Wyrazy współczucia

Prezydent Dmitrij Miedwiediew spotkał się 29 stycznia z redaktorem naczelnym opozycyjnej „Nowej Gaziety” Dmitrijem Muratowem i byłym prezydentem ZSRR Michaiłem Gorbaczowem, akcjonariuszem periodyku. Przekazał wyrazy współczucia rodzinom adwokata Stanisława Markiełowa i dziennikarki „Nowej Gaziety” Anastasii Baburowej, zabitych w środku dnia na ulicy w centrum Moskwy 19 stycznia. Dotychczasowe milczenie przedstawicieli władz wobec zbrodni zostało przez obrońców praw człowieka i dziennikarzy „Nowej Gaziety”, domagających się uczciwego śledztwa, ocenione jako cynizm rządzących.

Na spotkaniu prezydent wytłumaczył swoje dotychczasowe milczenie dość osobliwie. „Miedwiediew wprost powiedział: Gdybym określił to zabójstwo jako polityczne, to na pewno wpłynąłbym na śledztwo. A tego kategorycznie nie chciałem” – streszczał potem przebieg rozmowy z prezydentem Muratow. Dziwne tłumaczenie. Dziwne spotkanie.

Czemu prezydent Miedwiediew zdecydował się na wyrażenie elementarnego ludzkiego współczucia dopiero teraz? Czyżby śledztwo się już zakończyło, a więc czy teraz wypowiedziana przezeń głośno kwalifikacja czynu nie wpłynie na śledztwo? A czy wyrazy współczucia przekazane rodzinom ofiar w dniu zbrodni zabrzmiałyby jako nacisk wywierany na śledztwo? Argumenty prezydenta trudno uznać za logiczne. Ale jednocześnie trudno nie zauważyć, że zaproszenie na Kreml dla szefa opozycyjnej gazety i wyrażenie – choćby poniewczasie – współczucia w związku z głośnym zabójstwem jest przełamaniem dotychczasowej praktyki okresu putinowskich rządów. Nad innymi zabitymi skrytobójczo dziennikarzami czy politykami władza się nie pochylała. Putin wypowiedział swoje haniebne zdanie o Annie Politkowskiej indagowany za granicą przez dziennikarzy. Milczenie w takich sprawach było znakiem firmowym władz.

Czy owo spotkanie to przebudzenie prezydenta? Zapraszając na rozmowę Muratowa i wypowiadając słowa współczucia pod adresem rodzin zabitych, Miedwiediew poniekąd przyznał, że milcząc tak długo, popełnił błąd. I być może w ten sposób postanowił go naprawić. A może chodziło jeszcze o coś innego?

W czasie rozmowy padły również inne doniosłe stwierdzenia. Według rozgłośni „Echo Moskwy”, Miedwiediew miał powiedzieć, iż „Nowaja Gazieta” nadal powinna zajmować się krytyką rządu, że niekoniecznie trzeba ją kochać, ale gazeta krytykuje rząd i słusznie czyni.

Informacje i komentarze o spotkaniu podały jedynie niszowe media – kilka gazet, portali internetowych, „Echo Moskwy”. Można więc uznać, że komunikat nie został skierowany do ogółu społeczeństwa, które wiadomości o wydarzeniach czerpie głównie z telewizji – a telewizja nie udzieliła rozmowie zbytniej uwagi (jedynie TV NTW i Wiesti-Rossija poinformowały o spotkaniu półgębkiem jednorazowo, w dosłownie trzech ogólnikowych zdaniach). Podobnie jak nie było w telewizji wcześniej informacji o grudniowych demonstracjach na Dalekim Wschodzie, brutalnie rozgonionych przez przywieziony spod Moskwy OMON. „Po co babcię denerwować, niech się babcia cieszy”. Propagandowa papka jest dozowana jak za czasów ZSRR. Zapewne dzisiaj i jutro rosyjscy telewidzowie też nie dowiedzą się o licznych planowanych w całym kraju akcjach protestu przeciwko polityce rządu, za to obejrzą reportaże o sprawnie zorganizowanych przez putinowską partię „Jedinaja Rossija” akcjach poparcia społeczeństwa dla kursu rządzącego tandemu.

Chyba że jednak coś ma szanse się zmienić i spotkanie Miedwiediewa z dziennikarzem opozycyjnej gazety należy odczytać jako sygnał poluzowania w polityce informacyjnej władz.

Co oznaczałaby taka „neo-głasnost” i czy w ogóle jest ona w obecnej sytuacji możliwa? Czym byłoby dopuszczenie do głosu w masowych elektronicznych mediach krytyków systemu i odkręcenie zakręconych mocną ręką władz i podległych im służb gałek telewizorów? Nie po to Putin je zakręcał, kiedy było całkiem przyjemnie i strumień petrodolarów napełniał „kormuszkę” dla ludzi władzy, żeby teraz je odkręcać, kiedy strumyk wysycha, a kołderka dóbr do podziału się kurczy. Media i system władzy to w Rosji naczynia połączone. Putinowski pion władzy nie może istnieć bez ściśle kontrolowanych mediów. Wolne media są dla niego zagrożeniem. Nie tylko dlatego że mogą ujawnić to, co władze chciałyby ukryć. Ale także dlatego, że wolne media wymuszają konkurencję. A konkurencja i system władzy oparty na lojalności, a nie profesjonalizmie, to rzeczy wzajemnie się wykluczające.

Moskiewscy kremlinolodzy penetrujący „korytarze władzy” coraz częściej piszą o narastających pęknięciach w monolicie rządzącej elity. Rozważane są nawet scenariusze konfrontacji dwóch głównych „partii” – jedną umownie nazywa się „partią forsy”, drugą „partią krwi”. Obie nazwy nie brzmią zbyt optymistycznie. A gdy patrzy się na to, jak władze szykują się do siłowego ugaszenia ewentualnego gniewu ludu, optymizmu nie przybywa. Żadna z tych „partii władzy” realnej władzy stracić nie chce.

Jeden komentarz do “Wyrazy współczucia

  1. silence9o@op.pl

    Jako dziennikarka zna Pani się na różnych pomysłach dzisiejszych Gwiazd i ich „pomocników”. Chodzi mi tu o promowanie np. zespołów muzycznych. Czy mogłabym się Pani poradzić w pewnej sprawie, związanej właśnie z zespołem? Prosze o odpowiedź na moim blogu. Będę wdzięczna 🙂 http://www.diary-of-silence.blog.onet.pl

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *