Zaraz po tragicznym trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew jako jeden z pierwszych polityków zgłosił akces pomocy ofiarom kataklizmu. W rejony najbardziej poszkodowane wyprawiono wykwalifikowanych rosyjskich ratowników wyposażonych w specjalistyczny sprzęt do rozbijania betonu i wyszukiwania rannych pod gruzami. Pomoc w obliczu niebywałych rozmiarów zniszczeń niezbędna, gesty prezydenta Miedwiediewa – odruch współczucia i chęć niesienia pomocy normalne i ludzkie.
W ciągu ostatnich paru miesięcy, a szczególnie kilku ostatnich tygodni stosunki rosyjsko-japońskie uległy znacznemu zaostrzeniu na tle niezażegnanego od wojny konfliktu terytorialnego o cztery wyspy z archipelagu Kurylów. Tokio uważa te wyspy za rdzennie japońskie, obecność Rosjan od momentu zajęcia wysepek w ostatnich dniach wojny przez Armię Czerwoną – za okupację. Moskwa i Tokio wymieniały się gniewnymi oświadczeniami. Przedstawiciele najwyższych władz Rosji po raz pierwszy w historii odwiedzali Kuryle. I to z częstotliwością niewidzianą nigdy wcześniej na tym zapomnianym zdawać by się mogło „końcu świata”, z którego po rozpadzie ZSRR wyjechała większość osiedlonej tu w latach powojennych rosyjskiej ludności. Zostały jednostki wojskowe i ci, którzy nie zdołali przedostać się „na matierik”. Wizyty rosyjskich polityków (z prezydentem Miedwiediewem włącznie) na Kurylach spotykały się z coraz bardziej stanowczymi protestami coraz bardziej rozdrażnionej strony japońskiej, która za każdym razem podkreślała niezmienność swojej pozycji: „Kuryle są japońskie!”. Moskwa zapowiedziała ze swej strony unowocześnienie jednostek wojskowych stacjonujących na wyspach. Japończycy urządzali demonstracje pod rosyjską ambasadą w Tokio, doszło nawet do aktu spalenia rosyjskiej flagi. Odpowiedzią strony rosyjskiej było zorganizowanie pod ambasadą Japonii w Moskwie happeningu ze sceną wychłostania osoby „grającej” Japonię.
Szykowano kolejne akcje, mające podkreślić niezmienność stanowisk obu stron: Moskwa chciała zaakcentować, że Kuryle w całości należą do niej, Japonia, że nie odstąpi Rosji ani piędzi rdzennie japońskiej ziemi. Ze strony rosyjskiej między innymi planowano desant na Kurylach młodzieżówki „partii władzy”, Młoda Gwardia, pod wodzą słynnej zdemaskowanej „Maty Hari”, Anny Chapman, która próbuje robić teraz karierę polityczną. Młodzieżowcy mieli zrealizować film dla Japończyków, by przekonać ich, że Kuryle pod rosyjską administracją kwitną. Po kataklizmie w Japonii z wyjazdu na szczęście zrezygnowano, co więcej – członkowie młodzieżówki złożyli wieniec pod ambasadą Japonii w Moskwie. Gdzie notabene Rosjanie masowo składają kwiaty. Prowadzona jest też zbiórka pieniędzy i darów dla poszkodowanych za pośrednictwem organizacji charytatywnych i pomocowych, m.in. Rosyjskiego Czerwonego Krzyża.
W wielu komentarzach medialnych pojawiają się porównania: po katastrofie smoleńskiej i adekwatnej reakcji rosyjskich władz nastąpił przełom w lodowatych stosunkach Rosji z Polską. Czy polepszenie stosunków Rosji z Japonią w obliczu tragedii też będzie możliwe? „Japonia to nie Polska” – rozwiewa złudzenia Tatiana Stanowaja w internetowej gazecie „Politcom.ru”. Jej zdaniem, Rosja podejmuje wysiłek, aby wesprzeć Japonię i słowem, i czynem. Zaproponowano m.in. nadprogramowe dostawy skroplonego gazu. „Rosyjscy politycy nawet nie ukrywali, że tragedia może pomóc w rozwiązaniu głównego problemu stosunków dwustronnych – sporu terytorialnego, zaostrzonego w ostatnim czasie z inicjatywy Kremla”. Tokio przyjęło pomoc Rosji. Ale nie natychmiast. Odpowiedzi udzielono dopiero dzień później. Następnie ambasador Japonii w Rosji oświadczył w wywiadzie dla agencji Interfax, że „tragiczna sytuacja, w której znalazła się Japonia z powodu trzęsienia ziemi, nie wpłynie na rozwiązanie sporu terytorialnego. To zupełnie inny temat”.
Po katastrofie smoleńskiej – kontynuuje wywód Stanowaja – doszło do korekty polityki Moskwy wobec Polski, co zaowocowało zmiękczeniem stanowiska Rosji wobec sprawy katyńskiej, uregulowaniem sporów gazowych, ogólnie znacznie zmniejszyło napięcie. „I nawet pomimo rozbieżności stanowisk w sprawie wyników śledztwa dotyczącego okoliczności tragedii pod Smoleńskiem, można powiedzieć, że szansa na normalizację stosunków została wykorzystana maksymalnie. Natomiast w stosunku do Japonii o żadnej korekcie stanowiska Rosji w sprawie sporu terytorialnego być nie może. Czy Rosja zrezygnuje z dozbrojenia Kurylów? Czy rosyjskie władze zrezygnują z wizyt i grania na nerwach Japończykom? Raczej nie. A Japonia może jeszcze zaostrzyć retorykę, napięcie może więc jeszcze bardziej wzrosnąć. Obecna tragedia nie tylko nie sprzyja rozwiązaniu sporu, ale nawet wzmacnia animozje”.
Mało to pocieszające. Spór o Kuryle ma już ponad 65 lat. Jak długo jeszcze potrwa?
Zapraszam na http://www.gocode.pl
Aneczko- carycą nie będziesz a idiotyzmy twoje pisane na blogu świadczą tylko o małostkowości oraz inteligencji zawartej w twojej główce.
Nawet w swiecie polityki przyjelo sie, ze w obliczu kataklizmu kraje oferuja pomoc. Zazwyczaj ma to niewielki zwiazek z istniejacymi problemami. Moze Rosja ma w tym glebszy cel, calkiem mozliwe. Jest jednak prawdopodobne, ze takowego nie ma. Co do Wysp Kurylskich. Istniejaca sytuacja jest konsekwencja II w.s. i pokrzykiwanie na Rosje jest lekko smieszne. Warto przypomniec, ze przez dziesieciolecia podobnie bylo z Ziemiami Zachodnimi. Na Zachodzie calkiem oficjalnie drukowano mapy i atlasy, gdzie owe terytoria byly przedstawiane jako „pod tymczasowa administracja”. W Niemczech Zachodnich calkiem powaznie mowiono i pisano o powrocie do granic 1937 roku itd. Ostatecznie rzecz zostala rozwiazana, strony pogodzily sie ze stanem rzeczy. Sadze, ze na Dalekim Wschodzie bedzie tak samo. Warto jeszcze pamietac, ze Japonczykom dosyc szybko pozwolono zapomniec o „wybrykach” miedzy 1937 a 1945 rokiem. O wiele szybciej niz Niemcy stali sie „niezawodnym sojusznikiem” i stad ich dosyc duza chec do eksponowania „krzywd” jakich doznali ze strony Rosji poprzez zajecie Wysp. Jesli juz litujemy sie nad Japonia w tej sprawie, warto pamietac, ze do tej pory Chiny maja jeszcze wieksze roszczenia w zwiazku z nierozliczonymi zbrodniami japonskimi na terenie Chin.Pozdrawiam
Szanowny Panie!Dziękuję za komentarz. Skoro zahaczył Pan Chiny i ich pretensje, również terytorialne, to dodam jeszcze, że w Chinach są drukowane mapy, na których jako rdzennie chińskie są zaznaczane spore połacie Syberii, w „chwilowej administracji” rosyjskiej.Ale to tak na marginesie. A wracając do tematu rosyjsko-japońskiego sporu o Kuryle, to w ciągu tych 65 lat było wiele przymiarek do rozstrzygnięcia problemu, np. podziału 2 wyspy dla Rosji (wtedy ZSRR), 2 wyspy dla Japonii. Ciągle jednak coś stawało na przeszkodzie, by uregulować stosunki i podpisać traktat pokojowy. Raz z jednej strony, raz z drugiej pojawiały się jakieś dodatkowe elementy gry o prestiż, ideologię i inne aktualne potrzeby, w których Kuryle były najczęściej tylko instrumentem lub pretekstem.Natomiast faktem jest, że co najmniej od jesieni ubiegłego roku Rosja nasila presję na Japonię w sprawie Kuryli. Nie bardzo potrafię twardo określić, o co w tej grze tym razem chodzi. O rozdrażnienie Japończyków? To, owszem, świetnie się udaje, ale nadal nie wiem, w jakim celu.Ma Pan rację, że w tragicznej sytuacji, jaka powstała w Japonii po trzęsieniu ziemi, pomoc to jeden tor, a polityka i jej problemy – to tor drugi. Takie stanowisko zresztą zaprezentowała strona japońska. Strona rosyjska zachowała się porządnie – zaoferowała pomoc i to znakomita reakcja. Chyba też jedyna możliwa w takich okolicznościach. Inna byłaby niezrozumiała. Pozdrawiam
O ile wiem Chiny nie maja pretensji terytorialnych wobec Japonii. Moj komentarz dotyczyl agresji wobec Chin w 1937 roku i zwiazanych z tym zbrodni ludobojstwa. Agresja Japonska byla na tyle dramatycznym wydarzeniem, ze sa historycy, ktorzy widza poczatek II w.s. wlasnie w 1937 roku. Kuryle to ten sam przypadek co Ziemie Zachodnie, Okreg Kaliningradzki itp – laczy je II w.s. Mapy w Chinach to troche tak jak ewentulane drukowanie w Polsce map z granicami Polski przedrozbiorowej i pisanie o tymczasowej administracji ( dobrze z pewna przesada). A swoja droga prosze sobie wyobrazic reakcje w Polsce i krajach osciennych, gdyby 65 lat po wojnie Niemcy dalej domagali sie rewizji granic a Polacy probowali odzyskac wschodnie tereny II RP. Wiec momentami nie ma sie co dziwic twardej postawie strony rosyjskiej. Poza tym dobrze jest przypomniec Japonczykom, ze jednak z II w.s nie rozliczyli sie nawet w 5% tak jak Niemcy.Pozdrawiam
O ile się nie mylę, to Chiny zgłaszają roszczenia terytorialne wobec Japonii. Chodzi o wysepki Senkaku, małe, ale istotne o tyle, że są tam złoża ropy i gazu. Ale to tylko gwoli uściślenia.Spory terytorialne nie zawsze pokrywają się z ogólnym rachunkiem krzywd – te na ogół są faktycznie dużo większe, często nieuregulowane, często nie do uregulowania nawet po wielu latach. To wielki ogólnoświatowy temat.Pozdrawiam
W ten sam sposob Chiny maja roszczenia wobec Wietnamu i posuwaja sie do metody faktow dokonanych – jest to jednak oddzielny temat. II w.s. dokonala wielu zmian ( w sumie nieodwracalnych) na mapie swiata. Nie mialy one wiele wspolnego ze sprawiedliwoscia dziejowa czy zadoscuczynieniem za krzywdy, byly aktem politycznym. Trudno jest ten stan rzeczy zmienic. Jeszcze raz powtorze, prosze wyobrazic sobie sytuacje, gdy Niemcy lub Polacy po 65 latach wnosza roszczenia wobec obecnych granic panstwowych. Sadze, ze reakcja zadnego rzadu dotknietego owymi rosczeniami nie bylaby przychylna (mowiac delikatnie)z przyczyn zarowno praktycznych jak i politycznych.Pozdrawiam
Szanowny Panie!Po raz kolejny powołuje się Pan na rzekomą i nieuzasadnioną, moim zdaniem, analogię w roszczeniach polsko-niemieckich i rosyjsko-japońskich. To nie jest sprawa mojej wyobraźni (czy jej braku). Różnica zasadnicza polega na tym, że polsko-niemiecka granica została UREGULOWANA, a granica rosyjsko-japońska NIE ZOSTAŁA UREGULOWANA. Oba państwa de facto nie zakończyły wojny, nie podpisały przez to traktatu pokojowego ani traktatów bazowych. To są dwie całkowicie odrębne, zasadniczo różne sytuacje.Pozdrawiam
Mysle, ze przypisuje Pani mym wypowiedziom tresc, ktorych nie podalem. Analogia miedzy polskimi Ziemiami Zachodnimi a Wyspami Kurylskimi wynika z racji historycznych ie. sa one konsekwencja II w.s. Nie ma w tym przypadku wiekszego znaczenia kto z kim i co podpisal. Rowniez nie ma znaczenia czy byly to decyzje sluszne czy tez nie, gdyz byl to akt i decyzja trzech owczesnych mocarstw, ktore nie zawracaly sobie glowy konsultacjami.Zreszta prosze sobie przypomniec reakcje polskie na jakiekolwiek proby zmiany podzialu terytorialnego Europy emanujace z Niemiec ( i nie tylko z Niemiec).Pozdrawiam