Twitter-spuścizna prezydenta Miedwiediewa

Odchodzący-zostający prezydent Dmitrij Miedwiediew przy każdej nadarzającej się okazji prezentował swoje niezwykłe zainteresowanie i przywiązanie do wysokich technologii, nowinek technicznych, Internetu i komputerów. Rosnąca w szybkim tempie rosyjska społeczność internetowa żywo komentowała na bieżąco prezydenckie wypowiedzi i akcje. Obwołano go najbardziej inspirującym „natchnieniem” dla twitterowych hashtagów.

Portal Slon.ru zrobił w ramach pożegnania z Miedwiediewem listę najpopularniejszych prezydenckich hashtagów. Numer jeden to hashtag #żałkij (żałosny), którym przerzucano się w Twitterze po niefortunnym spotkaniu Miedwiediewa ze studentami dziennikarstwa Uniwersytetu Moskiewskiego w październiku zeszłego roku. To znaczy spotkanie było anonsowane jako spotkanie ze studentami, choć prawdziwych studentów przed oblicze Miedwiediewa nie puszczono, a w ławkach posadzono sprawdzonych parteigenossen z prokremlowskich młodzieżówek. Hashtag #żałkij spopularyzował bloger Aleksiej Nawalny (może dlatego prezydent ewidentnie pana Nawalnego nie lubi i stara się zlekceważyć jego działalność).

Kolejną pozycję na liście zajmuje hashtag #Władimiru. Zrodzony po spotkaniu Miedwiediewa i Baracka Obamy, podczas którego – czy to w sposób kontrolowany czy niekontrolowany – przez niewyłączone mikrofony słychać było, jak Dmitrij Anatoljewicz obiecuje, że przekaże „Władimiru” to, co usłyszał od amerykańskiego przywódcy: że po wyborach Obama będzie bardziej elastyczny w sprawie systemu obrony przeciwrakietowej. Wcale nie wiadomo, czy Dmitrij Anatoljewicz faktycznie to przekazał, bo w tym tygodniu Władimir Władimirowicz, nie czekając na wybory w USA i uelastycznienie Obamy, urządził w Moskwie spektakl pod tytułem „symulacja naszego otwieta Chamberlainu”, czyli prewencyjnego uderzenia po zachodnich systemach.

Trzeci na pudle był hashtag #Dorofiej. Tak ma na imię kot prezydenta, który rzekomo gdzieś przepadł. Pojawienie się informacji o zaginięciu puszystego kociego kastrata wywołało tsunami wpisów na Twitterze. Hashtaga użył sam prezydent, by zapewnić, że Dorofiej ma się dobrze i nigdzie nie zginął.

Niedawno pisałam o spotkaniu Dmitrija Anatoljewicza z grupą dziennikarzy telewizyjnych, podczas którego Miedwiediew użył pięknego słowa „fitiulka” [drobiażdżek] na określenie małego państwa, z którym nie powinno porównywać się Rosji (z kontekstu rozmowy wynikało, że chodzi o Gruzję). Czy muszę dodawać, że hashtag #fitiulka jeszcze tego samego dnia zrobił w Twitterze zawrotną karierę?

Ostatni w ścisłej czołówce jest hashtag zawierający wyrażenie nieparlamentarne, przeto jest częściowo wykropkowany: #baranjo…wrot”. Niejaki bloger Rykow wsławił się w szczycie demonstracji protestu wpisem: „Dzisiaj widać, że jeśli człowiek używa na blogu wyrażenia „partia oszustów i złodziei”, to znaczy, że jest „tępym baranem je…ym w ryj”. Niejaki Rykow chciał tym samym zdyskredytować opozycję, posługującą się inkryminowanym wyrażeniem „partia oszustów i złodziei” w odniesieniu do rządzącej partii Jedna Rosja. Efekt okazał się dokładnie odwrotny od zamierzonego. Co więcej: prezydent zamieścił ten wpis Rykowa na swoim Twitterze. Wybuchł skandal. Kancelaria prezydenta w przerażeniu wypuściła oficjalny komunikat, że ów wulgarny wpis trafił na prezydencki Twitter w wyniku niefortunnej „planowej zmiany hasła” przez jednego z pracowników. Po tym topornym oświadczeniu popularność hashtaga jeszcze wzrosła.

Na deser autorzy zestawienia informują, że obecnie na Twitterze wróble ćwierkają z hashtagiem #PrawitielstwoMiedwiediewaWOtstawku (GabinetMiedwiediewaDoDymisji).

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *