8 stycznia. Izolacja Władimira Putina osiągnęła swoje apogeum – nawet w święta prawosławnego Bożego Narodzenia z Kremla popłynął komunikat: prezydent sam pojawił się w Soborze Zwiastowania.
Zwykle w wigilię Bożego Narodzenia Putin udawał się do jakiejś cerkwi poza Moskwą na nocne nabożeństwo, lubił prezentować się przed telewizyjnymi kamerami w towarzystwie takiej czy innej grupy wiernych. Imitował religijne zaangażowanie w obrzędy i przekazywał życzenia dla wszystkich prawosławnych Rosjan. Podkreślał, że to święto pełne ciepła i nadziei. Słuchał pięknie śpiewających chórów, zapalał świeczki, uśmiechał się, obdarzał prezentami, jednym słowem – świętował. Wyjątkiem było zeszłoroczne Boże Narodzenie, które Putin spędził w rezydencji w Nowo-Ogariowie, wyjaśniając swoje odosobnienie względami epidemiologicznymi.
W tym roku zjawił się w kremlowskim Soborze Zwiastowania (według tradycji była to prywatna cerkiew rodziny carskiej), nie wyjechał nie tylko poza Moskwę, ale nawet poza Kreml. Co więcej – znowu zjawił się sam, choć zagrożenia epidemią już nie ma. Na zdjęciach przekazanych prasie nie zauważono nawet nikogo z obstawy: Putin stoi samiusieńki po ikonami, ma twarz smutną jak na pogrzebie, a nie radosnym nabożeństwie z okazji przyjścia na ludzki świat Syna Bożego (https://meduza.io/short/2023/01/07/putin-v-odinochestve-vstretil-rozhdestvo-v-kremle-fotografiya). Po pewnym czasie zadumę Putina przerywa duchowny, który uroczyście odśpiewuje modlitwy. Później dołącza jeszcze kilku duchownych.
Na stronie internetowej Kremla można zapoznać się z fragmentami bożonarodzeniowego posłania Putina (http://www.kremlin.ru/events/president/news/70334). Odwołuje się do wartości, jakie powinny być pielęgnowane przez ludzi wierzących: miłosierdzie, sprawiedliwość, dobro itd.
5 stycznia Putin przekazał ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu polecenie wprowadzenia na czas świąt zawieszenia broni, było to spełnienie apelu patriarchy Moskwy Cyryla. Służba prasowa Kremla rozpowszechniała wersję, zgodnie z którą przerwanie działań wojennych ma umożliwić wiernym walczącym na froncie i mieszkającym w pobliżu frontu udział w bożonarodzeniowych nabożeństwach. Prezydent Ukrainy zareagował na tę inicjatywę jednoznacznie: Rosja chce wykorzystać religijne święto jako przykrywkę (dla swoich celów). „Wszyscy na świecie wiedzą, jak Kreml wykorzystuje przerwy w działaniach wojennych, aby kontynuować wojnę z nową siłą. Ażeby skończyć wojnę, potrzebne jest coś zgoła innego: trzeba, aby obywatele Rosji znaleźli w sobie śmiałość choćby na 36 godzin (tyle miało trwać postulowane przez Putina zawieszenie ognia), choćby na czas Bożego Narodzenia wyzwolić się od swojego haniebnego strachu przed jednym człowiekiem na Kremlu (…), wojna zakończy się wtedy, kiedy wasi żołnierze albo się wycofają, albo zostaną przez nas wypędzeni”. Własną odpowiedź na gest Kremla znalazł doniecki watażka Denys Puszylin, który sprecyzował, że zawieszenie broni może oznaczać tylko wstrzymanie się od inicjowania wymiany ognia, ale nie powstrzyma jego wojsk od odpowiadania na działania zaczepne strony przeciwnej.
Z kolei prezydent USA Joe Biden zwrócił uwagę, że Putin ostrzeliwał Ukrainę w dniu 25 grudnia w Boże Narodzenie, a także w noc sylwestrową i Nowy Rok. „Zapewne chce mieć chwilę przerwy” – podsumował.
Politolożka Tatiana Stanowaja wiąże pokojową inicjatywę Putina z tym, co się stało w Makiejewce w noc z 31 grudnia na 1 stycznia (opisałam to w rubryce Rosyjska ruletka: https://www.tygodnikpowszechny.pl/nowy-rok-w-rosji-co-przyniesie-narastajaca-militaryzacja-181938) – koszary, pełne zmobilizowanych rosyjskich żołnierzy zostały ostrzelane przez siły ukraińskie, zginęło kilkaset osób (dane strony rosyjskiej i ukraińskiej na ten temat znacznie się różnią). „Siły zbrojne Ukrainy ostrzelały miejsce, w którym znajdowali się rosyjscy żołnierze, zaraz po północy. Budynek został zrównany z ziemią (…). Putin bardzo by nie chciał przeżyć czegoś podobnego również w Boże Narodzenie. Poza tym chciałby odegrać przed publicznością rolę dobrego cara. Putin postrzega siebie w tej wojnie jako ktoś, kto niesie dobro nie tylko Rosji, ale także bratnim narodom i generalnie całemu światu, wyzwalając go od hegemonii USA”.
A co do samej Makiejewki, to dziś nastąpił specyficzny ciąg dalszy. Ministerstwo obrony Rosji zaczęło rozpowszechniać informacje, że w ramach tzw. operacji odwetowej zostały zniszczone uderzeniem rakietowym koszary armii ukraińskiej w Kramatorsku, w wyniku tej akcji miało zginąć sześciuset ukraińskich żołnierzy. Jednym słowem: oko za oko, ząb za ząb. Strona ukraińska nie potwierdziła tych rewelacji (https://www.pravda.com.ua/rus/news/2023/01/8/7383991/).
Moim zdaniem czeka nas III wojna światowa. Putin, jak kiedyś Hitler nie ma innego wyjścia…tylko wojna może utrzymać go u władzy tylko przemysł wojenny może utrzymać rosyjską gospodarkę na powierzchni. Ciekawy jestem co Pani o tym sądzi?
Szanowny Panie!
Dziękuję za komentarz.
Co do tezy, że Putin walczy o utrzymanie się u władzy, to pełna zgoda. I walczy, prowadząc wojnę, zwycięstwo w tej wojnie w zamyśle ma mu pozwolić rządzić wiecznie. Konflikt trwa już dosyć długo, Putinowi udaje się utrzymac na razie kraj w ryzach. Ale potrzebne mu jest zwycięstwo, a przynajmniej namiastka zwycięstwa. III wojna światowa nie jest mu potrzebna.
Serdecznie pozdrawiam
Anna Łabuszewska