szczególnie natarczywi, ani szczególnie umoralniający, są i tyle, nie liczą się). Roztrzepane zdjęcia, trochę w stylu Dogmy, Aliszera Chamidżodżajewa wzmagają poczucie zagubienia, szkicowości najważniejszych spraw w naszym życiu.

Film został dostrzeżony w Cannes, otrzymał specjalną nagrodę jury za debiut.

Czy dostrzeżono jego wagę w Rosji? Sądząc po „prokatie” (dystrybucji), na większe fawory mogą liczyć quasi-patriotyczne superprodukcje typu „Admirał” o Kołczaku. Germanikę obejrzałam w niedużym kinie poza centrum Moskwy, „Admirał” był grany natomiast od rana do nocy we wszystkich największych kinach rosyjskiej stolicy, choć twórcy tego obrazu – będącego nadętą wersją odłożonej lekcji historii – mają do zaprezentowania widzom wyłącznie wydmuszkę nieokreślonych kształtów i atrakcyjne wybuchy min podwodnych.

Jeżeli jakimś cudem w programie przeglądu filmów rosyjskich, a może w repertuarze kin, a może w telewizji znajdzie się „Wsie umrut, a ja ostanus”, to proszę nie przegapić. „Admirała” można sobie natomiast spokojnie darować.

Jeden komentarz do “Nowe kino rosyjskie

  1. remarka@onet.eu

    Szanowna Pani Anna,bardzo mnie ucieszył ten post, chociaż nie z każdym słowem mogę się pogodzić. ADMIRAŁ – to nie dla mnie. Jestem wychowany na innych wartościach, i taka postać, jak Kołczak, nawet jeżeli był kiedyś naukowcem i badaczem, a podczas wojny stsował okropne tortury wobec przeciwnika – odcinał żołnierzom stopy i wypuszczał ich w zimowe pole etc – taka postać nie może wzbudzić sympatii.Ale i kino o młodzieży, polecane przez Pani, moim zdaniem nie najlepiej ma z moralnością, wówiąc o roli wychowawczej kina.Ze swojej strony chciałbym przeczytać zdanie Pani na temat tego wideo. „Wojna 08.08.08. Sztuka zdrady”. W moim blogu – http://ugriumy.blog.onet.pl/- jest adres w wersji angelskiej: http://pl.youtube.com/watch?v=szUPl0H082EAlbo w wersji rosyjskiej:http://pl.youtube.com/watch?v=szUPl0H082E

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *