Listy i lista

Od razu uprzedzam, że będzie bardzo dużo nazwisk. Kiedyś Lenin powiedział, że kadry decydują o wszystkim. W związku z wydarzeniami na Ukrainie warto zrobić taki mały przegląd kadr.

Pytanie zadane w latach trzydziestych przez pisarza Maksyma Gorkiego: „Z kim jesteście, mistrzowie kultury?”, wymagające w tworzącej się wtedy nowej socjalistycznej rzeczywistości jasnej deklaracji od ludzi sztuki – to znaczy czy są za wodzem, czy przeciw – w dzisiejszej sytuacji znów staje się aktualne. Ministerstwo Kultury zorganizowało akcję zbierania podpisów pod listem popierającym stanowisko prezydenta Rosji w sprawie Ukrainy i Krymu. Urzędnicy ministerstwa dzwonili do poszczególnych twórców i pytali, czy zgadzają się oni umieścić swoje nazwisko pod listem. Obecnie figuruje pod nim 515 nazwisk. Wśród nich m.in. dyrektor Mosfilmu Karen Szachnazarow, kierownik artystyczny Teatru Maryjskiego Walerij Giergiew (zawsze popierający Putina), aktor Siergiej Biezrukow (o którym mówią, że zagra wszystko, ostatnio dowcipnisie podejrzewali, że wystąpił na Majdanie w roli Julii Tymoszenko), piosenkarze – Waleria, Gazmanow, Rastorgujew (zespół Lube, ulubiona kapela Putina). Niektórzy z sygnatariuszy indagowani przez dziennikarzy, dlaczego złożyli podpis, nie potrafili wyjaśnić, dlaczego zdecydowali się na ten krok. Dziwnej odpowiedzi udzielił Oleg Tabakow: „Bo w moich żyłach płynie krew rosyjska, ukraińska, polska i mordwińska”.

Jasno swoją pozycję potrafią natomiast argumentować inni twórcy kultury, którzy podpisali inny list, a właściwie kilka listów. Oddzielnie wystąpili filmowcy – odpowiedzieli na antywojenny apel ukraińskich kolegów po fachu. „Jesteśmy przeciwko antyukraińskiej kampanii, rozpętanej przez rosyjską telewizję państwową. Podobnie jak wy, jesteśmy kategorycznie przeciwko kłamliwemu przedstawianiu wydarzeń na Ukrainie, a tym bardziej jesteśmy przeciw rosyjskiej interwencji zbrojnej na Ukrainie. Jesteśmy po stronie prawdy, jesteśmy z wami!”. Pod listem otwartym podpisali się m.in. Witalij Manski, Andriej Smirnow i Aleksiej Popogriebski. Osobny list napisał Aleksandr Sokurow.

O listach – za i przeciw – środowisk literackich pisałam kilka dni temu (http://labuszewska.blog.onet.pl/2014/03/10/panie-i-panowie-zamykamy/). 13 marca z kolejnym listem apelem, antywojennym krzykiem rozpaczy wystąpiła grupa rosyjskiej inteligencji. „Nie po raz pierwszy w rosyjskiej historii ludzi, nie godzących się z agresywną mocarstwową polityką państwa ogłasza się wrogami ludu. Nie po raz pierwszy wiernopoddaństwo ceni się wyżej niż postawę obywatelską. Rozlew krwi na Krymie będzie hańbą Rosji…”. Tutaj też jest kilkaset podpisów: reżyser Andriej Zwiagincew, muzycy Jurij Szewczuk, Borys Griebienszczikow, Andriej Makariewicz, dziennikarze, pisarze, filozofowie, krytycy, aktorzy, fizycy.

Wśród dziennikarzy byli między innymi pracujący w portalu Lenta.ru. Kilka dni temu za zamieszczenie wywiadu z aktywistą Prawego Sektora z posady wyleciała redaktor naczelna. W geście solidarności dziennikarze odeszli też. Lenta nie była portalem opozycyjnym – rzetelna informacja i tyle. Lojalność i neutralność. Ale widocznie w dzisiejszej sytuacji rozpasanej militarystycznej gorliwości, jaka panuje w Rosji w związku z aneksją Krymu, neutralność to już za mało. Nawet ona jest groźna. Już nie wystarczy po prostu informować. Trzeba się zaangażować i z żarem prezentować kłamliwą wersję władz. Wczoraj wieczorem zablokowano dostęp do kilku stron internetowych, opozycyjnych wobec Kremla, niszowych. A także dostęp do blogu Aleksieja Nawalnego, skazanego na areszt domowy. Po kilku godzinach groźna formułka „Niedostępne na mocy decyzji Prokuratury Generalnej” o dziwo zniknęła. Pojawi się znów? Kiedy? Za co? Nie wiadomo. Ale koniec złudzeń, panowie, przykręcamy śrubę na całego.

A towariszcz Wołk kuszajet i nikogo nie słuszajet (a towarzysz Wilk je i nikogo nie słucha). Żadne pokojowe apele – ani twórców, ani polityków – nie przemawiają do prezydenta Putina. Rosyjscy oficjele próbują przekonać Rosjan, Ukraińców i cały świat, że Rosja nie jest stroną konfliktu, została weń co najwyżej wciągnięta, a wszystko to wewnętrzna sprawa Ukrainy, jej konflikt wewnętrzny… Prezydent Putin nie przyznaje się do „zielonych ludzików” paradujących po Krymie z bronią. Na pewno będą świetnymi neutralnymi obserwatorami prawomocnego referendum.

Niemiecka prasa opublikowała dzisiaj listę nazwisk rosyjskich polityków i wysokich urzędników, którzy najprawdopodobniej zostaną objęci sankcjami UE i USA, jeżeli nie uda się wypracować wspólnego stanowiska wobec referendum na Krymie (dzisiaj ministrowie spraw zagranicznych Rosji i USA rozmawiali pięć godzin i pozostali przy swoim). Prawdziwy kwiat rosyjskiego beau monde’u politycznego: wicepremier Dmitrij Rogozin, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew, strateg politycznych gier Władisław Surkow, szef prezydenckiej administracji Siergiej Iwanow, złotousty Władimir Żyrinowski i in. A także prezes koncernu Rosnieft’ Igor Sieczin i szef Gazpromu Aleksiej Miller.

Ta lista, te nazwiska, te sankcje za eskalowanie napięcia wokół Krymu – to jeszcze nic pewnego. Okaże się 17 marca, po referendum. Rosja na razie odgraża się, że odpowie na sankcje Zachodu „odpowiednio”.

3 komentarze do “Listy i lista

  1. ~vandermerwe

    „Jesteśmy po stronie prawdy, jesteśmy z wami!”

    Stanie po stronie prawdy jest chwalebne. Chwalebnym jest rowniez wyrazanie i bronirnir wlasnych pogladow, nawet jesli sa one w niezgodzie z pogladami wiekszosci. Natomiast powyzsze zdanie traci propaganda. Bycie po czyjejs stronie, w tym przypadku Ukrainy , nie jest rownoznaczne ze staniem po stronie prawdy. Obecnie nie znamy prawdy. To co podaje sie jako prawde jest mocno „postrzepioene”, nie tylko na brzegach. Na prawde moze trzeba bedzie czekac dlugo.

    „Na pewno będą świetnymi neutralnymi obserwatorami prawomocnego referendum.”

    A dlaczego nie, jesli moge zapytac? Ostatnimi czasy w kilku krajach odbywaly sie, przy obecnosci obcych wojsk, czyli w stanie okupacji, wybory, ktorych wynik byl gloszony jako przyklad sukces demokracji. Z demokratycznymi wyborami jest ciekawa sprawa. Gdy jakies „pomniejsze terytorium” wybije sie na autentycznie wolne, powszechne i demokratyczne wybory ich wynik zazwyczaj nie przypad przodujacym demokracjom do gustu. I wtedy, owe przodujace demokracje nie maja zahamowan by efek demokrtycznej „woli ludu” uniewaznic badz nawet aktywnie obalic. Niestety, tam gdzie winnismy korzystac z logicznej zaleznosci „tam i tu” stosujemy „tam lub tu” – wyglada podobnie choc konsekwencje nie sa takie same.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  2. ~magda_

    Co tu napisać? Cóż powiedzieć Pani Aniu? „Zielone ludziki’ zapewne zaopatrzyły się w mundury w pobliskim sklepie z militariami i bawią się w żołnierzyków podobnie jak Putin w mocarza-cara. Jeden tylko powód, nasuwa się na potwierdzenie pytania, które pewnie wszyscy sobie zadajemy; Jak to możliwe? Rosja nigdy nie była i nie jest jednolitym narodem zaś to, co ich od wieków scalało to owo wpajanie poczucia jedności i dumy z wielkości mocarstwa o czym przekonuje człowiek o którym mało kto, co wie. Nikły dostęp do informacji nie rodzi nadziei na tworzenie się społeczeństwa obywatelskiego. Może piszmy również listy do przyjaciół wzorem doświadczeń z czasów komunistycznych.
    Wtedy to była przyjaźń polsko-radziecka. Każdy towarzysz począwszy od najmłodszych, który potrafił skreślić kilka zdań był zobowiązany do
    wyrażenia swej woli zaprzyjaźnienia się. Zdaje się, że w parafiach katolickich każda polska rodzina może bezpośrednio pisać listy i słać paczki do konkretnej rodziny na Ukrainie. Może więc jest jakiś wolny korytarz, którym mogłyby docierać rzeczywiste informacje z Zachodu, przecież wszystkich prywatnych korespondencji nie są w stanie zablokować. No, to doczekaliśmy się cudów techniki, które będąc powszechne okazały się być najlepszą formą cenzurowania jakiej dotąd nie znaliśmy. Trzeba więc przechytrzyć lisa, wszak on tylko na tym żeruje.

    Odpowiedz
  3. ~Marek Borsuk

    Szczerze mówiąc , mam wrażenie że Europa chce ten kryzys przegadać.Nacisk niektórych polityków i środowisk przemysłowo-handlowych na łagodne rozwiązanie kryzysu zdaje się mówić o zupełnej nieznajomości historii. A przecież powinni ją znać .Jeśli w tym kryzysie EU i NATO pokażą słabość i uległość ,zostanie bezpośrednio zagrożona Polska.Pozostanie tworzenie nieformalnych ukladów militarnych dla wspólnej samoobrony.To nie przesada. Rosji udało się z Abchazją , udało się z Krymem. W kolejności może być zaanektowana wschodnia Ukraina w celu utworzenia bezpośredniego połączenia z Krymem.Czy nie przypomina to znanego już z historii „korytarza”?Czyżby nauka historii jako nauczycielki była już zapomniana?Na tym forum padło już stwierdzenie ,że zbyt często dokonuje się tych porównań.Widocznie to zbyt często jest mimo wszstko zbyt rzadko .Historia lubi się powtarzać , w innym czasie i w innych okolicznościach , ale jednak powtarzać.I nie jest to histeria , nie jestem histerykiem , dmucham na zimne bo znam jako tako historię.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *