Bal u Szatana

19 marca. W kipieli wojennych emocji Rosja wykuwa obowiązującą estetykę nowej epoki. W ósmą rocznicę aneksji Krymu kremlowscy inżynierowie dusz zorganizowali pokazowy koncert „Krymska wiosna” na stadionie Łużniki w Moskwie. Na trybunach radośnie wiwatowały tłumy wyposażone we flagi państwowe, a na estradzie w „patriotycznym” repertuarze wystąpił kwiat proputinowskich artystów. Kulminacyjnym momentem imprezy było pojawienie się samego Putina i jego słowa skierowane do upojonej spodziewanym zwycięstwem hordy.

Putin powtórzył swoją ględźbę o szlachetnych zamiarach zbawienia ludu Donbasu przed ludobójstwem ze strony nazistowskich ukraińskich siepaczy. Powołując się na Pismo Święte (tak!), dziękował ofiarnym żołnierzom, którzy walczą, wspomagając się nawzajem. Jednym słowem: „Gott mit uns”. Bezpośrednia transmisja telewizyjna ze stadionu w pewnym momencie została przerwana. Putin nagle zniknął w ekranu, zamiast urwanego fragmentu wypowiedzi widzowie zobaczyli zasłużonego putinowskiego pieśniarza Olega Gazmanowa, który zagrzewał publiczność jeszcze przed pojawieniem się na scenie prezydenta. Coś poszło nie tak.

Dziwna awaria pobudziła rosyjski internet do dyskusji, pojawiło się natychmiast mnóstwo teorii co do jej przyczyn. Niektórzy wyrażali nadzieję, że Putina ustrzelił snajper i dlatego trzeba było przerwać transmisję. Pokłosiem tej wersji były domysły, że na stadionie pojawił się sobowtór (w rzeczy samej przemawiający prezydent nieustannie zezował, bardziej niż zwykle zdarza się to Putinowi, ale może tak intensywnie rozglądał się na boki, czy wśród zgromadzonych nie siedzi jednak jakiś Szakal). Obserwatorzy zwrócili uwagę, że prezydent miał na sobie kurtkę firmy Loro Piana na jedyne półtora miliona rubli. Kurtka była obszerna, na pewno zmieściła się pod nią kamizelka kuloodporna, bez której Putin nie pojawia się publicznie, gdy wychodzi z bunkra. Mocno wałkowana w mediach społecznościowych była też druga teoria o powodach przerwania transmisji: stadion tak głośno gwizdał podczas przemówienia, że nie dało się tego zagłuszyć. Autorzy tej wersji zapewne pamiętają nieprzyjemny wypadek, jaki zdarzył się Putinowi w roku 2011 podczas turnieju sztuk walki – został tam wybuczany i wygwizdany, reakcja trybun była oznaką niezadowolenia planem powrotu Putina na Kreml po czteroletniej przerwie (2008-2012 – prezydentem był wtedy Dmitrij Miedwiediew). Pisałam o tym na blogu http://labuszewska.blog.tygodnikpowszechny.pl/2011/11/21/zmieszane-sztuki-walki/. Ale teraz powtórki nie było. W komentarzach niepokornych antyputinowskich mediów powtarzano, że publiczność została zwieziona na Łużniki pod przymusem, bo sama z siebie by nie przyszła. I zapewne częściowo tak właśnie było – studentów nastraszono wizją relegowania z uczelni, pracowników sfery budżetowej zwolnieniem z pracy itd. Niemniej trybuny nie protestowały, gdy Putin chwalił wojnę. A wypowiadający się dla „Meduzy.io” młodzi ludzie mówili, że koncert im się podobał, a parówki były smaczne. Kamerzyści mieli za zadanie pokazywać rozradowane twarze i wielu takich uczestników wyłuskiwali. W transmisji telewizyjnej można puścić dźwięk zagłuszający gwizdy publiczności. Ale czy tak było tym razem? Nie ma potwierdzenia. Podczas transmisji było wiele wpadek z przerwaniem w pół słowa Putinowi na czele. Gdy wyszła na scenę rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa, po pierwszym zdaniu w ogóle wyłączono jej nagłośnienie. Wyglądało jak mały sabotaż.

Wrócę jeszcze do samej mowy Putina. Wystąpienie było krótkie, składające się z kilku modemów. Putin był wyraźnie spięty. Ciągle przerywał, zawieszał się, wahał. Jak gdyby zapominał, co chciał powiedzieć. Sięgnięcie po cytat z Pisma Świętego i odwołanie się do nakazów religii chrześcijańskiej przez zbrodniarza wojennego, zabijającego w Ukrainie bezbronne kobiety i dzieci, to wyjątkowa niegodziwość i perfidia. Jak ocenił komentator Andriej Kolesnikow: „posługując się Pismem Świętym, Putin chciał pokazać, że Rosja jest po stronie dobra. Skwitowanie ruin Ukrainy i milionów uchodźców powołaniem się na Biblię, to cynizm. Im większe łgarstwo i bardziej kłamliwa inscenizacja spektaklu, tym lepiej”.

Bal u Szatana na Łużnikach miał swoją oprawę plastyczną. Cały stadion udekorowany został w barwach rosyjskiej flagi. Nad trybunami i sceną umieszczono hasła, którym poświęcone było to żałosne przedsięwzięcie – Za prezydenta, Za pokój, Za Rosję. Zamiast litery zet zapisanej cyrylicą figurowała putinowska swastyka – łacińska litera Z. To obowiązujący teraz symbol mający oznaczać jedność z preZydentem i jego zbrodniczą wojną. W przestrzeni medialnej można znaleźć wiele zdjęć ludzi z tą symboliką, nawet dzieci w przedszkolu ustawione w kształt litery Z.

4 komentarze do “Bal u Szatana

  1. Palladios

    A czy prawdą jest to, co podają niektóre media – że w transmisji wykorzystano ujęcia z zeszłorocznych „Dni Krymu”?

    Odpowiedz
    1. annalabuszewska Autor wpisu

      W komentarzach do materiału Chardina pojawia się jeszcze sugestia (spotkałam takie również na Twitterze), że to nie Putin osobiście się produkował na stadionie, a hologram. Dlatego tak gwałtownie przerwała się jego wypowiedź. Teorii na temat jest dużo i zapewne jeszcze będą nowe.
      Pozdrawiam serdecznie
      Anna Łabuszewska

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *