Czy Rosja zmieni politykę wobec Japonii?

Wracam do pytania, które postawiłam w poprzednim wpisie – czy w zaognionych w ciągu ostatnich kilku miesięcy stosunkach rosyjsko-japońskich ma szanse nastąpić pozytywny przełom? Oficjalna reakcja władz Rosji wobec tragicznych wydarzeń w Japonii była naturalna i ludzka – wyrazić współczucie, zaoferować pomoc. Duża część Rosjan postąpiła też właśnie tak – odniosła się do wydarzeń w sąsiedniej Japonii ze współczuciem i ofertą pomocy. Zbierane są pieniądze, wysyłana pomoc humanitarna, w Japonii pracują rosyjscy ratownicy. Premier Putin zaproponował, by przyjąć japońską reprezentację narodową w dżudo, która w trudny czas kryzysu mogłaby trenować w Rosji (japońska federacja dżudo jednak podziękowała). Prezydent Miedwiediew wczoraj ponownie zapewnił, że Rosja gotowa jest wysłać pomoc humanitarną, lekarstwa itd., a ponadto zaproponował, aby na Syberii i Dalekim Wschodzie, w mało zaludnionych obszarach stworzyć dla Japończyków miejsca pracy, a osoby poszkodowane umieścić w rosyjskich sanatoriach.

Wczoraj Pierwyj Kanał – pierwszy program rosyjskiej telewizji państwowej – zmienił wczoraj wieczorną siatkę. Piątkowy wieczór jest w tej stacji na ogół poświęcony rozrywce przez bardzo małe r. Tym razem po głównym wydaniu programu informacyjnego „Wriemia” nadano film-reportaż o katastrofalnym trzęsieniu ziemi w Japonii i jego jeszcze bardziej tragicznych skutkach. Autorzy filmu skupili się na zrelacjonowaniu wydarzeń w kolejnych dniach po trzęsieniu ziemi – niebywałym rozmiarze zniszczeń, niebezpieczeństwie skażenia radioaktywnego na skutek awarii w elektrowni jądrowej Fukushima, życiu codziennym w Tokio i na terenach najbardziej zrujnowanych przez kataklizm. Akcent położono na bohaterską postawę mieszkańców Japonii, ich solidarności, wielokrotnie podkreślano dyscyplinę, panującą wśród poszkodowanych, pokazano akcje rozdzielania żywności, pracę wolontariuszy, dramatyczną walkę o zapobieżenie skutkom awarii w elektrowni atomowej. Minuta ciszy, podziw dla mężnego narodu w obliczu apokaliptycznej klęski. Podobnie jak na mnie, tak pewnie na wielu widzach w Rosji film ten zrobił wrażenie. Może dlatego, że schodził z poziomu ostrej polityki na poziom zwykłego człowieka.

Pomyślałam, że to dobry prognostyk – skoro ręcznie sterowana stacja telewizyjna nadaje w godzinach największej oglądalności zamiast „Śpiewów pod lodem” poważny film o tragedii Japończyków, to znaczy, że może kiełkuje wola złagodzenia twardego stanowiska Kremla wobec wschodnich sąsiadów.

Ale zaraz potem przeglądając stronę internetową rozgłośni „Echo Moskwy” trafiłam na taki głos słuchacza: „w minioną niedzielę oglądałem na kanale telewizyjnym Rossija-1 [to po Pierwom Kanale druga najpopularniejsza państwowa telewizja w Rosji] program „Specjalny korespondent”. Zaczęło się wszystko dość przyzwoicie, ale nie trwało to długo. Byłem w szoku. Jak myślicie, jak powinna się zachować telewizja w stosunku do kraju, gdzie zginęły tysiące, a poszkodowanych są miliony? Wyrazić solidarność i współczucie. I unikać spornych tematów wywołujących konfrontację. Ale jak się okazało, zupełnie inne podejście zaprezentowali goście programu dzielnej komsomołki Marii Sittel w oficjalnej telewizji. Im dalej, tym gorzej – nienawiści było w programie coraz więcej. O japońskiej tragedii ani słowa. Wszystko sprowadzało się do antyjapońskiej histerii! Tokio oskarżano o brudną grę mającą doprowadzić do odebrania Rosji Kurylów. Deputowany z partii Jedinaja Rossija przeklinał Japończyków za próbę „przepisania” historii i wzywał do wzmacniania militarnego wschodnich rubieży przed zakusami USA i Japonii. Reżyser Bortko [wyreżyserował m.in. seriale „Bandycki Petersburg” i  „Mistrz i Małgorzata”, które nadawała swego czasu i polska telewizja] nazwał Japonię wrogiem, poparł politykę Stalina (…) Już dawno w telewizji nie widziałem podobnego oburzającego ciemnogrodu”.

Nie oglądałam tego programu, dlatego cytuję widza, który miał tę wątpliwą przyjemność. Okazało się, że tv Rossija-1 nie jest jedynym rosyjskim medium, które w tak drastyczny sposób zareagowało na japońską tragedię. Prezentująca prokremlowskie poglądy gazeta „Izwiestia” np. napisała piórem pani Jeleny Jampolskiej: „Nie należy wyolbrzymiać rosyjskiej żądzy krwi. Nikt się u nas nie cieszy z cierpień Japończyków. To nie euforia, to emocjonalne rozgorączkowanie, wywołane bliskością cudu, ewidentnego i groźnego. Łzy żalu wylewane nad poszkodowanymi nie mogą zaćmić nam wzroku i świadomości na tyle, byśmy nie dostrzegli oczywistych rzeczy: Bóg strzeże Rosję od zewnętrznych napaści. Broni od żądań, które przekraczają granicę tego, co rozumne i stają się czystą chucpą. Nie zaleca się poniżania Rosji. Dowody na to są na tyle oczywiste, że aż dreszcze człowiekowi przechodzą. Dlaczego dreszcze? Ano dlatego że naszą ziemię potrafią zniesławiać nie tylko obcokrajowcy. My sami gotowiśmy dać im w tym sprzeciwiającym się Bogu dziele sto punktów awansem. Wiadomo, jakie tragedie spadały na nasz kraj, kiedy władze i naród traciły wiarę, strach, szacunek dla korzeni. Nie wszyscy tracili, ma się rozumieć. A cierpią wszyscy. Niewinni, aby przywrócić rozum winnym. Mówiąc o Japończykach i Polakach, pomyślmy też o sobie”. Nic dodać, nic ująć.

Ale jeszcze dalej poszedł „dważdy utomlonnyj sołncem”, reżyser Nikita Michałkow, odziany w szaty wszechwiedzącego patriarchy i jedynego prawidłowego nosiciela rosyjskiej duszy oraz szczęśliwego posiadacza wiedzy o prawidłowej rosyjskiej państwowości, przepojony prawdą i mesjanizmem do granic możliwości. Podczas wystąpienia w Domu Kino w Moskwie oznajmił: „Popatrzcie, co się dzieje w Japonii. Chodzi nawet nie o wiarę, a o wewnętrzną bezbożność (…). Ciągłe poniżanie otaczającego świata doprowadza do tego, że Pan Bóg mówi: „Ludzie, co wy robicie?”. I zsyła biednym Japończykom tsunami i dziewięciostopniowe trzęsienie ziemi”.

Pan Jerzy Waldorff mawiał: „na starość Pan Bóg lubi trzepnąć człowieka po głowie albo po nogach. Wobec mnie był miłosierny – trzepnął po nogach”.

Wróćmy z dalekiej podróży po ciemnogrodzie. Chciałam na koniec przytoczyć jeszcze z drugiego bieguna myślenia opinię szefowej moskiewskiego Centrum Carnegie Lilii Szewcowej, która na swoim blogu emocjonalnie i ostro pisze: „Wiele musimy zmienić w naszych relacjach z Japonią. Jeszcze tydzień temu Rosja straszyła, że wykorzysta Mistrale do obrony przed Japonią spornych wysp. Dzisiaj, kiedy Japonia zademonstrowała światu przykład moralnej wyższości, Kreml nie może powrócić do polityki pogróżek. Teraz nawet nasze społeczeństwo, gotowe żyć w „oblężonej twierdzy”, nie będzie uważać Japończyków za wrogów. A zatem potrzebna jest inna polityka. Co do putinowskiej ekipy i jej umiejętności strategicznego myślenia – to wszystko jest dla nas jasne. A zatem teraz musimy postarać się wykuć nową opinię publiczną w kwestii stosunków rosyjsko-japońskich. Wiem, że to, co teraz powiem, wywoła może nawet rozdrażnienie moich czytelników. Rosja powinna przeprosić Japończyków. Rosja ma z Japonią swoją „katyńską tragedię”. W sierpniu 1945 roku ZSRR wypowiedział wojnę Japonii (która notabene na nas nie napadała) i wziął do niewoli około 600 tysięcy japońskich jeńców wojennych (większość z nich dobrowolnie złożyła broń na rozkaz cesarza). Japończycy w ZSRR na długie lata (do 1956 roku) stali się bezpłatną siłą roboczą. Budowali kanały, drogi, pracowali w kopalniach uranu. Dziesiątki tysięcy z nich nie przeżyło. (…) Bez zmierzenia się z tym tematem nie stworzymy podstaw wzajemnego zaufania [z Tokio]. Na początek może przynajmniej pomożemy znaleźć miejsca spoczynku japońskich „internowanych”, jak sami siebie nazywali…”

6 komentarzy do “Czy Rosja zmieni politykę wobec Japonii?

  1. ~vandermerwe

    Moze zaczne od konca tj. cytatu z bloga Lilii Szewcowej. Mozna odnisc wrazenie, ze owczesna Rosaj napadla na pokojowo nastawiona Japonie ( „W sierpniu 1945 roku ZSRR wypowiedziala wojne Japonii ( ktora notabene na nas nie napadla)”). Rzeczywiscie nie napadla ale byla w stanie wojny z USA i Wielka Brytania. Podczas konferencji w Jalcie strona amerykanska nalegala na przystapienie Rosji do wojny przeciw Japonii, co Stalin zobowiazal sie zrobic w ciagu 90 dni od zakonczenia wojny w Europie. Mozlie, ze uczynilby to i bez tej prosby ale fakt pozostakje faktem – w 1939 roku III Rzesza nie napadla na Franje i Wielka Brytanie a jednak te znalazly sie w stanie wojny z Niemcami.W oparciu o poprzedni tekst moge wniskowac, ze Pani Pytanie mozna sformulowac bardziej precyzyjniei zapytac: Czy Rosja odda Japonii Wyspy Kurylskie?. Ale mozna rowniez zapytac: „Czy Japonia zaprzestanie zadania zwrotu Wysp Kurylskich?”. Mozna sie rowniez zastanowic, czy Rosja musi je oddac. Problem jest w tym, ze decyzje Konferencji Jaltanskiej, Poczdamskiej i Konferencji w San Francisko ( na ktore w roznym stopniu powoluj sie obie strony) zawieraja wiele niedomowien. Owe niedomowienie ( zapewne celowe i wygodne, szczegolnie dla trzech wielkich mocarstw) pozwalaly i pozwalaja na wygodna interpretacje przez zainteresowane strony. Z Pani tekstow wnioskuje, ze stronna „winna” calemu zamiszaniu i sporowi jest Rosja, ktora winna 4 kwestionowane wyspy oddac. A sytuacja niejest oczywista w swietle dokumentow historycznych, ktore owa spraw mialy regulowac. Mozemy oczywiscie przyjac, ze wraz z rozpadem ZSRR przestal obowiazywac „porzadek jaltanski”. Nie oznacza to jednak automatycznej rewizji jego zasadniczych postanowien co do podzialu terytorialnego ( przykladem tego moze byc wlasnie Europa). Niezaleznie od racji obu stron w sprawie Wysp Kurylskich, posiadanie stanowi 90% prawa.I na koniec o ciemnogrodzie. Opisywanie ciemnogrodu rosyjskiego jako swoistego ewenementu troche dziwi. Zjawisko jest dosyc rownomiernie „rozsiane” po swiecie. Swoj rodzimy, jak najbardziej polski ciemnogord mielismy/mamy przy okazji katastrofy pod Smolenskiem. Mozna powiedziec, nic nowego pod sloncem.Pozdrawiam

    Odpowiedz
  2. Borsuk@kabelmail.de

    To co sknocił Pierwyj Kanał natychmiast naprawiło Echo Moskwy i Rosjia-1.Czyli wszystko jest jasne i nic nie jest jasne. Nie jest jasne co mieli na myśli Putin i Miedjediew oferując miejsca pracy Japończykom na Dalekim Wschodie.Czy miały by to być miejsca pracy w kopalniach diamentów , złota czy uranu?Bo chyba nie w przemyśle wysoko rozwiniętych technologii.Tych Rosja ,jak podejrzewam, tak daleko nie posiada. A stworzenie ich w tak krótkim czasie budzi śmiech.Nie mówiąc o pieniądzach.Mówiąc krótko, dobrze że dwaj panowie zaoferowali pomoc i wyrazili współczucie , ale w sprawie pracy i sanatoriów mogli sobie dać spokój.

    Odpowiedz
  3. lesst@onet.eu

    Nie ulega watpliwosci, ze tylko szczerzy rosyjscy demokraci, bazujacy na idei spoleczenstwa obywatelskiego otwartego i glebokich przemysleniach czolowych rosyjskojezycznych inteligentach narodowosci zydowskiej sa w stanie rozwiazac problem kurylski poprzez powrot do stanu z przed 1904-go roku, a jak Jahwe pozwoli, to i z przed 1945-go. Bo wielka jest madrosc Jahwe.Na razie jednak krwawy rezim pana Miedwiediewa przesladuje szczerych rosyjskich demokratow, czego przykladem jest okrutny los pana Chodorkowskiego. Nie ulega przy tym watpliwosci, ze w Rosji wiele maja do powiedzenia ciemnogrodzianie tacy jak ja, ktorym nie spodobala sie wypowiedz pana ambasadora Japonii, wygloszona po ostatnim trzesieniu ziemi w sprawie czterech wysp Kurylskich. Owszem, wszystkie Kuryle byly, sa i beda rosyjskie. A przywrocic to my mozemy stan z XVII-go wieku, kiedy Hokkaido bylo do wziecia! I nie Zydom decydowac, kto jest panem na Kurylach.Tak, ciemnogrodzianie tacy jak ja moga rozumiec role dobrosasiedzkich stosunkow z Japonia i potrzebe udzielenia pomocy w nieszczesciu. Ale, jezeli japonskie zadania w sprawie niejakich terytoriow polnocnych wyjda poza faze werbalna, jestesmy gotowi im wyslac po jednej glowicy na kazdy ich reaktor – by cala ich nacja znalazla sie w piekle.

    Odpowiedz
  4. lesst@onet.eu

    Tytuly artykulow w japonskich gazetach z 1986-go roku:Dzicz nie wolno dopuszczac do technologii jadrowych.Scenariusz podobny do czarnobylskiego w Japonii pryncypialnie nie jest mozliwy.Komunistyczna dyktatura lze o sytuacji w Czarnobylu.Miliony niewolnikow KGB karabinami maszynowymi zagania do likwidacji awarii.Polowa ZSRR przeksztalcila sie w radioaktywna pustynie.Nie mamy zludzen, ze Japonczycy sa przyjaciolmi naszego kraju. Od setek lat wladze Japonii formuuja obraz wroga w stosunku do naszego kraju i naszych obywateli. Ksenofobia to czesc japonskiego sposobu myslenia. W procesie formowania negatywnego obrazu naszego kraju w swiadomosci Japonczykow uczestniczy tez agentura japonskiej bezpieki, zainstalowana w japonskim srodowisku dziennikarskim.Ostatnie wydarzenia dowodza, jak niebezpiecznie jest dopuszczac Japonczykow w blizej do granic naszego kraju. To gleboko skorumpowane spoleczenstwo jest gotowe dla paru groszy ignorowac podstawowe zasady bezpieczenstwa. Oni buduja elektrownie jadrowe w strefach sejsmicznych z wykorzystaniem nieprzemyslanych technologii zza oceanu i powierzaja ich obsluge ludziom skrajnie nieodpowiedzialnym. W swoich przestarzalych elektrowniach, obslugiwanych przez niedouczonych I nieodpowiedzialnych ludzi pozwalaja sobie instalowac prety plutonowe, ktore lacza zagrozenie promieniotworcze z nadzwyczajna toksycznoscia chemiczna.Nie wolno nam oddac tej dziczy naszych poludniowych Kuryli.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *