Wicepremier, wszechmocny Igor Iwanowicz Nastojaszczij [Prawdziwy], jak nazywano go w kuluarach zbliżonych do najwyższych sfer, zostawił niedawno rządowe posady. Dmitrij Miedwiediew nie zaprosił go do gabinetu, na czele którego został postawiony. Wielu ekspertów orzekło, że Igor Sieczin wypadł z łaski.
Ale jego ostatnia nominacja na prezesa gigantycznego naftowego koncernu Rosnieft’ nie wygląda na wypadanie z łaski. Co więcej Igor Sieczin, wierny pretorianin prezydenta Putina do zadań specjalnych, został jeszcze i sekretarzem nowej, wyposażonej w szerokie pełnomocnictwa, prezydenckiej komisji mającej dbać o rozwój sektora paliwowego. Bezpośrednią kuratelę nad komisją objął prezydent osobiście. Rząd będzie miał niewiele do powiedzenia w sprawie zawiadywania kluczowym segmentem rosyjskiej gospodarki, generującym największe wpływy do budżetu – cała władza spoczęła w ręku Putina i Sieczina. Panowie znają się nie od dziś – pracowali w KGB, pracowali w merostwie Petersburga, pracowali na Kremlu i w Białym Domu (siedziba rządu), pracowali nad sprawą Chodorkowskiego i jego Jukosu, pracują nad naftową kurą znoszącą złote jajka. Dobry, sprawdzony duet.
Dziś odbył się dialog per procura pomiędzy Igorem Sieczinem i znanym opozycyjnym blogerem, prawnikiem Aleksiejem Nawalnym. Nawalny, jeszcze zanim został najpopularniejszym liderem ulicznych protestów w Moskwie, od 2008 roku jako mniejszościowy udziałowiec m.in. Rosniefti, TNK-BP czy Transniefti studiował dokumentację tych największych rosyjskich koncernów. I znajdował w niej nieścisłości, świadczące o grubych przewałach. Domagał się transparentności biznesu, zbadania, dlaczego i jakimi drogami rozchodzą się państwowe pieniądze. Na dzisiejszym zgromadzeniu akcjonariuszy Rosniefti Igor Sieczin oznajmił, że Nawalny pracuje na rzecz Hermitage Capital. Ot, został wynajęty przez konkurencję i bruździ z zawodu, a nie z obywatelskiego powołania, jak się może naiwnym szaraczkom wydawać.
Hermitage Capital jeszcze nie skomentował rewelacji Sieczina. Dziwnym zbiegiem okoliczności akurat na dniach w USA miała być głosowana ustawa o „liście Magnitskiego”, adwokata pracującego w Rosji na rzecz Hermitage, który zmarł w areszcie śledczym w niejasnych okolicznościach (został aresztowany, gdy wykrył potężne nadużycia). Na „liście” mają się znaleźć nazwiska osób zamieszanych w sprawę, nie dostaną one amerykańskiej wizy. To temat na oddzielną rozprawkę.
Wróćmy do Nawalnego i Sieczina. Bojowy bloger natychmiast skomentował wypowiedź prezesa Sieczina na swój temat w Twitterze: „Niech tam ktoś przekaże Sieczinowi, że wcześniej byłem przeświadczony, że jest on żulikiem, a teraz się okazało, że jeszcze jest debilem”. Wysoki poziom dyskusji merytorycznej, nieprawdaż?
Sieczin na dzisiejszym zgromadzeniu akcjonariuszy zapewnił, że 25-procentowa dywidenda zostanie, na osobistą prośbę prezydenta, wypłacona akcjonariuszom. Rosnieft’ będzie rósł w siłę, a ludziom związanym z koncernem będzie żyło się w związku z tym dostatniej. O prywatyzację nie ma się co troskać – wszystko znajduje się pod kontrolą – zapewniał Igor Sieczin. I to nie tylko rządu, a samego Kremla.
No, można powiedzieć, że faktycznie uspokoił tym samym zaniepokojonych akcjonariuszy, którzy boją się o swoje udziały. Jak coś jest pod podwójną kontrolą – i rządu, i Kremla – to bać się nie należy, tamtejsze naftowe ORMO czuwa.