Organizatorzy obozu Seliger dla aktywnej młodzieży prokremlowskiej mogą spać spokojnie – premier Putin zapewnił ich, że pieniądze z państwowej kiesy na szczytne cele politycznej aktywizacji młodzieży na pewno się znajdą i w przyszłym roku. Wczoraj sportowo ubrany Władimir Władimirowicz zaszczycił zgromadzenie swoich młodych zwolenników osobiście. Przeszedł się Aleją Możliwości ozdobioną napisami „Kuryle są nasze”, „Rosja wstaje z kolan” itd. Bez problemu wspiął się na treningową ściankę do wspinaczki skałkowej, zapoznał z projektem sygnalizacji świetlnej pozwalającej na skręt na czerwonym świetle (projekt aktywnych uczestników), obiecał wspierać grubasów w akcji odchudzania i spotkał się z czterotysięczną rzeszą aktywistów, by porozmawiać o życiu.
O co chodzi z tym odchudzaniem pod auspicjami premiera? Na jednej wielkiej platformie zebrano wszystkich uczestników Seligeru, którzy mają kłopoty z nadwagą, zważono ich, sfotografowano z premierem (impreza bez kolektywnego zdjęcia z „misiem” się nie liczy w życiu). W tej atmosferze wzajemnego zrozumienia młodzi puszyści „naszyści” podjęli zobowiązanie, że w ciągu roku, do następnego Seligeru, schudną zespołowo całą tonę. Putin wsparł inicjatywę własnym zobowiązaniem, że sam schudnie pół kilo. Trzymamy za słowo. Ciekawe, czy – jak w „Misiu” Barei – będzie stosowany współczynnik przeliczający wagę „naszysty” (a już tym bardziej premiera) na tak potrzebne krajowi dewizy.
Znacznie poważniejszy charakter miało spotkanie w wielkim namiocie, mieszczącym kilka tysięcy chętnych do rozmowy z premierem. Światowe agencje rzuciły się na rzucone przez Putina słowo „pasożyt” w odniesieniu do Ameryki, która żyje ponad stan kosztem innych. Czy to naprawdę coś tak niezwykłego? Premier Putin dotąd nie krył, że jest krytycznie nastawiony do Zachodu w ogóle, a do Stanów w szczególności. Teraz jest świetna okazja, żeby wytknąć słabość mocarzowi. Uczestnicy zgromadzenia też nie powinni się dziwić: na terytorium całego obozowiska z głośników płynęło wczoraj słynne monachijskie przemówienie Putina z 2007 roku, w którym używał przecież bardziej dosadnych sformułowań, powinni się już zdążyć otrzaskać.
Ciekawsza wydaje się odpowiedź na pytanie jednego z obozowiczów, czy Putin zamierza przyjechać na Seliger za rok i w jakim charakterze. Putin znów odpowiedział jak Pytia: jeśli chcecie się spotkać właśnie ze mną, to spotkamy się niezależnie od tego, kim będę w przyszłym roku. Eksperci łamiący sobie głowę nad „problemem 2012”: kto będzie prezydentem Rosji po marcu 2012, znowu mają „materiał do przemyślenia” jak Stirlitz ze słynnego radzieckiego serialu. Jeszcze ciekawsza była odpowiedź na inne pytanie, zadane przez wiotką blondyneczkę: czy Rosji, z jej bałaganem i korupcją, nie przydałyby się rządy silnej ręki? Putin jednoznacznie odżegnał się od dobrodziejstw rządów totalitarnych: totalitaryzm dusi wolność, potencjał twórczy człowieka, a to w efekcie doprowadza państwa do upadku. „Dlatego upadł Związek Radziecki, czy chcecie tego samego dla Rosji?”, zapytał retorycznie. Premier podzielił się jeszcze nieoczekiwanie wspomnieniami swojego taty z okresu wojny (jeden z projektów Seligeru to rejestracja wspomnień weteranów wojny): kiedy jego ojciec wracał do domu w Leningradzie, ranny, o kulach, zobaczył, że z jego domu wynoszą zmarłych (z głodu), wśród trupów zobaczył swoją żonę, wydawało mu się, że ona oddycha, więc powiedział, żeby ją zostawili, nie chcieli, „dojdzie po drodze”, powiedzieli, nie posłuchał, „odbił” żonę kulami; żona (późniejsza mama prezydenta) rzeczywiście żyła, była wygłodzona i osłabiona, ale udało się ją odratować. Takie wspomnienie rodzinne, nigdy wcześniej premier tego nie opowiadał publicznie.
Tłumy młodzieży entuzjastycznie krzyczały na powitanie i pożegnanie premiera.
Nad stanem umysłów w młodych głowach zastanawia się nie tylko premier Putin, dziś minister spraw wewnętrznych Raszyd Nurgalijew oznajmił, że w sferę zainteresowań organów ścigania powinno wchodzić i to, czego młodzież słucha, co czyta i co ogląda. „Dzisiejsza młodzież zapomniała wszystko, co nas łączyło, zapomniała o naszych korzeniach”. Do korzeni zaliczył walce i romanse. Rozgłośnia Echo Moskwy błyskawicznie zareagowała na propozycję ministra i zamieściła na swojej stronie internetowej link do „Walca milicji”, muzyka, słowa i wykonanie Anatolij Łucznikow: http://www.napalkoff.ru/index.php?option=com_content&task=view&id=37&Itemid=31 (pod tekstem należy nacisnąć strzałkę i można posłuchać, co ma łączyć rosyjską młodzież).
I jeszcze jedna obserwacja uczestnika Seligeru, który dla siebie nie znalazł nic ciekawego wśród propozycji programowych obozu, stwierdził też, że wśród obozowiczów nie ma ideowej jedności, nie ma w ogóle żadnej idei. Jedyne, to aktywiści „Naszych” i „Stali” podbechtują polityczną agresję. „To stado” – mówi uczestnik, deklarujący, że już więcej tu nie przyjedzie. Inny dodaje, że cała ta serwowana przez wysłanych z Kremla urzędników propagandowa mamałyga spływa po młodych torsach i głowach jak woda po kaczce. Gdyby przeciwnicy Putina byli w stanie opłacić darmowe wakacje, to „naszyści” zaraz chętnie by pobiegli za nimi. Młodzi ludzie jak młodzi ludzie – na wakacjach chcą poszaleć. Władza funduje – krzyczmy „hurra”.
Domyslam sie, ze glownym powodem takich a nie innych Pani wypowiedzi jest niechec do Putina. W sumie, co w opisanym wydarzeniu jest naprawde dziwnego i godnego wysmiania? Nie tak dawno na pewnej wyspie, w pewnym kraju tez balowala mlodziez 'partyjna”, mial ja nawet odwiedzic premier ale nie zdarzyl. Rzecz zakonczyla sie strzelanina i smiercia kilkudziesieciu osob. Ja rozumiem, ze z tragedii owych „partyjnych” mlodych ludzi wysmiewac sie nie nalezy. Jednak rowniez nie nalezy drwic z wojennej opowiesci Putina o jego rodzicach – tym bardziej, ze, w swietle znanej nam historii, moze to byc prawda.Pozdrawiam
Szanowny Panie!Dziękuję za komentarz. Pozwolę sobie się z Panem nie zgodzić. Po pierwsze – nie drwiłam z opowieści premiera przytaczającego wspomnienia jego rodziców z czasów wojny. To kolejne świadectwo tragicznych tamtych czasów. I tyle. Po drugie – Pan mi nieustannie przypisuje intencje, których nie mam (np. niechęć do pana Putina).Pańskie porównanie wydarzeń na „pewnej wyspie” z opisem obozu nad jeziorem Seliger uważam za co najmniej chybione.Pozdrawiam
> Szanowny Panie!> Dziękuję za komentarz. Pozwolę sobie się z Panem nie> zgodzić. Po pierwsze – nie drwiłam z opowieści premiera> przytaczającego wspomnienia jego rodziców z czasów wojny.> To kolejne świadectwo tragicznych tamtych czasów. I tyle.> Po drugie – Pan mi nieustannie przypisuje intencje,> których nie mam (np. niechęć do pana Putina).> Pańskie porównanie wydarzeń na „pewnej wyspie” z opisem> obozu nad jeziorem Seliger uważam za co najmniej chybione.> Pozdrawiam100% racji Pani Aniu – Tyle że w kwestii różnic.Nad jeziorem był spęd,a Putin nadał mu swoją bytnością niejakie ramy działania na przyszłość,choć tak w grucie rzeczy to tłum wysłucha i wykoa bądź ne.Ale skoro ktoś taki jak Putin zaszcycił obóz więc odrazu widać iż zgoda góry jest.Co zaś do wyspy,a raczej półwyspu,to nie czarujmy się,parę rzeczy dotyczących Polski tam omówiono(po cichu)nam pozostaje czekać pokłosia owych rozmów.
Nie potrafie czytac w Pani myslach, jedynie oceniam na podstawie lektury Pani esejow. Juz na ten temat dyskutowalismy jakis czas temu – jest roznica w Pani sposobie opisu Putina w porownaniu ze zrodlami „niepolskimi”. Calkiem mozliwe, ze nie naigrywala sie Pani z wojennych wspomnien, jednak jesli umieszcza sie taka wypowiedz wsrod zdan na pograniczu drwin, trudno odebrac to na powaznie. Dlaczego uwaza Pani, ze porownanie spedu politycznego w Norwegii oraz w Rosji jest chybione? Premier Norwegii tez mial tam byc, nie zdazyl – rowniez by namascil swa obecnoscia. Podobnych spedow na swiecie organizuje sie wiele i sa one czym sa – spedami politycznymi. Zupelnie prywatnie i calkiem przypadkowo. Mialem okazje rozmawiac z osoba, ktora zna Rosje ( Zwiazek Radziecki) tylko i wylacznie poprzez sprawy zawodowe. O dziwo, moja rozmowa z owa ososba, na odleglym krancu swiata byla diametralnie rozna od tej jak sie miewa z Rodakami na temat Rosji. I przyznam Pani, ze to zle swiadczy o nas jako narodzie wsrod innych narodow.Pozdrawiam