Wczorajszy atak i zamach bombowy na Baksańską Elektrownię Wodną w kaukaskiej republice należącej do Federacji Rosyjskiej – Kabardyno-Bałkarii – nie został uznany za akt terroru, a jedynie za dywersję. Jako organizatora napadu i podłożenia ładunków wybuchowych w elektrowni rosyjskie służby specjalne wskazują przywódcę miejscowego dżamaatu – Kazbeka Taszyjewa. Wiele wskazuje na to, że działał on na polecenie Dokki Umarowa, kaukaskiego terrorysty numer jeden. Kilka miesięcy temu Umarow odgrażał się, że zaatakuje Rosjan w czułe miejsca. W zeszłym roku przyznawał się chełpliwie, że awaria na Sajano-Szuszeńskiej Elektrowni Wodnej to jego dzieło, choć po ekspertyzach komisja badająca awarię wykluczyła zamach terrorystyczny jako przyczynę katastrofy.
Kaukaskie podziemie islamskie uderzyło w bardzo czuły punkt – strategiczny obiekt, który powinien być strzeżony jak źrenica oka. Jak twierdzą eksperci, tylko cudem nie doszło do wielkiej tragedii.
Terroryści czy, jak wolą rosyjskie służby specjalne, dywersanci dostali się do hydroelektrowni nocą, zabili ochraniających obiekt milicjantów, a następnie ze znawstwem podłożyli materiały wybuchowe. Bojownicy kaukascy regularnie dokonują napadów – agresję kierują głównie pod adresem milicji i innych struktur siłowych, ale mają na koncie także kilka zamachów na pociągi, gazociągi czy podpalenia sklepów handlujących alkoholem. Ale zaatakowanie ważnego obiektu strategicznego to już inna kategoria. Atak został przeprowadzony profesjonalnie.
Według rosyjskich publicystów, specjalizujących się w tematyce związanej ze służbami specjalnymi, Iriny Borogan i Andrieja Sołdatowa, „atak na elektrownię to zaniedbanie, którego żadną miarą wybaczyć służbom specjalnym nie można. Rosyjscy siłowicy nie potrafią zapobiegać atakom terrorystów-samobójców, działają niezbornie podczas akcji zatrzymania bojowników, przegrywają wojnę propagandową o sympatie ludności muzułmańskiej. Ale ochrona obiektów specjalnego znaczenia – to akurat służby powinny umieć. I kiedyś to doskonale robiły”.
Zwraca uwagę to, że terroryści odeszli od taktyki punktowych uderzeń na posterunki milicji czy linie kolejowe, a zaznaczyli swoją obecność na wielkim obiekcie, mającym ogromne znaczenie dla całego regionu. Według zgodnej oceny rosyjskiej prasy, to nowy etap terrorystycznej wojny przeciwko Rosji. Istnieją obawy, że terroryści mogą zrealizować swoje pogróżki i zaatakować elektrownie jądrowe czy wielkie tamy. Czy zapowiedziane wzmocnienie ochrony wystarczy?
Kaukaz Północny od wielu lat jest przyczyną bólu głowy dla rosyjskich władz. Biedny region, ogarnięty fermentem – wpierw niepodległościowym, teraz islamskim, przeżarty korupcją. Moskwa nie miała i nie ma skutecznego planu leczenia kaukaskich bolączek. Czeczenizacja Czeczenii i oddanie tam pełni władzy w ręce Ramzana Kadyrowa tylko z pozoru uspokoiły sytuację i zażegnały konflikt. Niestabilność stopniowo rozlewa się po całym regionie. Jeszcze do niedawna w Kabardyno-Bałkarii było względnie spokojnie (na tle niespokojnej Inguszetii, Czeczenii czy Dagestanu, gdzie ciągle dochodzi o strzelanin, zabójstw, zamachów, porwań ludzi). Pomysłem na uspokojenie sytuacji miało być menedżerskie podejście nowo powołanego szefa federalnego okręgu kaukaskiego Aleksandra Chłoponina. Pełnomocnik prezydenta i jednocześnie wicepremier szparko zabrał się do pracy i jakiś czas temu przedstawił władzom zwierzchnim plan przekształcenia regionu w kwitnącą strefę turystyczną. Prezydent obejrzał makiety planowanych obiektów, z aprobatą pokiwał głową. Bardzo piękny obiekt, niech tu sobie stoi w zieleni. Minęło jeszcze zbyt mało czasu, aby zawyrokować, jaki skutek odniosą utopijne projekty Chłoponina. Eksperci wzruszają ramionami – czy w ten sposób można załatwić choć jeden problem regionu? I zadają pytanie kluczowe: czy władze zdążą zrobić cokolwiek sensownego do 2014 roku, kiedy mają się odbyć w Soczi zimowe igrzyska olimpijskie, czy poradzą sobie przynajmniej ze zbrojnym podziemiem, które na pewno będzie sobie ostrzyć zęby na obiekty olimpijskie, które znajdują się po sąsiedzku. To przecież też obiekty strategiczne.