Kolejna zadyma na ulicach Moskwy, Petersburga i kilku innych miast w Rosji. Ludzie o słowiańskim wyglądzie okładają ludzi o niesłowiańskim wyglądzie. I wzajemnie. Dziś zatrzymano pod moskiewskim Dworcem Kijowskim 800-1200 osób (przeważnie młodych i bardzo młodych ludzi), by zapobiec masowej bójce, zarekwirowano broń. Do poważnych starć z udziałem młodych ludzi pochodzących z Kaukazu i rosyjskich nacjonalistów (lub osób sympatyzujących z głoszonymi przez nich hasłami) doszło na Wybrzeżu Smoleńskim i w innych punktach miasta. Bilans dzisiejszego niespokojnego dnia nie jest jeszcze znany. Mówi się o kilkudziesięciu rannych.
W zeszłym tygodniu doszło do zabójstwa kibica moskiewskiego klubu Spartak. Jak podano dziś, to zabójstwo „na tle bytowym, członkowie dwóch grup nie mogli się zgodzić co do tego, kto ma wsiąść do zatrzymanej taksówki”. Aresztowano podejrzanego o dokonanie zabójstwa Dagestańczyka. Kibice wzburzyli się, gdy po interwencji ważnych person z diaspory dagestańskiej w Moskwie podejrzanego wypuszczono (potem ponownie zatrzymano). Dlaczego go wypuszczono? Zapewne zamieszani w zabójstwo Dagestańczycy potrafili znaleźć wspólny język ze skorumpowaną milicją. Zaczęły się bójki, pochody i okrzyki „Rosja dla Rosjan”, do kibiców momentalnie przyłączyli się zdeklarowani nacjonaliści, doszło do wstrzymania ruchu na jednej z najważniejszych arterii miasta. Następnie na placu Maneżowym w pobliżu Kremla w sobotę uczestnicy wielotysięcznego zgromadzenia wyrwali bruk, zdemolowali, co znalazło się na ich drodze. Domagali się uczciwego śledztwa w sprawie wyjaśnienia okoliczności śmierci zadźganego kibica. I oczyszczenia miasta z „obcych elementów”.
Ten wybuch ksenofobii, nienawiści do współobywateli z Kaukazu Północnego, nazywanych przez Rosjan pogardliwie „czarnymi”, „chaczikami” itd., nie jest pierwszym przejawem tego niepokojącego zjawiska – co kilka miesięcy dochodzi do incydentów na tle etnicznym. Zaczyna się zwykle od pobicia (zabójstwa) przedstawiciela grupy nazwijmy to rosyjskiej lub nazwijmy to nierosyjskiej, hasło „biją naszych” podrywa do boju momentalnie kilkadziesiąt, sto, kilkaset, kilka tysięcy osób. Bywa, że bójki zaczynają się od motywu kryminalnego, a do tego zaraz dochodzi element nienawiści rasowej, nacjonalizm. Teraz szczególnie niepokoi skala – wyjątkowo duża i to nie tylko w samej Moskwie, ale wielu innych regionach. Iskra padła na bardzo podatny grunt.
Wydaje się, że rosyjskie władze nie były przygotowane na tak gwałtowny obrót spraw – na razie brak reakcji najważniejszych osób w państwie. Brak tej reakcji przy podobnych wydarzeniach w ogóle. Ksenofobia, agresja wobec „czarnych” to temat zamiatany pod dywan. Reżyser Paweł Bardin miał (i ma do dziś) ogromne trudności z rozpowszechnianiem w kinach swojego obrazu „Rosja 88” (był pokazywany u nas przez TVP Kultura) – film opowiada o środowisku nacjonalistów, ale także pokazuje szarego pasażera pociągów podmiejskich z jego nieukrywaną nienawiścią do obcych, „czarnych”, w ogóle wszelkich innych. Wstydliwy temat. Lepiej nie mówić i nie pokazywać nic. A temat to poważny i złożony. To nie tylko nietolerancja, to także bieda, bezrobocie, brak perspektyw. A także korupcja przedstawicieli władz – milicji, regionalnych urzędników i tak dalej, i tak wyżej.
Mer Moskwy Sobianin nie zauważył dziś nieporządków w mieście, spotykał się z przedstawicielami placówek dyplomatycznych, których zapewniał, że mundial, który ma się odbyć w Rosji w 2018 roku, będzie idealny. Zamieszki na tle etnicznym wywołane przez kibiców to faktycznie dobry prognostyk przed mistrzostwami.
Premier Putin zapowiedział, że skomentuje wydarzenia podczas jutrzejszego seansu łączności ze społeczeństwem. Podczas „linii specjalnej” Władimir Władimirowicz na pewno nie będzie komentował natomiast wyroku na Chodorkowskiego, gdyż do zapowiedzianego na 15 grudnia ogłoszenia werdyktu sędziego dziś nie doszło. Bez podania przyczyn ogłaszanie wyroku przeniesiono na 27 grudnia. Ciekawe dlaczego.