28 maja. Surgut to 370-tysięczne miasto w Chanty-Mansyjskim Okręgu Autonomicznym (zachodnia Syberia) na prawym brzegu Obu. Został założony w XVI wieku, w czasach kolonizowania Syberii przez ostatniego z Rurykowiczów – cara Fiodora I. Historia miasta nie bfitowała w ważne wydarzenia na skalę kraju. Surgut zyskał na znaczeniu wraz z odkryciem w pobliżu złóż ropy naftowej i gazu ziemnego w latach 60. XX wieku. Do dziś to ośrodek związany z tą dziedziną gospodarki.
Nieoczekiwanie znalazł się powód, aby o Surgucie mówiono w całej Rosji. Mianowicie we wrześniu 2016 r. odsłonięto tu popiersie Józefa Stalina. Miejscowi staliniści, skupieni w organizacji Russkij duch, zebrali pieniądze na pomnik, znaleźli wykonawców zlecenia, a następnie bez uzgodnienia z władzami miasta ustawili skulpturę na nabrzeżu rzeki Ob.
Podniósł się wielki szum, mieszkańcy Surgutu masowo protestowali przeciwko popiersiu zbrodniarza. Pomnik został dwukrotnie oblany farbą. Wreszcie władze miasta pod naciskiem opinii publicznej zdemontowały popiersie. Stalina zdeponowano w magazynach miejskiego zarządu terenów zielonych. Wódz i Ojciec Narodu spokojnie przeleżał na dowolnie wybranym boku ponad dwa lata. Na dniach pomysłodawcy uczczenia tyrana przypomnieli sobie o pomniku, zabrali go z magazynów i ogłosili, że zamierzają postawić Stalina w mieście. I teraz zajmą się pilnie poszukiwaniem miejsca, gdzie Józef Wissarionowicz będzie mógł spokojnie stanąć. Twierdzą, że mają poparcie 60 procent mieszkańców miasta (raczej wątpliwe). Znaleźli poplecznika w osobie deputowanego miejscowej legislatury z ramienia Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej. Ideę surguckich stalinistów poparli zatwardziali zwolennicy umiłowanego wodza z innych miast.
Grupa wspomnianych aktywistów stalinistów została ostatnio opisana przez rosyjskie media w związku z akcją przeprowadzoną 9 maja: rozmieścili oni w centrum miasta bannery z wyrazami wdzięczności dla Stalina, a na marsz Nieśmiertelny pułk przynieśli jego portrety.
Natomiast grupą najsilniej protestującą przeciwko ustawieniu w Surgucie pomnika Stalina są aktywiści skupieni wokół inicjatywy Kraj Zesłańców Surgut. Założyli stronę internetową (http://ssylka.skmuseum.ru/), na której zbierają świadectwa represji. Rzecz w tym, że staliniści w 2016 roku wybrali miejsce dla pomnika swego idola wyjątkowo perfidnie: niedaleko od osady Czornyj Mys, dokąd w latach trzydziestych przywożono rodziny represjonowanych za politykę skazańców, m.in. kułaków. Niewielu osiedleńców przeżyło w skrajnie trudnych warunkach; obecnie w okręgu mieszka około ośmiuset potomków przesiedleńców (https://www.sibreal.org/a/29641340.html).
Gazeta internetowa „Znak” donosi tymczasem, że władze Surgutu zamierzają przeznaczyć 7 mln rubli na zakończenie prac związanych z pomnikiem ofiar represji politycznych (1,5 mln rubli kosztowały prace projektowe i przygotowawcze). Wybrano już miejsce, gdzie stanie memoriał, uprzątnięto teren (nawiasem mówiąc to niedaleko miejsca, w którym staliniści w 2016 r. ustawili swojego Stalina). Deputowani surguckiej dumy wyrażają nadzieję, że prace uda się zakończyć przed 30 października, gdy w Rosji obchodzony jest Dzień Pamięci Ofiar Represji Politycznych.
O odnotowanym przez ośrodek badania opinii publicznej wzroście pozytywnych ocen roli Stalina pisałam niedawno na blogu: http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2019/04/18/ziutek-sloneczko-superstar/