Dozwolone od lat osiemnastu

Wilk z kultowej kreskówki „Nu, pogodi” nie może być pokazywany dzieciom do lat osiemnastu. Dlaczego? Bo pali papierosa, a nawet niekoniecznie pali, ale wystarczy, że trzyma w pysku fachowo zagiętego „biełomora”. Według wchodzącej dziś w życie ustawy o ochronie dzieci przed informacjami szkodzącymi zdrowiu i rozwojowi, taki paskudny typ oddający się tytoniowemu nałogowi nie może być pokazywany w telewizji przed godz. 23, a w kinach na seansach bez ograniczeń wiekowych. Bo taki typ jest chodzącą reklamą palenia tytoniu. Młodzież takich typów, jak powszechnie wiadomo, w życiu w ogóle nie widuje, nie powinna zatem oglądać ich w telewizji, zwłaszcza na dobranoc. A nuż weźmie z nich przykład.

Rosyjskie dzieci nie będą więc znać filmu, na którym wyrosły starsze pokolenia? Tak można by wnioskować z wypowiedzi przedstawicieli najważniejszych kanałów telewizyjnych. Te wypowiedzi wywołały burzę. Deputowani, psychologowie, pedagodzy, artyści – wszyscy na wyprzódki komentowali możliwość odcięcia najmłodszych pokoleń od umiłowanych bohaterów. Jedni byli za, inni rysowali kółko na środku czoła. Oprócz Wilka „pod ustawę” podpada jeszcze sympatyczny krokodyl Giena. Mimo inteligentnej fizys i manier dżentelmena też nie nadaje się do wychowywania młodego pokolenia. A to dlatego, że pali fajkę. Ustawa zakazuje pokazywania przez media treści sympatyzujących z przestępcami, propagujących przemoc, palenie tytoniu, picie alkoholu czy zaprzeczających wartościom rodzinnym. Bardzo szczytny cel – dzieci należy chronić przed przemocą i wszelkimi wichrującymi psychikę rzeczami i zjawiskami. Tylko czy ta metoda jest odpowiednia i skuteczna?

Kilka tygodni temu, gdy Duma w rekordowym tempie przyjęła kilka ważnych ustaw postrzeganych jako przykręcenie śruby opozycji – m.in. o ściganiu za oszczerstwo czy nowelizację ustawy o zgromadzeniach publicznych – mówiono, że też ustawę o ochronie praw dzieci będzie można wykorzystywać do zamykania naruszających przepisy stron internetowych, w tym np. niepokornych stron opozycji. Wystarczy jakakolwiek treść podpadająca pod niejasne i rozciągliwe zapisy ustawy i „Pamelo, żegnaj”. Teraz zwrócono uwagę na absurdalne ograniczenia dotyczące emisji filmów dla dzieci. Astrid Lingren zresztą też, jak się okazuje, nie bardzo się nadaje dla milusińskich, bo niektóre wypowiedzi postaci z jej książek mogą być odczytane jako propaganda włóczęgostwa. W Rosji już jest pięć milionów biesprizornych dzieci, nowych nie należy zatem do tego namawiać. Choć one pewnie książek pani Lingren nie czytają.

Eksperci są zdania, że wprowadzane ograniczenia dotyczące telewizji, radia i gazet nie przyniosą efektów, skoro „inkryminowane” filmy są w wolnym dostępie w Internecie. W tym kontekście dziwi zakaz ministerstwa kultury Rosji odnośnie wyświetlania w kinach filmu „Klip” (w Polsce pokazany na tegorocznym festiwalu „Nowe Horyzonty”). Pierwszy taki zakaz od czasu upadku ZSRR, w którym bardzo wielu filmów i książek zakazywano na prawo i lewo. Głośny obraz serbskiej reżyserki Mai Milosz o bujnych nastolatkach eksperymentujących z narkotykami i seksem nie uzyskał zezwolenia na rozpowszechnianie w rosyjskich kinach. Dlaczego? Filmy rosyjskiej reżyserki młodego pokolenia Walerii Gaj Germaniki – „Wszyscy umrą, a ja nie” czy serial „Szkoła” – też w drastyczny sposób mówiły o młodym pokoleniu, jego grzechach powszednich i zmaganiu się z burzą hormonów. Można je było obejrzeć w telewizji i to nie bardzo późno w nocy. „Klip” zapewne nie zostałby dostrzeżony przez publiczność, w kinach studyjnych obejrzałoby go kilka tysięcy widzów i tyle. Dzięki zakazowi ministerstwa zechcą go pewnie ściągnąć z Internetu zastępy zachęconych w ten sposób widzów.

W darciu pierza wokół wycofania nieuczesanego Wilka z ekranów jest oczywiście dużo przesady, podobnie jak dużo przesady jest w odczytywaniu przepisów ustawy w kierunku totalnego wykastrowania filmów i książek z wątków rzekomo szkodliwych dla dzieci. Kilka lat temu polska telewizja publiczna chciała zakazać emisji „Czterech pancernych” jako serialu dla młodych polskich duszyczek szkodliwego, gdyż propagującego nieprawdziwe historyczne treści. Odpowiedzią publiczności był głośny śmiech i kolejne rekordy oglądalności w tych komercyjnych stacjach telewizyjnych, które nie dały się zwariować i film wyświetlały.

„O takich rzeczach [zakazie emisji „Wilka i zająca” przed godz. 23] poważnie dyskutuje się w kraju, w którym nie ma normalnej gospodarki, służby zdrowia i systemu edukacji, w którym jest cała masa bezdomnych dzieci, w którym władza i państwowa telewizja od dawna i w pełni świadomie rozmawia ze społeczeństwem językiem podwórka. W którym ta sama telewizja dla poprawy rankingów pokazuje trash. Powodów do zakazania tego czy innego dzieła jest mnóstwo – do wszystkiego się można przyczepić: od „Wojny i pokoju” do „Zbrodni i kary”. A tradycyjne rosyjskie bajki to jedna wielka propaganda seksu i to wyuzdanego, weźmy choćby „Królewnę żabkę”. W Rosji niestety nastała epoka bezsensownych histerycznych zakazów, które są efektem neurastenii władz” – podsumowuje Siemion Nowoprudski w internetowej „Gazecie.ru”. Jeszcze dobitniej pisze Julia Kalinina: „Zdrowiu i rozwojowi dzieci szkodę robi nie informacja, a rzeczywistość, która je otacza. Proszę poprawić rzeczywistość, a dzieciom niestraszna będzie informacja”.

2 komentarze do “Dozwolone od lat osiemnastu

  1. M.Borsuk@gmx.de

    Być może po uchwaleniu ustaw zakazujących , wskazujących że ustawodawca żyje „obok” , zostaną uchwalone tzw. ustawy nakazujące np.oglądanie życia i pracy wodza narodu Władimira Władimirowicza jako przykład do naśladowania.I tak to jedna paranoia goni inną paranoię.

    Odpowiedz
  2. ~vandermerwe

    Niestety, w tym przypadku Rosja nie wynalazla nic nowego. Przypominam sobie jak w latach 60-tych (chyba?, pamiec bywa zawodna) w krajach skandynawskich dyskutowano nad animowanymi filmami Disney’a, ktore uwazano za szkodliwe dla mlodocianej publicznosci. Nie pamietam, jaki byl efek owych deliberacji ale wraz z uplywem czasu ustawodawcy zaczeli spoleczenstwo traktowac jak male dzieci ( w najlepszym przypadku) lub tez jako ludzi malo rozgarnietych, nie majacych intlelktualnej zdolnosci oceny wlansych decyzji oraz czynow. Efektem jest postepujaca fala praw, ktore za nas samych podejmuja decyzje o tym, co jest dla nas zle lub korzystne. Absolutnie sie nie dziwie i wspolczuje rosyjskim dzieciom tudziez ich rodzicom, gdyz znam to wszystko z autopsji.Pozdrawiam

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *