Wieczność chwilowa i ulotna

2 lipca. Wczoraj zakończono mocnym akordem i długą, fałszywą kodą akcję głosowania nad poprawkami do konstytucji Rosji. Według oficjalnych danych, obywatele poparli poprawki: głosów „za” było 78% . Z morza poprawek najważniejsza jest dla Kremla ta jedna: wyzerowanie dotychczasowych kadencji prezydenckich Putina, co stwarza mu możliwość ponownego startu w wyborach prezydenckich po zakończeniu obecnej kadencji (za cztery lata). Operacja „wieczny Putin” jednak nie do końca się władzy udała, choć cel wielkim wysiłkiem aparatu państwa został osiągnięty.

Głosowanie, które miało się początkowo odbyć 20 kwietnia, zostało przesunięte w czasie z uwagi na epidemię Covid-19. Względy zdrowotne wskazano też i teraz jako powód wydłużenia głosowania – odbywało się ono w brawurowo rozciągniętym czasie: od 25 czerwca do 1 lipca. Głosować można było nie tylko w lokalach wyborczych, ale także wrzucać karty do puszki lotnych brygad wyborczych, rozstawiających stoliki na podwórkach czy kursujących po trudno dostępnych terenach (np. w tundrze) i po domach. Głos można było eksperymentalnie oddać także drogą elektroniczną – ale tylko w Moskwie i obwodzie niżnonowogrodzkim (już pierwszego dnia jeden z dziennikarzy poszedł zagłosować do lokalu, a następnie oddał głos drogą elektroniczną, oba głosy zaliczono, co pokazało pole do manipulacji przy urnie).

Dosypać można było łatwiej i więcej niż podczas jednodniowych tradycyjnych wyborów. Władze sprawnie ucinały dyskusje na temat zaobserwowanych manipulacji, kwalifikując pojawiające się masowo w mediach społecznościowych informacje o nieprawidłowościach jako fake newsy. Wydaje się, że Kreml był mocno zdeterminowany, aby wycisnąć odpowiedni wynik, mimo obserwowanego dużego niezadowolenia społeczeństwa (rekordowo niskie notowania Putina). Powszechne były w dyskusjach na forach nawoływania, aby zbojkotować głosowanie, a jeśli nawet iść do urny, to zagłosować przeciw. Podany przez CKW wynik niecałe 22% „przeciw” nie odzwierciedla obserwowanego poziomu protestu. Większą liczbę głosów „przeciw” niż „za” odnotowano tylko w jednym z 82 regionów – Nienieckim Okręgu Autonomicznym (przypisano to niechęci mieszkańców do połączenia ich regionu z obwodem archangielskim, co jest w planach). Taki listek figowy na wstydliwym miejscu powszechnej manipulacji. Czeczenia dumnie kroczyła wraz z Tuwą na czele stawki z wynikiem: 98-99% „za”. Ura!

„Narysowali nawet więcej niż na wyborach 2018 roku – słusznie, po co się ograniczać, skoro nic [władzy] nie ogranicza. Nie ma przecież już nic do stracenia. Obciachowa afera z przykrawaniem konstytucji przeniosła Putina do niższej politycznej ligi – do ciepłej kompanii afrykańskich kacyków czy białoruskiego Ługabe [to nowe popularne określenie Łukaszenki]. Przyzwoici ludzie nie wpuszczą go za próg – pisze dziennikarz Andriej Łoszak. – Kiedy Putin znalazł się na szczycie piramidy, chciał uznania i szacunku, podobno marzył, że dostanie Pokojową Nagrodę Nobla. Ale kiedy nadszedł czas, aby rozstać się ze stołkiem, to jak wszyscy dyktatorzy, którzy stracili głowę od absolutnej władzy, nie wytrzymał i wyciągnął ciężką artylerię. Putin stracił twarz i dobrze o tym wie. Teraz naprawdę nic go nie powstrzymuje. Następny krok w karierze takich ludzi to strzelanie do własnego narodu”. Niewesoła perspektywa.

Politolog Gleb Pawłowski, który na samym początku prezydentury Putina był najważniejszym kremlowskim demiurgiem, a potem wypadł z łaski i stał się trzeźwym krytykiem władzy, uznał wyniki głosowania za porażkę Kremla: „Skoro przy zaangażowaniu całego aparatu nacisku i propagandy jednak 20% ludzi powiedziało poprawkom „nie”, to znaczy, że tkwi tu wielki potencjał nowej opozycyjnej siły”. Czy rzeczywiście widoczne niezadowolenie dużej grupy Rosjan da się przekuć w polityczny sukces, czas pokaże. Logika putinowskiego systemu jest taka, żeby trawniki, na których może wykiełkować cokolwiek nieprawomyślnego, strzyc do żywego, zanim cokolwiek wyrośnie.

Z drugiej strony wymuszona akceptacja dla wydłużenia władzy Putina nie oznacza, że jego rządy będą spokojne i długotrwałe. Putin wprawdzie wypłacił rodzinom z dziećmi zasiłki w wysokości 10 tys. rubli, ale czy kupił w ten sposób sobie poparcie na dłużej w sytuacji, gdy osłabiony budżet piszczy w szwach, a ludziom nie żyje się dostatniej?

A weźmy jedną z poprawek o świętej integralności terytorialnej Rosji, która oznacza, że Krym jest rosyjski i nie popuścimy za nic na świecie. Czy społeczność międzynarodowa uzna to, weźmie za dobrą monetę i podstawę do wznowienia współpracy? Zdejmie nałożone z tego powodu sankcje? Otworzy ramiona przed Putinem, który uzurpuje władzę na kolejne lata? Na razie się na to nie zanosi. Konstytucyjne przytwierdzenie Krymu do Rosji w ogólnonarodowym głosowaniu jeszcze bardziej utrudnia dialog.

Wyzerowany Putin przełamał konstytucję przez kolano, pokazał, że jego aparat jest w stanie przeprowadzić operację specjalną, broniącą jego władzy. Ale czy to go wzmocniło? I na jak długo to wystarczy?

5 komentarzy do “Wieczność chwilowa i ulotna

  1. Palladios

    Czas ucieka, wieczność czeka. Swoją drogą niepokoi mnie myśl o tym, co nastanie po wieczności, tzn. po momencie, w którym Putin pójdzie w ślady Czernienki i „też umrze”. Zapewne koterie kremlowskie rzucą się sobie do gardeł, ale czy odbędzie się to w miarę pokojowo? Trochę strach myśleć

    Odpowiedz
    1. Yebyevdenko

      I tak minął Nero, jak mija wicher, burza, pożar, wojna lub mór… jak minął Stalin, Malenkow, Bułganin, Chruszczow, Breżniew, Andropow, Czernienkow, Gorbaczow (dzięki któremu minął Związek Radziecki) , Jelcyn i jak niewątpliwie minie Putin. Czego się bać?

      Odpowiedz
      1. Palladios

        Putin niewątpliwie minie i płakał po nim nie będę. Strach nie dotyczy przemijalności, ale okoliczności odejścia. W satrapiach w takich chwilach rozmaici wezyrowie i zausznicy biorą się za łby. Kto wie, do czego są zdolni kremlowscy dworzanie? Wojny domowe wybuchały już z błahszych powodów.

        Odpowiedz
        1. Yebyevdenko

          Przeważnie z „błahszych”, więc śmierć Putina może mieć takie znaczenie dla losów Rosji i świata, jak zgon Franciszka Józefa (✝1916), też na swój sposób będącego gwarantem i symbolem starego porządku. Skąd pewność, że Putin nie umrze jak Chruszczow na emeryturze, tylko w trakcie kolejnej kadencji? Skąd obawy, że jeśli tak się stanie, to tarcia na szczytach władzy doprowadzą do wojny domowej, czy nie daj Boże czegoś gorszego (bezpośrednio dla nas)? Jeśli szukać historycznych analogii, to akurat Rosja ich nie dostarcza. Od zakończenia Wielkiej Smuty na początku XVII wieku zgon żadnego z władców nie wywołał wojny domowej ani militarnej agresji na zewnątrz, jako sposobu rozładowania wewnętrznych napięć. W XX wieku każdorazowa śmierć genseka: Stalina, Breżniewa, Andropowa, oznaczała kolejny etap względnego łagodnienia systemu, mimo że, zwłaszcza za pierwszym razem, walka buldogów pod dywanem toczyła się dosłownie na śmierć i życie. Sukcesja Stalina po Leninie nie jest dobrym kontrprzykładem, ponieważ ten pierwszy był już faktycznym dyktatorem w momencie śmierci Ojca Rewolucji.

          Odpowiedz
  2. Palladios

    Niby racja, ale:
    a) Władimir Władimirowicz żywcem na emeryturę nie pójdzie. Bo bezpieczny swojego życia i majątku jest tylko jako prezydent. Proszę sobie wyobrazić taką sytuację – Putin „idzie w odstawkę” na własną prośbę, jak jego poprzednik, albo kończą mu się kadencje. A jego następca w celu poprawienia sobie stosunków międzynarodowych (zdjęcia sankcji itp.) robi mu pokazowy proces, żeby pokazać, że teraz nastały rządy sprawiedliwości i demokracji.
    b) Historia niekoniecznie musi działać za każdym razem tak samo.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *