Do siedemdziesiątego roku życia będą mogli sprawować urzędy wysocy urzędnicy państwowi – taką poprawkę do ustawy o służbie państwowej wniósł do Dumy prezydent Władimir Putin. Obecnie obowiązuje bariera 60 lat, w wyjątkowych wypadkach głowa państwa może przedłużyć służbę danego urzędnika do 65 roku życia.
Bariera wiekowa dla urzędników została wprowadzona po rządach gerontokratycznego areopagu partyjnego Breżniew-Czernienko-Andropow. Szybko następujące po sobie pogrzeby-nominacje-pogrzeby radzieckich przywódców zyskały w narodzie prześmiewcze miano „wyścigów na katafalkach”.
Czemu Putin decyduje się na taką zmianę przepisów? Jak napisano w notatce skierowanej do deputowanych, chodzi o zatrzymanie na stanowiskach ważnych dla państwa osób wysokokwalifikowanych.
„Kooperatyw Oziero nieuchronnie się starzeje. Ta poprawka to swego rodzaju polisa ubezpieczeniowa na co najmniej dziesięć lat dla tych, którzy wraz z Putinem doszli do władzy, strach pomyśleć, 12-13 lat temu. Putin pokazuje nam, że zamierza rządzić jeszcze długo i nie zamierza zmieniać ludzi w najbliższym otoczeniu” – wskazuje Andriej Kolesnikow. Wielu towarzyszy walki i pracy Putina przekroczyło już sześćdziesiątkę, Władimir Władimirowicz sam za miesiąc skończy sześćdziesiąt lat. Od razu zaznaczmy, że przepis nie dotyczy prezydenta. To reguluje inna ustawa.
Dmitrij Miedwiediew starał się odmłodzić kadry kierownicze. Tworzył zasoby kadrowe, wybierał młodszych. „Wiekowa” inicjatywa Putina to kolejna akcja odwracania tego, co Miedwiediew w czasie swej quasi-prezydentury starał się zmieniać i przedsiębrać.
Jeszcze raz zacytuję cierpkiego Andrieja Kolesnikowa: „Wiek oczywiście nie jest najważniejszy. Wiele ważnych stanowisk wiceministrów czy szefów departamentów w ministerstwach zajmują ludzie czterdziestoletni – wykształceni, z doświadczeniem w biznesie, znajomością specyfiki regionów. I nikt nie przeszkadza im w robieniu kariery. Są jeszcze i tacy młodzi ludzie, którzy są gotowi wykonać każde polecenie każdego rządu, ludzie pracujący głównie w sferze państwowej PR, w orbicie administracji prezydenta. Są tak cyniczni, że może lepiej byłoby, gdyby w ogóle nie trafili do służby państwowej”.
Opozycja nie posiada się z radości, śmieje się z poprawki i proponuje Władimirowi Putinowi, żeby już dziś przeniósł swój gabinet do mauzoleum na Placu Czerwonym i „pracował tam wiecznie”.
no i niech sobie robią co chcą… dla mnie tu i teraz wazniejszy jest nasz własny cyrk, a nie mało znaczące regulacje tego, czy innego sąsiada… co dla nas, Polaków, zmienia wiek emerytalny urzędników w Moskwie? czy nie lepiej zająć się naszymi politykami? a może u nas nic już się nie da zrobić, wiec możemy sobie pogadać o innych?