Smutek antypodów

Czytam dzisiejsze doniesienia: Putinowi, który przybył na szczyt G20 w Australii, towarzyszy eskadra okrętów wojennych; redaktor naczelny rozgłośni Echo Moskwy może zostać zwolniony; Szwecja potwierdziła obecność w swoich wodach obcego okrętu wojennego; syn zbiegłego prezydenta Ukrainy Janukowycza, Ołeksandr założył w Petersburgu firmę budowlaną; sekretarz generalny NATO Stoltenberg potępił politykę Rosji na wschodzie Ukrainy; na Ukrainę wjechał kolejny konwój (wiozący z Rosji nie wiadomo co); spadek wartości rubla może być znakiem danym z góry – powiedział protojerej Wsiewołod Czaplin z Patriarchatu Moskiewskiego; władze Naddniestrza oskarżyły Mołdawię o nieuzasadnione blokowanie eksportu produktów rolnych poprzez odwlekanie wydawania certyfikatów niezbędnych do przewozu towarów przez Ukrainę; obserwatorzy OBWE zauważyli transport przewożący „ładunek 200” (z ciałami poległych) z obwodu donieckiego na terytorium Rosji; wcześniej członkowie misji obserwacyjnej donosili o kolumnach sprzętu wojskowego napływającego do Donbasu od strony Rosji. I tak dalej w tym duchu. Nie pierwszy to taki obfitujący w niepokojące wydarzenia dzień i zapewne nie ostatni.

Z czym – oprócz okrętów bojowych – jedzie Putin do Australii? Optymiści twierdzą, że jutro wygłosi ważne oświadczenie, będzie w rozmowach z najważniejszymi przywódcami świata poszukiwał kompromisu w sprawie rozwiązania kryzysu ukraińskiego. Pesymiści uważają, że w sytuacji gdy trzeba wyrąbać zimową drogę lądową zaopatrzenia Krymu, Putin postawi resztę świata pod ścianą (obecność floty, która jak wiadomo z carskich jeszcze czasów, jest jedynym obok armii sojusznikiem Rosji, ma wzmocnić stalowy głos Putina).

Na giełdzie medialnej chodzą różne wersje: Moskwa miałaby targować się z Zachodem, warianty tego handlu wymiennego polegałyby na uznaniu przez Rosję obwodów ługańskiego i donieckiego za część Ukrainy (i wycofanie wojsk) w zamian za nieformalne uznanie przez USA przynależności Krymu do Rosji. Żeby zweryfikować ten scenariusz, trzeba by mieć wgląd za kulisy rozmów. Na razie widać proces odwrotny: Rosja pcha na wschód Ukrainy sprzęt, demonstrując, że jest gotowa się bić i poszerzyć granice „Noworosji”. Może to tylko demonstracja siły, mająca wzmocnić argumenty Rosji w dyskusji z Zachodem? Demonstracja siły może się stać użyciem siły, jeśli taka będzie decyzja Kremla. A retoryka Kremla jest w sprawie Ukrainy i stosunków z Zachodem bardzo ostra. Czy jest zatem szansa, że ulegnie zmiękczeniu? Może na zmiękczenie stanowiska Rosji wpływa coraz mniej wesoła sytuacja gospodarki – spadające ceny ropy demolują rosyjską kasę. Ale z drugiej strony, czy kraje zachodnie będą skłonne do pójścia Rosji na rękę?

W wywiadzie dla agencji TASS prezydent Putin powiedział, że nie boi się kolejnej fali kryzysu: „Myślimy o wszystkich możliwych scenariuszach, w tym bierzemy pod uwagę katastrofalny spadek cen nośników energii „. Ale od razu dodał, że w trudnych chwilach Rosja sięgnie po rezerwy, których ma bez liku i władze sprostają dzięki nim zobowiązaniom socjalnym. „Będziemy w stanie poradzić sobie i z budżetem, i z całą gospodarką” – zapewnił dziarsko.

Ale słodko nie jest. Dzisiaj Deutsche Welle wyciągnęła ciekawe dane o kondycji Gazpromu: „czysty zysk Gazpromu w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy tego roku obniżył się trzynastokrotnie w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku. Od stycznia do września rosyjski monopolista zarobił 35,8 mld rubli, podczas gdy w pierwszych trzech kwartałach ub.r. – 467 mld. Spadek firma tłumaczy dewaluacją rubla”. Jeśli do tego dodać ostatnie hiobowe zaiste wieści dotyczące wycofania się Chin z chęci sfinansowania awansem budowy gazociągu „Siła Syberii”, to kondycja Gazpromu może być kolejnym powodem palpitacji rosyjskiej gospodarki.

Jeszcze jeden ważny wątek. Po zestrzeleniu 17 lipca samolotu Malezyjskich Linii Lotniczych, w której to katastrofie zginęło wielu obywateli Australii, premier tego kraju zapowiadał, że nie wpuści Putina na szczyt G20. Potem zmienił zamiar i Putina zaprosił. Można się spodziewać, że temat zbadania przyczyn katastrofy będzie jeszcze jednym nieprzyjemnym tematem rozmów Putina na antypodach. Rosyjska propaganda przystąpiła do ataku już dzisiaj. Pierwszy program rosyjskiej telewizji państwowej w wieczornym bloku programów informacyjnych zaprezentował toporną fałszywkę (podrobione zdjęcia satelitarne miejsca katastrofy), mającą rzekomo dowodzić, że Boeing 777 został zaatakowany przez samolot MiG-29 [ukraińskich sił zbrojnych]. Szczegóły batiku kłamstw i nieścisłości można poznać tutaj: http://www.newsru.com/russia/14nov2014/1tv.html. Po co ten cyrk? Rosyjskie media załgały się aż do stopnia niesłychanego. Czy taka oprawa medialna pomoże Putinowi w rozmowie o samolocie z australijskim premierem i innymi politykami Zachodu? Raczej wątpię.

Tymczasem to nie redaktor naczelny 1 Kanału ma zostać zwolniony, a redaktor Echa Moskwy – jednego z ostatnich mediów, próbujących prowadzić niezależną politykę redakcyjną i dopuszczających do głosu dziennikarzy i komentatorów, mających postawy i poglądy odmienne od tej części dziennikarskiej braci, która obsługuje interesy Kremla. Ciąg dalszy nastąpi.

24 komentarze do “Smutek antypodów

  1. ~Marek Borsuk

    Swiat zachdni kieruje się innymi zasadami ,niż świat euroazjatycki.Są to zupełnie różne płaszczyzny i brak w nich punktąw stycznych.Dlatego też to co mówi świat zachodni jest nierozumiałe w Rosji ,a to co i jak mówi Rosja jest nierozumiałe lub niewłaściwie rozumiane w Europie.Od setek lat językiem Rosji jest „pięść” ,a więc prawo silniejszego , słabszych się nie słucha.Taką politykę prowadzi Putin .Jest też pewien słabości zachodu , dlatego pozwala sobie na coraz więcej.I nie wydaje mi się ,żeby w najbliższej przyszłości coś się zmieniło. Rządy zachodnie mogą protestować ,pisać noty (z których śmieje się Putin)wprowadzać sankcje dla społeczeństwa które poznało GUŁAG, a szefowie największych spółek giełdowych Europy lecą na półtajne ,półlegalne spotkanie z Miedwiedewem w jego rezydencji .Gdyby w niewyjaśnionych okolicznościach nie doszło do katastrofy lotniczej na lotnisku w Moskwie i nie zginął w niej szef TOTAL,być może niewielu by o tym spotkaniu się dowiedziało.A jest to czubek góry lodowej.Państwa mogą wprowadzać sankcje , a gospodarka musi zadowolić akcjonariuszy.Rosyjskie lobby pracuje pełną parą w całej Europie.I jeśli Putin powiedział , że w ciągu kilku dni może być w Kijowie i Warszawie ,to coś jest na rzeczy i nie bagatelizowałbym jego słów.On doskonale wie ,że być może jest Europa gospodarczym gigantem , ale poltycznam i militarnym karłem. Z Rosją jest odwrotnie.

    Odpowiedz
  2. ~Marek

    Hipoteza jakoby to nie prorosyjscy separatyści zestrzelili lot MH17 pojawiła się już na początku po tragicznych wydarzeniach z lipca bieżącego roku. Została ona sformułowana przez rosyjskich wojskowych, którzy na specjalnej konferencji prasowej pokazywali odczyty radarowe stwierdzające, że wieża kontroli lotów z Dniepropietrowska nakazał samolotowi obniżenie pułapu lotu i w tym samym momencie znajdujący się w okolicy ukraiński samolot bojowy SU-27 zwiększał wysokość poruszając się w tym samym korytarzu powietrznym co MH17.

    Rosyjscy wojskowi sugerowali, że zestrzelenie malezyjskiego samolotu było celową prowokacją władz Ukrainy, obliczoną na spolaryzowanie światowej opinii publicznej i wywarcie presji na NATO, aby bardziej zdecydowanie zaangażowała się w konflikt wykreowany po „kijowskim majdanie”. Do wczoraj były to tylko słowa przeciwko słowom. Jednak opublikowane zdjęcia satelitarne i to jak twierdzą Rosjanie, pochodzące z amerykańskich i brytyjskich satelitów wojskowych, wskazują na to, że rzeczywiście mogło tak być.

    !!!
    Faktem jest, że administracja amerykańska bardzo ostrożnie wypowiada się na temat ewentualnego sprawstwa tragedii lotu MH17. Dodatkowo do dzisiaj ani USA, ani inne zachodnie państwo, nie opublikowało zdjęć satelitarnych pokazujących co się zdarzyło 17 lipca 2014 roku.
    !!!

    Biorąc pod uwagę fakt, że jest to informacja sensacyjna, bardzo dziwi cisza na ten temat w zachodnich mediach. Po wbiciu do głowy opinii publicznej, że to prorosyjscy separatyści zestrzelili lot MH17, takie informacje mogą spowodować, że zbyt wiele osób zacznie sobie zadawać pytanie kto jest kim w tym konflikcie i czy rzeczywiście lansowany przez nasze media podział na „tych złych” ze wschodu i „tych dobrych” z zachodu jest w ogóle w tej sytuacji uprawniony.

    Odpowiedz
    1. ~Marek

      ten uczynił, komu to przyniosło korzyść”

      Jaką korzyść przyniosło bądź mogło by przynieść powstancom lub Rosji zestrzelenie tego nieszczęsnego samolotu? Natomiast Ukrainie jak najbardziej mogło i przyniosło korzyści. Przecież nasze „kochane” „niezależne” i „polskie” media przedstawiały powstańców jako obłąkanych, szalonych morderców zabijających kogo się tylko da, dla samej przyjemności zabijania. Jak w Odessie…
      ========
      „chwala Ukrainie” drą się dresiarze z popisu i spółek zależnych.

      Odpowiedz
      1. ~Kalina

        Qui prodest? Niekoniecznie, Panie Marku…To byl zwyczajny niewypał. Knot militarny separatystow, ktorzy tak potrafili obchodzic sie z nowoczesnym sprzetem dostarczonym przez Rosjan, jak Zulus z komputerem. I na tym polega wina rosyjska – popierają morderców i becwałów przeciw państwu ukraińskiemu, wobec ktorego został wszczęty bunt.

        Odpowiedz
        1. ~vandermerwe

          „..jak Zulus z komputerem..”

          Jestem ciekaw ilu Zulusow Pani spotkala w zyciu? A moze to przejaw rasizmu i choroba sieroca po kolonializmie i europejskim poczuciu wyzszosci.

          Tot siens

          Odpowiedz
    2. Anna Łabuszewska Autor wpisu

      Szanowny Panie Marku!

      Sprawa wyjaśniania okoliczności zestrzelenia samolotu Malezyjskich Linii Lotniczych nadal jest w toku. A Pana nie dziwi, że rosyjska telewizja podaje spreparowane kłamliwe informacje? Czemu to ma służyć? Czy to buduje dobry wizerunek Moskwy? Wyjaśnia cokolwiek? Raczej wskazuje na chęć zamazania okoliczności. Fake i fakt to nie to samo.

      Pozdrawiam z dystansem
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz
  3. ~Kalina

    Jak w wielu polskich domach – sprzata moje mieszkanie pani z Ukrainy, aby choc w ten sposób pomóc rodzinie pozostajacej w kraju pograżonym w zapaści ekonomicznej i cywilizacyjnej przez związek polityczny z Rosja. Jej wczarajsza refleksja: Boze, daj, zebysmy wreszcie mogli dołączyc do Europy, a ci Ruscy niech idą do Chińczykow i Mongołów!:))

    Odpowiedz
    1. ~Joanna

      jak w wielu moskiewskich domach pomaga w pracach domowych nam Ukrainka. Place jej w euro, lub dolarach by nie tracila na przewalutowaniu i mogla wiecej pieniedzy przekazac rodzinie, ktora pozostaje na terenach objetych wojna domowa. Ciagle placze i boi sie o swoja corke i wnuka. Jej codzienne refleksje – kiedy wreszcie sie to skonczy? Kiedy nareszcie beda mogli zyc w pokoju, kiedy Europa i Ameryka sie przestana wtracac do ich spraw, kiedy beda mogli zyc jak w Rosji

      Odpowiedz
      1. ~Muchor

        Kiepska replika pani Joanno,

        Ukraińcy mieli wolne wybory, nie takie jak w Rosji i dokonali wyboru. Czy im starczy sił iść w stronę Europy to nie wiem, ale wierzę, że tak i będę ich wspierał. Ale Ukraińcy wcale nie marzą, aby mogli żyć jak w Rosji.

        I wątpię, czy pani płaci jej w euro lub dolarach. W ten sposób płaciłaby jej pani co tydzień coraz to więcej i więcej – bo rubel wciąż się osłabia.

        Odpowiedz
        1. ~Joanna

          A widzi pan panie Muchor, to ze pracuje w Rosji wcale nie znaczy ze zarabiam w rublach. Moja Ukrainka jest opiekunka do mojej tesciowej poza pensja oplacam jej mieszkanie i jedzenie i wie pan co? Swieta zarabia prawie trzykrotnie wiecej niz moja siostra w polskiej duzej firmie w Polsce. Poza tym tak tylko sie spytam jesli Ukraina tak bardzo chce do Europy, zwlaszcza ta Zachodnia to dlaczego mikrobusy z tejze Zachodniej Ukrainy suna do Moskwy pelne ludzi, czemu nie jada do Europy zarabiac. Skad to wiem bo za kazdym razem jak jade z Polski (a jezdze bardzo czesto) to widze od kilku do kilkunastu mikrobusow na ukrainskich numerach (sprawdzalam ktore to rejony – Zachodnia Ukraina) na parkingu hotelowym, w ktorym sie zatrzymuje. Pytalam dokad jada i po co – do Moskwy, zarabiac. Mikrobusy jezdza codziennie. Tez pytalam. No wiec czemu nie do Europy?

          Odpowiedz
          1. ~Kalina

            „Moja” pani z Ukrainy ma w Polsce kartę stałego pobytu i moze tu pracować. Jej córka już nie, choć się o taka karte stara i być może ja dostanie. Nie wiem, Pani Joanno, jakie jest prawo w Rosji. Podejrzewam, ze Ukraińcy mogą tam pracować jako domniemani członkowie Wielkiego Imperium Rosyjskiego. W Polsce, ani w Europie Zachodniej tak nie ma. Ukraińcy są cudzoziemcami w prezeciwieństwie do członków Unii Europejskiej, którzy mogą pracować wszędzie. Tak wiec Polacy pracują masowo w Niemczech i Wielkiej Brytanii, bo tam jest dla nich praca, a Ukraińcy nie. Proszę wiec się nie dziwić, ze chcą też do Europy, bo w Rosji pracować nie chcą. Ani pracować, ani zyc, ani rozmawiać. Czas, aby i Pani, i reszta Rosjan to zrozumiała.

            Odpowiedz
          2. ~Marek Borsuk

            To ,że Pani tak dobrze zarabia nie świadczy o powszechnym dobrobycie.Oprócz olgarchów złodziei i skorumpowanej biurokracji 95% społeczeństwa żyje w prawie skrajnej nędzy.Nie jestem ciekawy do której z tych grup Pani się zalicza.

            Odpowiedz
      2. Anna Łabuszewska Autor wpisu

        Szanowna Pani Joanno!

        Dziękuję za komentarz z moskiewskiej perspektywy. Ci ludzie na terenach objętych wojną rosyjsko-ukraińską, mogliby żyć w pokoju, gdyby Rosja nie wtrącała się do ich spraw i nie wysyłała tam wojsk. Wtedy mogliby żyć, jak chcą – jak w Rosji, jak w Europie, jak na Ukrainie…

        Pozdrawiam
        Anna Łabuszewska

        Odpowiedz
  4. ~Joanna

    Panie Borsuk, jest pan bardzo dobrze poinformowany jak zyje 95% spoleczenstwa – skad pan wiedze czerpie siedzac w fotelu w Polsce???? Niektore uslugi duzo kosztuja.
    Pani Kalino i ile pani Ukrainka ma takich domow do obskoczenia by sie jako-tako utrzymac???

    Odpowiedz
    1. ~Kalina

      „Moja” Ukrainka bardzo ciężko pracuje. Musi utrzymać się w Polsce, tj. zapłacić za wynajmowane mieszkanie i za tzw. zycie, a także posyła pieniądze rodzinie na Ukraine. Nie wiem, w ilu domach sprząta, wiem jednak, ze uważa swój los za łaske Boską w porównaniu z rodakami, którzy nie maja możliwości pracy na Zachodzie.

      Odpowiedz
      1. ~Joanna

        A moja sie nie przemecza, pod opieka ma tylko jedna niedolezna staruszke, za mieszkanie nie placi, za jedzenie rowniez, nie musi nosic zakupow – wszystko dostarczamy my -na wezwanie. Do tego dostaje wyplate, ktora w calosci wysyla na Ukraine, wyplate – wyzsza niz kwota brutto na stanowisku kierowniczym w Biedronce.
        Ciekawe ktorej lepiej sie zyje?

        Odpowiedz
        1. ~Kalina

          Obawiam się, ze Pania i owa Ukrainke łączy bynajmniej nie stosunek handlowy, ale całkiem inny:)). Może Pani nie wie, ale w normalnej pod względem opłacalności ekonomicznej gospodarce ktoś swiadczy pracę lub inny towar (praca to tez towar:)), a pracobiorca płaci stosownie do podazy i popytu. Po Pani relacjach z Ukrainka moznaby sadzic, ze w całej Rosji nie ma chętnych do sprzątania mieszkań, co przeczyłoby Pani informacjom o licznych Ukrainkach gotowych do sprzątania rosyjskich domow (wyjątkowo zresztą zapuszczonych z powodu niskich standardów rosyjskiego zycia:))

          Odpowiedz
          1. ~Joanna

            ma Pani bardzo marne informacje, a juz informacje na temat zapuszczonych domow sa poprostu wyssane z palca. Uslugi ktore wykonuje dla mnie Swieta sa wlasnie tak i nawet wyzej oplacane, mi sie jeszcze bardzo udalo ze tak malo place. Doprawdy poziom wiedzy Polakow o przecietnym zyciu tutaj jest absolutnie adekwatny do ich pseudoekspertskosci (rownie slaby). te liczne, jak pani mowi, Ukrainki za mniej niz 1000$ nawet palcem w bucie nie kiwna, a i to jeszcze jest obstawione wieloma warunkami.
            Placi Pani swojej sprzataczce 1000$? Watpie.

            Odpowiedz
          2. ~vandermerwe

            @ Kalina,

            Czy lepiej Pani sie zna na Zulusach, czy na poziomie zycia w Rosji? Z mojej obserwacji wynika, ze Pani wiedza o Zulusach jest bliska zera. Mam nadzieje, ze w sprawie Rosji jest lepiej. Sadzac jednak po komentarzach osoby wystepujacej pod imieniem „Joanna” i w tej dziedzinie nie jest z Pani wiedza za dobrze.

            Odpowiedz
          3. ~Kalina

            Droga Pani Joanno, przeczy Pani sama sobie, na co już starałam się zwrócić Pani uwagę w poprzednim poscie. Jeśli Ukrainki wala drzwiami i oknami, aby pracować w Rosji, to raczej nie mogą stawiac wysokich wymagań finansowych, bo takie jest prawo rynku nawet w Rosji. 1000 $ to w Polsce niecałe 3000 zł, co stanowi tylko trochę mniej niż moja emerytura. Naprawde liczne Ukrainki w Polsce pracują przez cały dzień w 3-pokojowym mieszkaniu za 40$. A wiec jeśli taka pani przychodzi do mnie raz na tydzień, bo więcej nie potrzeba, jej pensja miesięczna u mnie wynosi 160 $, czyli 450 zł. Takich domow ma ta pani więcej, co daje jej zarobek ok. 2500. I taka jest tez i pensja w Polsce niewykwalifikowanych pracowników. Nikt tu tym paniom z Ukrainy nie robi łaski, ani one nam. My dajemy im pracę, a one ja wykonują i otrzymują wynagrodzenie ani większe, ani mniejsze niż polscy pracownicy tej branzy. Co do stanu domów w Moskwie i Petersburgu – znam bardzo dobrze domy rosyjskiej inteligencji, która trzymała stosy książek, gazet i innych papierów nie troszcząc się o porządek. I to były te zaniedbane, niemniej bardzo sympatyczne domy podobnie jak ich mieszkańcy. Bylam tez w mieszkaniu mojej „opiekunki” z KGB podczas mego dwumiesięcznego pobytu jeszcze w ZSRR. Było tam bardzo czysto, az lsniaco:)) Sprzatali tam jacys ludzie i nie jestem pewna, czy w ogole dostawali od tych państwa jakies wynagrodzenie. Chyba jednak opłacała ich Wazna Instytucja.:)) Czy nie przypadkiem tak jak w Pani przypadku?

            Odpowiedz
  5. ~Joanna

    To Pani napisala ze Ukrainki wala drzwiami i oknami – mja napisalam ze Ukraincy jada dziesiatkami samochodow dziennie do pracy bo zarobek jest duzo lepszy niz w Polsce – i to wcale nie znaczy ze wszyscy oni sprzataja cudze mieszkania – jest tyle pracy! I wszyscy sa potrzebni i na budowach i wjako kierowcy transportu miejskiego i w handlu itd. itp. Wysoka ma Pani emeryture, nie pytalam o nia – wyglada na resortowa, ja nie zamierzam sie dzielic z Pania informacja o mojej pracy – ma Pani tak bledne zalozenia, ze nie mialoby to najmniejszego sensu, a poza tym nie widze takiej potrzeby. Co do stawiania warunkow przez potencjalnych pracownikow – bezrobocie w Moskwie wynosi 0,4% – wie Pani co to znaczy? Ano o pracownika bic sie trzeba. Co zas sie tyczy pani znajomosci domow w ZSRR – otoz smiem Pania poinformowac ze ZSRR juz praktycznie cale pokolenie nie istnieje – wiec Pani wiedza jest zamierzchla, zatechla i nieaktualna

    Odpowiedz
    1. ~Kalina

      Zasmuciła mnie Pani, choć muszę przyznać, ze tak zapewne jest. Pokolenie madrych, uczciwych i zdecydowanych co do wartości Rosjan odchodzi w przeszłość. Niektórzy nie zyja, a odeszli smiercia gwałtowna z rak „nieznanych sprawców”. Zato tacy, jak moja „opiekunka” Toja – nieśmiertelni i niezniszczalni:( Co do mojej emerytury – jest niewątpliwie wyzsza niż kobiet, które pracowały całe zycie za grosze i przestały pracować kiedy tylko prawo im na to zezwolilo. Ja pracowałam na kilku etatach, zarabiałam przyzwoicie i żeby nie reorganizacja mojej instytucji, która wymiotła wszystkich „staruszków” – chętnie pracowałabym dalej. Proszę mi wierzyć, ze moja emerytura jest przecietna. Emerytury „resortowe” sa co najmniej dwukrotnie wyższe:)) Dlatego mogę sobie pozwolić na pomoc w utrzymaniu mieszkania w porządku podobnie jak wiele Polek pracujących zawodowo i zarabiających przeciętne pieniądze. I cieszymy się, ze chociaż tak możemy pomóc ludziom w potrzebie. Doskonale pamiętam czasy, kiedy Polacy szukali pracy na Zachodzie. Czas, abyśmy w ten sposób spłacili dług Europie.

      Odpowiedz

Skomentuj Anna Łabuszewska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *