Fontanna „Dziecięcy korowód” ocalała podczas nalotów niemieckiego lotnictwa na Stalingrad 23 sierpnia 1942 roku. Wielkie wrażenie nadal robią zdjęcia wykonane przez korespondenta wojennego Emmanuiła Jewzierichina: płonący budynek dworca, totalne zniszczenie wokół, a białe figurki dzieci tańczą beztrosko w wojennej zawierusze. Fontanna była jednym z symboli bitwy stalingradzkiej. Po wojnie wpierw została odrestaurowana, a potem w latach pięćdziesiątych zdemontowana. W 71. rocznicę nalotów replikę słynnej fontanny podarował Wołgogradowie, który na jeden dzień znów stał się Stalingradem, w obecności prezydenta Putina przywódca moto braci „Nocne wilki”, Aleksandr Załdostanow, zwany Chirurgiem.
„Nocne wilki” to ulubiony klub Putina, z bajkerami Chirurga prezydent kilkakrotnie jeździł na ich fantastycznych maszynach, Załdostanow został w tym roku odznaczony Medalem Honoru za zasługi w dziele patriotycznego wychowania młodzieży i poszukiwań miejsc pochówku żołnierzy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Był też mężem zaufania Putina podczas marcowych wyborów prezydenckich.
Teraz zorganizował w Wołgogradzie wielkie patriotyczne show „Stalingrad”. Kulminacyjnym momentem obchodów rocznicy nalotów i wielkiego zlotu bajkerów z tej okazji był wieczorny koncert. Na estradzie wystąpiła m.in. ulubiona grupa Putina „Lube”, grająca tak zwanego patriotycznego rocka, opartego na ludowych rosyjskich motywach. Występy obejrzało 250 tysięcy widzów. I w obecności tych 250 tysięcy widzów ze sceny padły patriotyczne słowa Chirurga, który porównał Stalingrad z Jerozolimą, a zwycięstwo w bitwie stalingradzkiej – z drugim nadejściem Chrystusa w postaci radzieckiego żołnierza. Z głośników popłynął czytany przez lektora tekst przypisywany Stalinowi: „Wiele dokonań naszej partii i narodu zostanie wypaczonych i oplutych przede wszystkim za granicą, ale także i w naszym kraju. Będą się na nas okrutnie mścić za nasze sukcesy. I moje imię też stanie się łupem oszczerców. Zostanie mi przypisanych mnóstwo zbrodni” (z tego cytatu pochodzącego ze wspomnień Aleksandry Kołłontaj, usunięto wzmiankę o „syjonizmie, rwącym się do rządzenia światem”). A dalej już sam Załdostanow „poleciał Stalinem”. W wywiadzie dla telewizji Dożd’ rozwinął temat: „Moja mama nie lubiła komunistów, ale Stalina kochała. Na pytanie, że o nim mówią to i owo, zawsze odpowiadała: bzdury. To mi pozostało w głowie. Widzę, że Stalin to prorok. Dzisiaj rozbrzmiały słowa, które znalazłem w jego spuściźnie. Bo długo się zastanawiałem, jaki tekst pasowałby do Stalingradu, co powiedzieć w Stalingradzie”.
Jak podaje Radio Swoboda, inicjatywa zorganizowania wielkiego show bajkerów, pokazów fajerwerków, koncertu w rocznicę nalotu, który kosztował życie 40 tysięcy cywilów, wywołała spory. Wskazywano, że zabawa w dniu tak tragicznej rocznicy to cynizm. „Gdyby urządzono podobną uroczystość w rocznicę zwycięstwa w bitwie – to co innego” – podkreśliła kulturolog Galina Szypiłowa. Ale Załdostanow od dawna zapowiadał, że show przeznaczone jest dla młodzieży: „młodzi ludzie powinni zrozumieć skalę i ogrom bitwy nad Wołgą. I właśnie taka forma patriotycznego wychowania jest niezbędna”. Ze Stalinem na czele, jak się okazało. Załdostanowa blogosfera okrzyknęła „prawosławnym stalinistą”.
Oczywista analogia powinna dać do myślenia ludziom, którzy u nas robią huczne obchody Powstania Warszawskiego, czy inscenizacje Rzezi Wołyńskiej (sic!).
Porównanie Stalingradu do Jerozolimy a żołnierza radzieckiego do drugiego Jezusa trąci schizofrenią. Miał Stalin rację z przypisywaniem mu wielu zbrodni. Miał rację , że będzie znienawidzony.I w tym względzie nikt mu tegoż nie zazdrości.A mama Chirurga miała też prawo być zakochaną w Stalinie.Nikt jej tego nie mógł zabronić.Przecież Hitler miał także swoją ukochaną oficjalną , a wiele innych Niemek było w nim do szaleństwa zakochanych.Obaj panowie nie różnili się charakterami.Jeden i drugi mordowali niewinnych ludzi -różnili się metodami.No może tym ,że jeden mordował przeważnie obcych , a drugi przeważnie swoich.A panu Załdostanowowi radziłbym udać się do psychiatry
„..w rocznicę nalotu, który kosztował życie 40 tysięcy cywilów,”
Obawiam sie, ze owe 40 tysiecy dotyczy dluzszego okresu czasu a nie jednego dnia. W Dreznie, mimo wiekszej skali nalotu I w sumie wiekszej wprawy w tego typu dzilalaniach, zginelo nie wiecej niz 25 000 ludzi.
Porownia, porownaniami ale bitwa stalingrdzka byla przelomowym momentum II wojny swiatowej – nalot byl pierwsza „salwa” owej bitwy.
Pozdrawiam