Amerykański prezydent Rosjan

2 maja. Na Obamę już Kreml nie liczy. Dobiega końca jego druga kadencja, żegnajcie, Baracku Husejnowiczu, już i tak na wszystko jest za późno. Teraz trzeba patrzeć w przyszłość.

W licznych programach publicystycznych w rosyjskiej telewizji, publikacjach w prasie i w Internecie słychać jedną wielką modlitwę o to, by tegoroczne wybory prezydenckie w USA wygrał „Donalduszka Trump, nasz rodnoj”. Przyjdzie Donald i wyrówna, dogada się z Putinem jak dwa razy dwa cztery. Uhonoruje należycie druha od parytetu atomowego, ustąpi we wszystkim, zostawi w spokoju Asada w Syrii, kopnie Poroszenkę i jego „benderowców” w Kijowie, zgodzi się na wyłączność rosyjskiego patronatu nad całym byłym ZSRR, a może i byłym obozem socjalistycznym. No, a na dobrą wróżbę przede wszystkim od razu, na drugi dzień po wygranej, zdejmie z Rosji te piekielne sankcje. Świat od razu stanie się lepszy i piękniejszy. Wizje spokojnej emerytury na Hawajach czy w Miami dla wysokich urzędników rosyjskiego państwa znowu okażą się możliwe do zrealizowania. Towarzysze, trzymajmy kciuki za Donalda Fredowicza!

Jest takie badanie opinii publicznej przeprowadzane przez międzynarodowy ośrodek YouGov, które wskazuje, na kogo z kandydatów na prezydenta USA zagłosowaliby ludzie mieszkający w innych krajach. Badaniem objęto mieszkańców krajów G20. Tylko obywatele Rosji wybrali na „swojego” prezydenta Donalda Trumpa, pozostałe dziewiętnaście państw wolałoby w fotelu prezydenckim widzieć panią Hillary Clinton (choć nie jest ona jeszcze pewna swojej nominacji z ramienia demokratów).

„Rosyjska trumpomania jest zrozumiała – pisze Władimir Abarinow (Grani.ru). – Nad popularyzacją Trumpa usilnie pracuje rosyjska prasa, pochwalił go sam prezydent Putin, nazywając bardzo wyrazistą osobowością, człowiekiem utalentowanym. Podkreśla się to, że Trump nie jest rusofobem. […] Trump imponuje większości Rosjan tym, co odrzuca od niego Amerykanów – swoim chamstwem i pogardą dla ogólnie przyjętych norm cywilizowanych zachowań”. Abarinow zwraca w swoim komentarzu uwagę, że wcale nie jest jeszcze powiedziane, że to właśnie Trump zostanie kandydatem Partii Republikańskiej, a nawet gdy zostanie, to że wygra wybory. I stwierdzenie Putina, że to „absolutny lider wyścigu prezydenckiego” jest przedwczesne, na wyrost i świadczy o nieznajomości zasad rządzących amerykańskimi wyborami.

Sam Trump też ostatnio wyhamował z deklaracjami przyjaźni pod adresem Rosji. Dzisiaj stwierdził wręcz, że „w pewnych okolicznościach” należałoby zestrzeliwać rosyjskie myśliwce prowokujące amerykańskie samoloty pełniące dyżur bojowy. Jego zdaniem, to wyraz braku szacunku dla USA i prezydenta. „Normalnie by Obama, powiedzmy, prezydent, zadzwonił do Putina i powiedział: słuchaj, weź się uspokój, nie rób tego, powstrzymaj tego maniaka, po prostu go powstrzymaj. Ale my nie mamy takiego prezydenta. On sobie gra gdzieś w golfa. […] [Te incydenty] to całkowity brak szacunku do Obamy, którego oni, jak wiecie, nie poważają” – powiedział Trump w rozmowie z dziennikarzem Indiana Radio. Wypowiedź Trumpa była nawiązaniem do manewru wykręcenia beczki przez rosyjski samolot Su-27 nad amerykańskim samolotem. Ten popis sztuki pilotażu miał miejsce 29 kwietnia nad Bałtykiem. To nie jedyny przykład prowokacji rosyjskiego lotnictwa wobec amerykańskich maszyn. Litwa dziś poinformowała, że nad Bałtykiem w tym tygodniu doszło do pięciu incydentów z udziałem rosyjskiego lotnictwa. A odnotowano też podobne akcje nad Pacyfikiem. Putin jedzie po bandzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *