Prztyczki długodystansowca

Rytualny spektakl telewizyjny – seans łączności lidera z narodem – trwał wczoraj rekordowe 4,5 godziny. Po raz dziewiąty Władimir Putin odpowiadał na pytania spragnionych kontaktu z władzą telewidzów i internautów. Spośród dwóch milionów pytań wybrano 87. Na wszystkie „samiec alfa” (określenie z zasobów WikiLeaks) znał odpowiedź. Większość zadających pytania też znała odpowiedzi na te pytania, dlatego ze sceny – zresztą już nie pierwszy raz – cokolwiek wiało nudą. Nawet publiczność zgromadzona w studiu, która zapewne miała imitować żywą reakcję społeczeństwa, momentami z ledwością wstrzymywała się od ziewania.

Niemniej kilka odpowiedzi Władimira Władimirowicza zasługuje na uwagę. W sytuacji napięcia w związku z zamieszkami w Moskwie i wielu innych miastach, jakie wybuchły po zabójstwie kibica moskiewskiego klubu Spartak i które wyjawiły wysoki poziom antagonizmu etnicznego w społeczeństwie, pan premier wskazał winnych: brodatych liberałów. To ich brzydki przykład zwoływania demonstracji „31” bez sankcji władz zanarchizował podatną młodzież [tę tezę przedstawił również w wywiadzie dla dziennika „Izwiestia” szef kremlowskich inżynierów dusz, Władisław Surkow]. To nie korupcja milicji jest problemem, to nie krzewiące się bujnie ksenofobiczne nastroje, to nie władze, które nie mają pomysłu na profilaktykę przeciwdziałania takim postawom. Łapaj złodzieja! – to on, wolnomyśliciel, jest winien.

Mówiąc o sytuacji w stanicy Kuszczowska (doszło w niej kilka tygodni temu do straszliwej zbrodni – bandyci zabili kilkanaście osób, w tym małoletnie dzieci, co wstrząsnęło opinią publiczną; śledztwo ustaliło, że zabójstwa dopuścili się gangsterzy, brutalnie rządzący stanicą ręka w rękę z milicją; zdaniem krytyków systemu, „cała Rosja to Kuszczowska”), Władimir Putin „przełączył” problem na inny poziom. Jego zdaniem, do zrostu kryminału i władz dochodzi tam, gdzie władze są obieralne, gdyż bandytów stać na wylansowanie własnego kandydata. A jak władze regionalne są nie wybierane w wyborach powszechnych, a mianowane odgórnie, to kryminał do władzy nie dochodzi. Łapaj złodzieja! – wybieralne władze! „Katastrofa społeczna w stanicy przestaje być [w ujęciu Putina] rezultatem działań, a właściwie, braku działań elity rządzące. Staje się przykładem świata, z którym osobiście walczy sam Władimir Putin, który swego czasu [po ataku na szkołę w Biesłanie] zlikwidował bezpośrednie wybory gubernatorów. A zatem Kuszczowska nie dyskredytuje zbudowanego przez Putina systemu – ona dyskredytuje krytyków tego systemu” – pisze dziś w komentarzu „Niezawisimaja Gazieta”.

Skoro już swoje prztyczki w nos otrzymali przebiegli opozycjoniści, którzy teraz na pewno masowo szykują się do golenia bród, oraz obieralni przedstawiciele niższych szczebli władzy, można pokazać, na czym polega presumpcja niewinności. Głowili się dzień wcześniej obserwatorzy, dlaczego wyznaczony na 15 grudnia kilka miesięcy temu termin odczytania wyroku w drugim procesie Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa, został bez podania przyczyn przesunięty na koniec miesiąca. Może odpowiedź na te wątpliwości kryje się w tym, co powiedział narodowi Władimir Władimirowicz. Na pytanie o Chodorkowskiego premier posłużył się cytatem z legendarnego filmu „Czarny kot” (Miesto wstrieczi izmienit’ nielzia): „Złodziej powinien siedzieć w więzieniu”. Za uchylanie się od podatków, za kradzież, za zabójstwa. „Sąd udowodnił” – postawił kropkę premier. Co udowodnił? Tego nie wiemy. Wszystkim się zdawało, że sąd wyroku jeszcze nie ogłosił, ale jego echa już znał premier. Później Putin, prawnik z wykształcenia, dopowiedział, że miał na myśli pierwszy proces Chodorkowskiego i tamten wyrok skazujący za malwersacje, a nie drugi, który jeszcze się toczy. Tak na marginesie prawnik Putin już nie po raz pierwszy oznajmia, że Chodorkowski ma ręce po łokcie we krwi (choć żaden sąd tego nie udowodnił). Wątpliwości, czy swoim kciukiem zwróconym w dół premier wywarł nacisk na „najbardziej humanitarny sąd na świecie” w drugim procesie Chodorkowskiego, częściowo rozwieją się 27 grudnia, kiedy wyznaczono kolejny termin ogłoszenia wyroku.

Był jeszcze jeden ciekawy fragment: Władimir Władimirowicz stwierdził, że opozycja (w osobach np. Niemcowa i Ryżkowa) chce „władzy i pieniędzy”. W latach 90., gdy rządzili, wyssali wiele miliardów do spółki z Bieriezowskim i „tymi, którzy dziś siedzą w więzieniu”, a gdyby teraz dorwali się do władzy, to sprzedaliby całą Rosję”. Premier wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie po wygłoszeniu tej tyrady. Niemcow i Ryżkow – wyraźnie mniej. Dziś ogłosili, że podadzą Putina do sądu za oszczerstwo.

Zwraca uwagę język, jakim wczoraj posługiwał się premier, mający predylekcję do używania żargonu. Słynne „dorwać [terrorystów] w kiblu” weszło do języka salonów. Tym razem leksyki na pograniczu wulgarności było zdecydowanie więcej niż zwykle. Językowi premiera wtórował nos, którym premier głośno pociągał. Być może i to zachowanie wejdzie niebawem do salonowego kanonu.

Komentatorzy zwrócili uwagę na to, że Putin ani razu podczas seansu nie wymienił nazwiska „Miedwiediew”. Może zapomniał, trudno powiedzieć. W końcu nieistotne, czy Władimir Władimirowicz sam jest prezydentem czy zaprasza na kremlowski stolec kogoś w zastępstwie. On sam pozostaje Władimirem Władimirowiczem, z którym garnie się rozmawiać lud, który zawiaduje obrotami sfer na jednej szóstej ziemskich lądów, który może zapomnieć, jak brzmi nazwisko prezydenta. Z tego punktu widzenia nurtujące wielu przedstawicieli elit pytanie, co się stanie w 2012 roku, kiedy zgodnie z kalendarzem wyborczym powinny się odbyć wybory prezydenta, traci ostrość. Wyreżyserowany spektakl w kilkunastu aktach dał na nie jasną odpowiedź: nie trwóżcie się, ja zostaję.

Jeden komentarz do “Prztyczki długodystansowca

  1. Borsuk@kabelmail.de

    Ach, gdybyż nie to społeczeństwo.Ono nic nie rozumie z problematyki państwowej. Gdyby nie było demonstracji , gdyby nie było ” czarnych” , gdyby nie było protestów przeciwko skorumpowanym urzędnikom i policji, inaczej by Rosja wyglądała. Nie byłoby żadnych problemów. Władza mogłaby spokojnie sprawować władzę.Władimir Władimirowicz powinien zadać sobie pytanie , czy aby nie można by było wymienić przynajmniej części społeczeństwa? Na pewno poprawiło by mu to samopoczucie i mógłby się lepiej skoncentrować na prowadzeniu interesów państwa.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *