1 czerwca. Przygoda socjologa Maksima Szugaleja w Libii zaczęła się od rozmowy z przyjacielem Aleksandrem Malkiewiczem z Fundacji Obrony Wartości Narodowych. Szugalej, jeszcze jeden socjolog, Aleksandr Prokofjew i ich tłumacz Samer Hassan Seifan, obywatel Rosji jordańskiego pochodzenia mieli, według zapewnień Malkiewicza, w objętym konfliktem zbrojnym kraju „tylko i wyłącznie zbierać dane na temat sytuacji społecznej”. Śmiały plan, trzeba przyznać. I śmiała obrona wartości narodowych. Zwykła fundacja wysyła w takie miejsce trzech ludzi w celach badawczych. Naprawdę ciekawe.
Z oficjalnej strony Fundacji (https://fznc.world/o-fonde/) można się dowiedzieć o celach, jakie sobie stawia ta „niekomercyjna organizacja”: obrona interesów narodowych Federacji Rosyjskiej, obrona wolności słowa na całym świecie, propaganda wartości narodowych, organizowanie okrągłych stołów i forów dyskusyjnych, społeczna kontrola internetu, analiza ingerencji poszczególnych państw w wewnętrzną politykę suwerennych państw.
A konkretnie? Ano, np. w maju ubiegłego roku Fundacja przekazała 5 mln rubli jako pomoc dla Marii Butinej, aresztowanej pod zarzutem uprawiania nielegalnej działalności lobbystycznej w USA i skazanej na karę 18 miesięcy pozbawienia wolności (http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2019/04/28/maria-butina-winna-i-skazana/). Stany Zjednoczone (do czasu) były obszarem wzmożonej aktywności szefa Fundacji, Aleksandra Malkiewicza, o czym za chwilę. Malkiewicz przedstawia się jako dziennikarz i obrońca wolności prasy. Jest przewodniczącym komisji ds. rozwoju mediów i wspólnoty informacyjnej przy Izbie Społecznej FR (organ społeczny, dający tytuł albo przykrywkę). Chętnie udziela się w mediach jako komentator i ekspert, jest autorem wielu publikacji. Zanim został przewodniczącym Fundacji w 2019 roku, kilka miesięcy wcześniej był zatrzymany przez FBI na lotnisku w Waszyngtonie. Poddano go kontroli, przesłuchano i pouczono, aby rozkręcane przez niego internetowe wydanie USA Really zarejestrować zgodnie z amerykańskimi przepisami jako „agenta zagranicznego”. Czym było/jest USA Really? To ciekawa inicjatywa. Według amerykańskiej prasy, Malkiewicz to „troll Putina ze znanej fabryki trolli Jewgienija Prigożyna”; a „strona USA Really prowadziła kampanię propagandową i rozpowszechniała dezinformację w sieciach społecznościowych”. Tak czy inaczej działalność Malkiewicza w USA została sklasyfikowana jako szkodliwa dla interesów tego kraju. 19 grudnia 2019 r. quasi-dziennikarz został objęty amerykańskimi sankcjami za rozmieszczenie na stronie internetowej treści, „dzielących społeczeństwo pod kątem kwestii politycznych”. W rosyjskich mediach podniósł się na ten temat szum. Padły wielkie słowa o zatykaniu ust niezależnym dziennikarzom, gwałcie na świętej wolności słowa itp. Żadne z krzyczących kremlowskich mediów nie potrafiło jednak składnie powiedzieć, czym właściwie zajmował się w Stanach Malkiewicz. Nie miał ani akredytacji, ani statusu obserwatora wyborów, a tym właśnie najbardziej się wtedy tam interesował. Może warto jeszcze do tego grochu z kapustą dodać, że USA Really miało swoją siedzibę w Moskwie. A matką założycielką strony jest Federalna Agencja Nowości (FAN), platforma medialna związana z Jewgienijem Prigożynem (https://ru.wikipedia.org/wiki/%D0%A4%D0%B5%D0%B4%D0%B5%D1%80%D0%B0%D0%BB%D1%8C%D0%BD%D0%BE%D0%B5_%D0%B0%D0%B3%D0%B5%D0%BD%D1%82%D1%81%D1%82%D0%B2%D0%BE_%D0%BD%D0%BE%D0%B2%D0%BE%D1%81%D1%82%D0%B5%D0%B9).
W lipcu 2019 r. amerykański dwumiesięcznik „Foreign Policy” opublikował artykuł, w którym wskazywał Malkiewicza jako osobę kierującą akcją ingerencji w wybory w Libii (https://foreignpolicy.com/2019/07/10/the-evolution-of-a-russian-troll-russia-libya-detained-tripoli/). – Jakie wybory? W Libii nie było żadnych wyborów! – krytykował tezy artykułu sam najwyższy kapłan telewizyjnej propagandy kremlowskiej Dmitrij Kisielow, który poświęcił sprawie Szugaleja spory materiał w swoich „Wiestiach Niedieli”.
Owszem, jeszcze nie było, ale miały być – odpowiedzieli dziennikarze pracujący w grupie „Projekt” (https://www.proekt.media/about/). A „socjolodzy” Prigożyna-Malkiewicza pracowali w Trypolisie nad ich przygotowaniem, podobnie jak uprzednio na Madagaskarze. A więc nie o nastroje wśród prostych Libijczyków chodziło wysłannikom z dalekiej Rosji…
O Madagaskarze i tamtejszym doświadczeniu rosyjskich trolli – w następnym odcinku.
Cdn.